O ryzyku uwierzenia we własną ściemę

Myślę, że jedną z korzyści z globalnego kryzysu finansowego jest zainteresowanie się kina i telewizji tematyką finansową i biznesową. Nie możemy przecież w koło Macieju oglądać historii o budowie narkotykowych imperiów.

Grzegorz Zalewski pisał o emitowanym na Netflixie dokumencie Chiński przekręt – o fali odwrotnych przejęć spółek z amerykańskich giełd, która pozwoliła setkom chińskich firm znaleźć się na amerykańskich giełdach. Na HBO dostępny jest dokument pod tytułem Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi.

Czytelnicy nie mają zapewne wątpliwości, że bohaterem dokumentu jest Elizabeth Holmes i firma Theranos. Pisaliśmy na Blogach Bossy o aferze Theranosu – spółki, która pozyskała od inwestorów niemal miliard dolarów i była wyceniana na niemal 10 miliardów dolarów. Firma miała dysponować technologią umożliwiającą wykonanie w przenośnym urządzeniu ponad 200 różnych testów z niewielkiej ilości krwi pobranej z palca. Ostateczną misją spółki miało być zrewolucjonizowanie medycyny przez udostępnienie wspomnianego urządzenia do użytku domowego a tym samym umożliwienie monitorowania podstawowych wskaźników zdrowotnych w czasie rzeczywistym.

Wspomniana technologia była oszustwem, niczym więcej niż marzeniem nastolatki. Theranos nawet się do tej technologii nie zbliżył. Urządzenie, buńczucznie nazwane Edison, było w stanie rzetelnie wykonać zaledwie kilka rodzajów testów. Holmes oszukała nie tylko inwestorów ale także tysiące pacjentów bo nieistniejącą technologię Theranos „używano” do komercyjnych badań w partnerstwie z dużą siecią aptek w USA.

Kluczową rolę w zdemaskowaniu oszustwa Theranos odegrał dziennikarz Wall Street Journal – John Carreyrou, który korzystał z pomocy kilku pracowników Theranos. Jednym z nich był Tyler Shultz. Był wnukiem George’a Shultza – byłego Sekretarza Stanu i członka Rady Dyrektorów Theranos. George Shultz był jednym z wielu starszych panów, którzy zasiadali w Radzie Dyrektorów firmy i legitymizowali ją swoją reputacją.

Skoro wspomnieliśmy o Shultzach to zwróćmy uwagę na dwa poboczne wnioski z dokumentu HBO. Po pierwsze, Tyler Shultz przyznaje, że na batalię prawną z Theranos jego rodzina wydała pomiędzy 400 tysięcy a 500 tysięcy dolarów. Tyle kosztowała Shultza współpraca z dziennikarzem WSJ. Jak widać system prawny w USA jest tak skonstruowany, że niemal każde wystąpienie przeciwko oszukańczej ale dysponującej potężną siłą prawną firmie oznacza potężne ryzyko prawne, a zatem finansowe, dla jej pracowników. Tyler Shultz mógł sobie na to ryzyko pozwolić. Większość dwudziestokilkuletnich, spłacających kredyty studenckie pracowników Theranos zapewne nie miała takiego komfortu.

W filmie pada także wypowiedź pracownika Theranos, który przyznaje, że gdy Holmes nawiązała bliskie relacje z przedstawicielami administracji prezydenta Obamy to doszedł do wniosku, że firma jest „nie do ruszenia”. Zażyłe relacje z administracją i grupa starszych, wpływowych panów w Radzie Dyrektorów wydawały się gwarantować firmie nietykalność. Był to pracownik, który był świadomy nieprawidłowości mających miejsce w spółce. Oszukańcze biznesy wydają dużo pieniędzy na legitymizowanie swojego biznesu ponieważ jest to opłacalne, przynosi to efekty. Ściąganie znanych nazwisk do rad nadzorczych czy współpraca z branżowymi celebrytami – to popularna strategia oszustów także w branży inwestycyjnej. WGI czyli Warszawska Grupa Inwestycyjna była tego dobrym przykładem w Polsce.

