Wykres dnia: rajd maluchów w USA
Dane o inflacji w USA zrobiły mały wstrząs na Wall Street w relacjach między spółkami i indeksami. Istnieje kilka powodów, by to przeanalizować.
Dane o inflacji w USA zrobiły mały wstrząs na Wall Street w relacjach między spółkami i indeksami. Istnieje kilka powodów, by to przeanalizować.
O tym wskaźniku wspominaliśmy niejednokrotnie i na blogach i na twitterze, więc poniżej będzie to raczej przypomnienia i aktualizacja wartości, ponieważ staje się być może istotna dla aktualnego stanu rynków.
Wczoraj zwróciłem uwagę na fakt, że analiza zachowania rynku po osiągnięciu przez WIG historycznych szczytów produkuje dwa bardzo różne wyniki w zależności od tego czy zaczniemy ją od 1991 roku (początku indeksu) czy 1995 roku (zakończeniu pierwszej, szaleńczej hossy na WIG).
Niemal każdy tekst o historycznych szczytach (ATH – all-time high) na rynkach akcyjnych kończy się konkluzją, że inwestorzy nie powinni się ich bać a konkretnie inwestorzy nie powinni się bać kupować walorów, których kursy ustanawiają ATH.
Czy inwestujący pasywnie potrzebują jakiegoś punktu odniesienia (benchmarku), który wskaże im efektywność działań? Zdaje się, że owszem, nawet jeśli myślą inaczej.
Ostatnie miesiące na rynkach akcji przyniosły układ sił, w którym niemal wszystko można porównać do zachowania spółki Nvidia. Wcześniej moda obejmowała koszyk FAANG (i iteracje) oraz koszyk MAG7. Kwestią czasu było, gdy pojawi się moda na „ta spółka zawstydza nawet akcje Nvidia”. Poddajmy się tej modzie i spójrzmy na historię spółki Super Micro Computer notowanej na giełdzie Nasdaq pod symbolem SMCI.
Istnieje spora pokusa wśród komentatorów giełdowych, żeby bezpośrednio wiązać jednostkowe wydarzenia, z tym jak zachował się rynek akcji. Stąd cały przemysł komentarzy próbujący wyjaśniać, dlaczego właśnie dziś ceny akcji (lub dowolnych innych aktywów) spadły lub wzrosły. Wzrosły bo dane o inflacji okazała się lepsze/gorsze od oczekiwanych. Jeśli jest to intuicyjnie logiczne do wytłumaczenia, buduje się całą narrację. Jeśli nie, wykorzystuje się kilka wyświechtanych trików „rynek zdyskontował te informacje już wcześniej” lub „pozornie dane nie napawają optymizmem”.
Storytelling na rynkach miał się dobrze, zanim zaczął być modny.
Cóż, mam nadzieję, że czytelnicy dostrzegli żartobliwe nawiązanie do „Gry o tron”.
Coraz więcej inwestorów przekonanych jest, że na GPW zawitała hossa. Nie mam na myśli technicznej hossy rozpoczynającej się co najmniej 20% odbiciem od dołków. W 2023 roku WIG zyskał 37%, w tym roku dokłada 11%. W liczbowym ujęciu hossa na GPW jest niemożliwa do zanegowania.
W sondzie, wstawionej na naszym profilu X, z pytaniem o wpływ danych z gospodarki na ceny akcji, odpowiedzi nie wskazały wyraźnie dominującej zależności.
Wczoraj pisałem o (niepotwierdzonej) historii o inżynierze z OpenAI, który ma bardzo mocną tezę inwestycyjną i bardzo karkołomny pomysł na praktyczne rozwinięcie tej idei.