Inwestowanie w oparach bańki
Nasza sonda twitterowa z ostatniego weekendu przyniosła zaskakujące niektórych wyniki, choć jeśli podrapać głębiej, to zaskoczenie nieco opada.
Nasza sonda twitterowa z ostatniego weekendu przyniosła zaskakujące niektórych wyniki, choć jeśli podrapać głębiej, to zaskoczenie nieco opada.
W ubiegłym tygodniu Bloomberg udostępnił zapis wywiadu lubianego przez mnie Johna Authersa z personą amerykańskiej sceny inwestycyjnej – Jeremy Granthamem – na temat aktualnej kondycji rynku amerykańskiego i przede wszystkim spekulacyjnych baniek.
Nie ma chyba na rynku osoby, która nie słyszała zastrzeżenia „o braku gwarancji wyników z przeszłości w przyszłości”. Dla jednych jest to praktyczny i klasyczny plecochron, a dla innych zwyczajnie stwierdzenie faktu. Jeśli jednak przenieść to samo zdanie na korelacje pomiędzy jakimś wskaźnikiem, a np. kondycją rynków akcji, wielu zdaje się wierzyć w niemal mechaniczne powielenie historii w przyszłości, którą można przewidzieć.
Dwa dni temu Bloomberg opublikował artykuł, którego treść wygląda jak spełnienie marzeń rynkowych niedźwiedzi. Zatytułowany był: Aktywni inwestorzy potrafią dostrzec bańkę a gdy to zrobią to chcą wciąć w niej udział.
Przepaść między tłumem handlującym memami i środowiskiem inwestycyjnym jest nie do zasypania. Pierwszy jest zainteresowany głównie trendem – nawet jeśli nie zna pojęcia trendu i problemów z nim związanych – a drugie wbiciem świata nieracjonalnego w ramy racjonalności.
Mały quiz: jaki wykres ma największe znaczenie dla światowych rynków finansowych w ostatnich miesiącach?
Mój wpis sprzed 2 dni omawiający sytuację tzw Wielkiego Odłączenia (GREAT DISCONNECT) na giełdach w USA wymaga pewnego suplementu.
Wall Street lubi nazwy własne na określenie szczególnych okresów w życiu giełd, mamy więc bardzo trafne i tym razem:
Dostrzegam sporą ironię w fakcie, że trzeba było jednego z najszybszych w historii krachów i pandemii by na warszawskiej giełdzie pojawił irracjonalny entuzjazm i hurraoptymistycznie nastawieni indywidualni inwestorzy.
Dlaczego akurat taki właśnie tytuł? Takie porównanie krąży po finansowym internecie i domyślam się, że to z uwagi na szereg podobieństw w zachowaniu obecnym akcji Tesli i niedawnych wyczynach najbardziej znanej kryptowaluty jaką jest Bictoin.