Największą zaletą dokumentu HBO jest wzbudzenie wątpliwości w dwóch ważnych kwestiach dotyczących bodźców odpowiedzialnych za etyczne wybory Holmes i pracowników Theranos. Wielu z nich przez długi czas było świadomych, że technologia, o której mówiła Holmes nie istnieje a spółka nie może zagwarantować rzetelności wyników tysięcy przeprowadzanych badań.

Sam Altman z Y Combinator podkreślił, że niemal każdy przedsiębiorca-założyciel musi być ewangelizatorem swojej idei biznesowej i całej firmy. Im bardziej ambitny projekt chce zrealizować tym większe muszą być jego zdolności komunikacyjne. Musi przekonać potencjalnych inwestorów i współpracowników, że tworzona organizacja będzie w stanie pokonać wszystkie przeszkody stojące na drodze do wytyczonego, lecz znajdującego się bardzo daleko celu.

Jeśli na filmie HBO niektóre interakcje założycielki Theranos z pracownikami firmy przypominają trochę interakcje pomiędzy guru sekty a jej członkami – a takie było moje pierwsze skojarzenie – to najprawdopodobniej nie jest to przypadek. Działalność ewangelizatora idei biznesowej najwyraźniej nie różni się drastycznie od działalności misjonarzy bardziej tradycyjnych idei: religijnych lub ideologicznych.

Tak jak w przypadku różnych ideologii także w rozwijającej się organizacji biznesowej może dojść do sytuacji, w której osoby zarządzające uwierzą we własną ściemę, we własną propagandę. Po obejrzeniu dokumentu HBO to wyjaśnianie wyda się bardziej przekonywujące niż założenie, że Holmes z pełną świadomością kłamała 24 godziny dziennie przez siedem dni w tygodniu przez przynajmniej kilka lat. Nie jest to komfortowe odczucie bo mamy skłonność łagodniej oceniać ludzi, którzy wierzą we własne kłamstwa, którzy sami skutecznie się oszukali niż ludzi, którzy kłamią z pełną świadomością. A nie chcemy łagodnie oceniać osoby, która naraziła tysiące ludzi na poważny uszczerbek na zdrowiu.

Z wypowiedzi pracowników Theranos, którzy zdawali sobie sprawę z przepaści pomiędzy oświadczeniami kierownictwa spółki a rzeczywistym stanem postępów w budowaniu Edisona wynika, że wspomniana świadomość wywoływała gigantyczne napięcie emocjonalne. W tej sytuacji uwierzenie we własną ściemę można rozpatrywać jako skuteczną reakcję obronną, swego rodzaju przewagę umożliwiającą pełną zapału pracę nad projektem, który zmaga się z potężnymi trudnościami.

Druga wątpliwość, którą wzbudza film HBO dotyczy motywacji, którymi kierowali się pracownicy świadomi faktu, że Theranos daleki był od opracowania technologii, o której istnieniu zapewniano inwestorów i partnerów biznesowych a ostatecznie indywidualnych klientów. W filmie wypowiada się Dan Ariely, psycholog i ekonomista behawioralny. Ariely opowiada o przeprowadzonych przez siebie eksperymentach, które pokazały, że uczestnicy mieli większą skłonność do oszukiwania (kłamania na temat wyniku rzutu kostką) jeśli nagroda miała trafić na cel charytatywny a nie do ich kieszeni. Ariely wspomina także, że gdy uczestnicy oszukiwali we „wzniosłej sprawie” to badania wariografem nie pokazywały napięcia emocjonalnego.

Wyniki eksperymentów Ariely’ego można potraktować jako interesującą i intuicyjną hipotezę. Ludziom łatwiej przychodzi łamanie norm etycznych gdy są przekonani, że robią to w wyższym celu. Co więcej takie zachowanie wiąże się z niskim „kosztem emocjonalnym”. Jednocześnie wiele firm, zwłaszcza związanych z nowymi technologiami, skutecznie przekonuje swoich pracowników i klientów, że celem ich istnienia nie jest konwencjonalne zarabianie na dostarczaniu na rynek poszukiwanych produktów i usług, lecz realizowanie wzniosłej misji społecznej.

