Testowanie wsteczne inwestycyjnych strategii, część 10
Jak sprawdza się Analiza techniczna w roli narzędzia pomocniczego w kolejnej, bardzo popularnej metodzie nauki inwestowania i podejmowania decyzji: „Próby i błędy” (ang. trial and error)?
Jak sprawdza się Analiza techniczna w roli narzędzia pomocniczego w kolejnej, bardzo popularnej metodzie nauki inwestowania i podejmowania decyzji: „Próby i błędy” (ang. trial and error)?
Dobre wiadomości o fundamentach spółek prowadzą do niskich stóp zwrotu z inwestycji w akcje tych spółek; neurotycy rzadziej inwestują w akcje; większość inwestorów pośrednio inwestuje za granicą nie zdając sobie z tego sprawy. To tylko niektóre z wniosków z najnowszych ekonomicznych badań naukowych dotyczących rynku kapitałowego.
Standardem rynkowym jest raczej nieczytelność układów sił na wykresach, niż ich jednoznaczność. Rzadkością są momenty, w których najprostsza interpretacja jawi się jako najlepiej oddająca położenie jakiegoś rynku. Taki moment mamy właśnie na wykresie DJIA, który dotarł w rejony, gdzie ważą się losy indeksu raczej nieco symbolicznego niż oddającego sytuację na całym rynku, ale ciągle uważnie śledzonego.
Postrzeganie skuteczności użycia Analizy technicznej jest w głowach i słowach części inwestorów pełne nieporozumień, stereotypów i błędów.
Miałem nadzieję, że nigdy nie będę musiał napisać notki tego typu. Jednak zabił dzwon i nie można już pytać komu bije. Stali czytelnicy blogów pewnie pamiętają, iż gdzieś od 2014 roku promuję na blogach bossy ideę emigracji finansowej, która ostatnio coraz mocniej przebija się u innych blogerów okołogiełdowych. Nigdy jednak nie zadałem pytania, które jest w tytule notki. Zwyczajnie nie mieściło mi się ono w głowie. I myślę, że nikt sobie nie zadaje pytania, bo ciągle odpowiedź „Tak” jest poza wyobraźnią większości.
Ważną lekcją, którą inwestorzy mogą wyciągnąć z zachowania rynku akcyjnego w 2020 roku jest idea, że inwestorzy mają trwałą tendencję do niedoszacowywania zasięgu ruchów na rynku. Najbardziej rzucającym się w oczy przykładem tej zasady są czterocyfrowe stopy zwrotu niektórych spółek z segmentu GPW-COVID.
Tytułem wprowadzenia krótka informacja o tym, czego można dowiedzieć się z poniższego wpisu:
W swoim niedawnym wpisie Trystero poruszył wątek permanentnego pesymizmu, jako pułapki, na którą narażeni są inwestorzy na rynku. Dodałbym tu jeszcze analityków, zwłaszcza tych medialnych, dla których publiczne deklaracje i pesymistyczne prognozy bardzo często uniemożliwiają wycofanie się z nich. W imię błędnego pojmowania na czym polega prognozowanie na rynkach, wolą trwać w swoim czarnowidztwie miesiącami, a nawet latami. Nie są zdolni do skorygowania swoich prognoz w miarę zmieniającej się rzeczywistości, ale czekają cierpliwie (a może niecierpliwie) na ten moment, kiedy publicznie będą mogli wykrzyknąć – A NIE MÓWIŁEM!
Inwestorzy w Europie, którzy w poprzednią środę rozpoczęli dzień od sprawdzenia wyników amerykańskich wyborów prezydenckich zobaczyli, że trakcie ich snu Donald Trump został zdecydowanym faworytem do zwycięstwa na rynkach prognostycznych. Jednak jeszcze przed południem Joe Biden odzyskał prowadzenie, którym cieszył się w czasie kampanii wyborczej i w dniu głosowania.
Wśród części komentatorów i inwestorów istniało w ostatnich tygodniach przekonanie, że rynek akcyjny może ignorować ryzyko polityczne w USA związane z ewentualnymi kontestowanymi wyborami prezydenckimi.