Forex straceńców, część 10
Definicja obłędu wg Einsteina: „Robienie tej samej rzeczy tak samo po raz kolejny, spodziewając się innego wyniku”.
Skoro największymi wrogami w inwestowaniu jesteśmy my sami to źródło naszych strat nie pochodzi z zewnątrz lecz tkwi w naszej osobowości.
Legendarny inwestor, Benjamin Graham, napisał w wydanej ponad sześćdziesiąt lat temu książce The Intelligent Investor że, największym problemem inwestora – a nawet jego najgorszym wrogiem – jest najprawdopodobniej sam inwestor.
Daniel Kahneman, który razem z Amosem Tverskim uznawany jest za twórcę ekonomii behawioralnej, spotkał się pracownikami The Motley Fool i udzielił obszernego wywiadu opartego na jego ostatniej książce Thinking, Fast and Slow.
W jednej z dyskusji blogowych pojawił się sygnał o przepaści, jaka pojawia się pomiędzy twórcami komentarzy czy analiz giełdowych a ich odbiorcami. Problem jest o tyle ciekawy, iż wpisuje się w powszechną walkę z analitykami. Analitycy czy komentatorzy zdają się być traktowani, jako przedstawiciele biur i najczęściej to właśnie na analityków spada frustracja inwestorów a tzw. internetowe haterstwo ukuło na okoliczność, jakże poetyckie pojęcia anal-ityka czy anal-fabety.
Zbieżność z tytułem księgarskiego bestselleru ostatnich tygodni jak najbardziej nieprzypadkowa.
Tydzień temu zwróciłem uwagę na fakt, że względu na rolę losowości (szczęście) na rynku finansowym, można założyć, że część inwestycyjnych guru nie zawdzięcza swojej reputacji umiejętnościom lecz fartowi.
Jednym z istotnych i ciekawych zagadnień, adresowanym przez Tharpa, jest temat emocji i ich wpływu na wyniki.