Nowe kroki notowań w praktyce
Po wpisie Grzegorza przybliżającym kwestię nowych kroków notowań na GPW, dodałem na naszym profilu twitterowym mały dopisek:
Po wpisie Grzegorza przybliżającym kwestię nowych kroków notowań na GPW, dodałem na naszym profilu twitterowym mały dopisek:
Firmy z dużym udziałem menadżerów w akcjonariacie są warte mniej a umieszczenie akcji firmy w indeksie podnosi cenę walorów o 6 proc. – to tylko niektóre z wniosków z najnowszych badań naukowych dotyczących rynku kapitałowego.
W połowie grudnia, kiedy na rynkach szalał pesymizm graniczący z paniką, pozwoliłem sobie na notkę z pytaniem w tytule – których generalnie nie lubię – A może bessa już była? Czas na odwiedzenie tego samego rejonu z nowym pytaniem: Czy to już hossa?
Zacznijmy przede wszystkim od informacji dla tych wszystkich, którzy w swoim handlu wykorzystują zlecenia o dłuższym terminie realizacji.
Wszelkie wasze stopy złożone na najbliższe tygodnie, czy nawet miesiące, wszelkie zlecenia z limitem, na które czekacie, aby się zrealizowały będziecie musieli przypilnować 1 marca, czyli już w najbliższy piątek, by nie zostać zaskoczonym. W tym dniu bowiem stracą ważność wszelkie niezrealizowane dyspozycje przekazane na giełdę.
Na sesji kolejnej, czyli w poniedziałek 4 marca zaczynają obowiązywać nowe minimalne kroki notowań (tiki) dla akcji, ETFów, kontraktów terminowych na waluty oraz na akcje.
Rynkowi statystycy zdążyli już policzyć, iż amerykańskie akcje mają za sobą najlepszy styczeń od 30 lat i grudniowe zwątpienie na granicy paniki zmieniło się w styczniowy optymizm. Przy obecnej zmienności krótkookresowy szum może przykrywać średniookresowe treści, więc naszym wykresem na niedzielę są roczne zmiany indeksu S&P500, które sygnalizują, iż optymizm rynku może być ugruntowany w szerszym schemacie.
Rozmawiałem w ostatnim tygodniu z ogromnym admiratorem inwestowania dywidendowego. Nie jest on samotnym wilkiem, ta koncepcja podejścia do rynku zaczęła zyskiwać na popularności już od kilku lat. Stało się tak, w momencie gdy raczej normą niż wyjątkiem stało się ogłaszanie przez firmy notowane na warszawskiej giełdzie polityki związanej z podziałem zysku. Gdy duża część tych firm zaczęła wypłacać nie tylko symboliczne, ale czasem znaczące dywidendy, a część z przedsiębiorstw stara się, by dywidenda przynajmniej nie malała.
Wczorajsza decyzja Fed prosi się o skomentowanie, ale ważniejsze wydaje się pytanie, czy naprawdę zmierzamy do kolejnego megakryzysu?
Część ostatnich notek na blogach bossy poświęcone było listopadowej sile rynku. GPW odbiła w kontrze do rynków bazowych i stała w silnej sprzeczności z nastrojami smuty i zwątpienia. Zaniepokojenie sytuacją w sektorze bankowym i łączyło się z zamieszaniem na świecie i spadkami na rynkach rozwiniętych, więc nawet na blogach bossy pojawiły się pytania i wątpliwości.
Powoli zbliża się rocznica wyznaczenia przez Bitcoin’a szczytu w pobliżu 19500 USD. Przed rokiem nasze blogi były rozgrzane do czerwoności obecnością neofitów, którzy przekonywali nas, iż nie rozumiemy, żałujemy, zazdrościmy. Wówczas potrzebowaliśmy ledwie kilkunastu dni, by rynek przesądził, kto w tym sporze miał rację. Dziś – tylko w perspektywie year-to-date – BTC jest tańszy o 72 procent, a licząc od szczytu z 18 grudnia, do dna w rejonie 3566 USD osunięcie wyniosło blisko 82 procent. Przy takim spadku nie ma sensu pisać notek w stylu „ja wiedziałem, że tak będzie”. Potrzeba raczej spojrzenia, jak uniknąć obsunięć, gdy nie umiemy oprzeć się pokusie.
Obiecuję, że w notce nie będę odnosił się do zamieszania wokół KNF, chociaż z klawiatury patrzą na mnie tęsknie trzy słowa, które zaczynają się na litery K, H oraz Z i proszą o rozwinięcie w notkę pod tytułem „Konieczna historyczna zmiana”. Wolę skupić się na optymistycznym scenariuszu, który mówi, iż po fazie październikowego pesymizmu znaleźliśmy się okresie statystycznie najlepszym dla rynków akcji*.