Czy to jest sygnał sprzedaży czy kupna?
Od wielu lat śledzę polski rynek akcyjny i czasami myślę sobie, że niewiele rzeczy może mnie zaskoczyć. Tymczasem…
Od wielu lat śledzę polski rynek akcyjny i czasami myślę sobie, że niewiele rzeczy może mnie zaskoczyć. Tymczasem…
W sobotnim wydaniu Parkietu z 12 maja 2012 roku ukazał się tekst Piotra Zająca omawiający strategię kupowania spółek z WIG20 po wystąpieniu na ich wykresach złotego krzyża, definiowanego jako przecięcie ‘od dołu’ średniej kroczącej 200-sesyjnej przez średnią 50-sesyjną. Sygnał opuszczenia rynku generuje przecięcie ‘od góry’ średniej kroczącej z 200 sesji przez średnią z 50 sesji, a więc krzyż śmierci*.
Spektakularny* debiut Facebooka na amerykańskiej giełdzie zainspirował część analityków i komentatorów do rozważań o tym czy pierwsze notowanie Facebooka na Nasdaq nie wyznaczyło rynkowego szczytu.
Wczoraj, strumień mojego Twittera zdominowany został doniesieniami z siedemnastej edycji Ira Sohn Investment Conference – odbywającej się w Nowym Jorku konferencji, na której najbardziej znani inwestorzy (przede wszystkim zarządzający funduszami) i ekonomiści przedstawiają swoje opinie o rynku.
Zapytany o to, co ludzie będą myśleć o sektorze finansowym sprzed wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku, Michael Lewis powiedział, że będą się zastanawiać jak to możliwe, że nikt nie zauważył, że dwudziestoczterolatkowie, którzy tak naprawdę, o niczym nie mieli pojęcia, otrzymywali wynagrodzenia na poziomie 2 mln dolarów.
Z opublikowanego 4 maja 2012 roku raportu z amerykańskiego rynku pracy wynikało, że amerykańska gospodarka stworzyła w kwietniu 115 000 miejsc pracy. Mediana prognoz analityków i ekonomistów sugerowała, że w kwietniu powstało 160 000 etatów.
Różnica pomiędzy danymi a prognozami na poziomie 45 000 skłoniła wiele mediów biznesowych do pisania o ‘dużym rozczarowaniu’ (big miss). Nastawienia niektórych dziennikarzy nie zmienił nawet fakt, że zrewidowano w górę, o 53 000, dane za poprzednie dwa miesiące.
Na początku lutego zwróciłem uwagę na wyraźnie widoczny efekt potwierdzenia w artykułach na blogu Zero Hedge odnoszących się do raportu z amerykańskiego rynku pracy. Myślę, że po trzech miesiącach warto wrócić do tego tematu.
Wspomniałem kiedyś, że uważam serię Czarodzieje Rynku Jacka Schwagera za jedną z najbardziej wartościowych pozycji w dziedzinie książek inwestycyjnych. Szczerze mówiąc w podzbiorze książek nie zajmujących się technicznymi szczegółami tworzenia strategii i systemów inwestycyjnych nie spotkałem się z bardziej przydatną pozycją.
Przeczytałem wyniki sondażu, który firma ubezpieczeniowa Aflac przeprowadziła wśród Amerykanów. Sześćdziesiąt dwa procent amerykańskich pracowników stwierdziło, że jest mało prawdopodobne by u nich lub u członków ich rodzin zdiagnozowano poważną chorobę, taką jak nowotwór. 62% Amerykanów żyje w przekonaniu, że nikt z ich rodziny nie będzie poważnie chory.
Cześć czytelników uzna zapewne, że zanudzam ich truizmami, część stwierdzi natomiast, że opowiadam pop-psychologiczne bzdury – pozwolę sobie jednak na stwierdzenie, że skuteczne wykonywanie zawodu spekulanta giełdowego (inwestora, tradera) wymaga dużej ilości samokontroli i siły woli.