Ozyrys wpływa na ceny kakao
Prawo bardzo wielkich liczb: „przy dostatecznej próbce, może się zdarzyć każda szokująca rzecz” Persi Diaconis
Prawo bardzo wielkich liczb: „przy dostatecznej próbce, może się zdarzyć każda szokująca rzecz” Persi Diaconis
Indeksy giełd europejskich biją kolejne rekordy, 8000, 9000, 11000, za chwilę 12 000. Okrągłe poziomy przebijane są co chwilę i to wszystko w świecie, w którym wciąż mówi się o nie zażegnanym kryzysie. Tymczasem na GPW….
Jestem w trakcie lektury książki wydanej w 1968 roku „Libretto finansisty” Antoniego Jaroszewicza. Są to wspomnienia polskiego milionera z lat 1881-1947. Nie ma tam zbyt wielu opisów jakichś wyjątkowo wyrafinowanych transakcji. Autor więcej uwagi poświęca swojej pasji, czyli śpiewaniu, niemniej jest to ciekawe świadectwo pewnej epoki (a bonusem jest „niesamowity” wstęp napisany przez Zbigniewa Mitznera, zgodny z duchem socjalizmu).
Zbliża się koniec konkursu Futures Masters. Dla wielu uczestników było to pierwsze zetknięcie z rynkiem kontraktów terminowych, czy z dźwignią. Od początku zwracałem uwagę na to, by pamiętać, że handel w konkursach zupełnie nie przypomina handlu na żywo. Różnicą nie są wyłącznie wirtualne bądź prawdziwe pieniądze lub możliwe do uzyskania nagrody. Najważniejsza różnica znajduje się w naszej głowie.
W ostatnich latach dość popularne stały się różnego rodzaju seminaria i warsztaty z handlem na żywo (live-trading). W zasadzie ta formuła jest niesłychanie atrakcyjna. Przede wszystkim pozwala uczestnikom na zobaczenie, jak wygląda proces podejmowania decyzji przez prowadzącego, wraz z komentarzem na żywo. Po drugie zaś daje nadzieję, że skoro wykładowca się na to zdecydował, to jednak coś potrafi. W innym wypadku bowiem poległby na rynku i tylko skompromitował.
Kupiłem kilka dni temu książkę napisaną w 1946 roku i wydaną rok później, pod tytułem „Giełda przestaje notować”. Jej autorem jest Zygmunt Sztaba, najbardziej chyba znany jako autor słów do piosenki „Kuba, wyspa jak wulkan gorąca”, choć napisał w sumie kilkanaście książek. „Giełda przestaje notować” była drugą.
Korzystanie z cudzych opinii i wskazówek ma jedną niezaprzeczalną zaletę. Za własne niepowodzenia i straty podjęte na ich podstawie, będziemy mieli kogo oskarżyć.
Książka „The End of Power” Moisesa Naima jeszcze kilka miesięcy temu znajdowała się na liście Amazona na 45 tysięcznej pozycji pod względem sprzedaży.
„Bussiness Adventures” autorstwa Johna Brooksa z 1963 roku nie była wznawiana od wielu lat.
„Na wąskim rynku, kiedy ceny poruszają się w niewielkim przedziale cenowym, nie ma sensu starać się przewidywać, jaki będzie następny duży ruch, wzrostowy czy spadkowy” Jessie Livermoore („Wspomnienia gracza giełdowego”. E. Lefevre)
Rynek giełdowy wraz z całą otoczką, którą tworzy biznes analityczno-medialny rządzi się niemal tymi samymi prawami co show-biznes. Należy być wyrazistym i się wyróżnić. W szczególności jeśli chodzi o wszelkie oceny dotyczące przyszłości. Przy czym sami nauczyliśmy się tego, a może nawet oczekujemy tego od mediów, analityków i komentatorów, by te prognozy były jak najbardziej wyraziste.
Pewne wydarzenia związane z rynkiem zupełnie nie kojarzonym z ryzykiem, czyli z rynkiem depozytów zainspirowały mnie do przeprowadzenia rozmowy ze Zbyszkiem Papińskim, prowadzącym blog appfunds.blogspot.com
Oto zapis tej rozmowy.