Można zadać pytanie: czy ludzie chętniej zrobią coś jawnie niemoralnego dla wyższej kwartalnej premii czy dla realizacji wzniosłej misji, na przykład misji zbliżania ludzi do siebie albo udostępniania ludziom informacji? Nie chcę argumentować, że ludzie nie zrobią nieetycznych rzeczy dla wyższej kwartalnej premii. Oczywiście, że zrobią. Nie sądzę by bankierem z Goldman Sachs znanym z chwalenia się, że wcisnął belgijskim wdowom i sierotom toksyczne aktywa kierowało coś więcej niż cele sprzedażowe. W każdym razie ta interpretacja wydaje się mi bardziej sensowna niż przekonanie, że wierzył, że wykonuje „bożą robotę”, o której później wspominał prezes Goldman Sachs.

Myślę jednak, że skuteczne wmawiane tysiącom pracowników, że wykonują wzniosłe misje, takie jak zrewolucjonizowanie medycyny, tworzy ryzyko, że bez wielkich rozterek emocjonalnych, pójdą na ewidentne „moralne skróty” bo będą wierzyć, że znajdujący się na horyzoncie cel usprawiedliwia takie zachowanie. Z całą pewnością łatwiej będzie ich do tego przekonać o czym wspomina Tyler Shultz gdy mówi o dwóch Theranosach: kafelkowym i wykładzinowym. W części kafelkowej (laboratoryjnej) było jasne, że projekt Edison nawet jeśli nie jest totalną porażką to jest o wiele lat opóźniony. W części wykładzinowej (biznesowej) panowała przekonanie, że spółka jest u progu wywołania rewolucji w służbie zdrowia. Shultz twierdzi, że kilkugodzinny pobyt w części wykładzinowej był w stanie przykryć targające nim wątpliwości i zmotywować do dalszej pracy. Być może Shultz po prostu usprawiedliwia swoje zachowanie. Być może mówi o istotnym i stwarzającym realne zagrożenia mechanizmie.

5 Komentarzy

  1. GZalewski

    "Działalność ewangelizatora idei biznesowej najwyraźniej nie różni się drastycznie od działalności misjonarzy bardziej tradycyjnych idei: religijnych lub ideologicznych."
    Chyba najlepszym przykładem tego zjawiska jest Steve Jobs. Nie bez powodu mawia się, że posiadanie produktów Apple to bardziej religia.

  2. Deo Gratias

    Ok, czyli Konrad K. też nie kłamał tylko wierzył we własne bajki. To dobrze, bo ja mu też wierzyłem, a lepiej wierzyć wizjonerowi niż kłamcy – przynajmniej ja się z tym lepiej czuję. Do dzisiaj mam notatki z rozpisanymi planami podboju Polski i kolejnych rynków – była ekscytacja po każdym wywiadzie z nim, nawet jak już wszystko leciało w dół.

    Trzeba wiedzieć kiedy z piramidy wyjść niepokonanym i wśród strat lśnić zyskami.

    1. trystero (Post autora)

      @ Deo Gratias

      Nie wiem czy K. wierzył we własne bajki czy kłamał. Myślę, że dużo łatwiej byłoby mu funkcjonować gdyby wierzył. Pomijając wąską grupę psychopatów dla większości ludzi trwanie przez wiele miesięcy, lat w sieci kłamstw jest wyczerpujące emocjonalne. Uwierzenie we własną bajkę jest bardziej efektywne. No i wydaje się mi, że ludzie wierzący we własną bajkę są bardziej przekonywujący niż kłamcy. Mamy więc dwie mocne zalety.

      1. GZalewski

        Trystero, zgodnie z badaniami im dłużej powtarzamy jakieś kłamstwo, tym bardziej jesteśmy skłonni sami w nie wierzyć. Więc to jeszcze ten mechanizm może być.

        1. trystero (Post autora)

          @ GZalewski

          Może właśnie tak jest. Zaczyna się od kłamstwa a potem się tak często powtarza, że zaczyna się w nie wierzyć. Może to jest droga K. i Holmes i innych?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *