Nocturnal animals
Gdy wiele lat temu mój znajomy wprowadzał mnie w arkana handlu kontraktami terminowymi opowiadał mi, że na parkiecie giełdy chicagowskiej (CME) każdy nowy trader handlujący na rzecz jakiegoś brokera musiał przejść pewną ścieżkę, zanim dopuszczony został do pełnego handlu. Bez względu na posiadane środki (a zwłaszcza, gdy handlował pieniędzmi pożyczonymi) przez pewien czas mógł handlować jednym kontraktem, później dwoma, a w końcu trzema. Gdy przeżywał i udało mu się potwierdzić jako takie umiejętności nie miał już żadnych ograniczeń.
Świat zaczyna spekulować o upadku prezydenta Trumpa, co mogłoby ucieszyć część elit i być może przywróciłoby nieco szacunku dla USA na świecie, ale z punktu widzenia inwestorów sukces Trumpa wydaje się wyjątkowo pożądany i sprowadza się do jednego zdania: Podatki Głupcze!
Kilka razy w historii blogów odwiedzaliśmy Francję i zawsze musieliśmy podkreślać relatywną obcość tamtejszej gospodarki i rynku dla polskich inwestorów indywidualnych. Koniec wyborów prezydenckich jest dobrą okazją do spojrzenia na trend, który rysuje się w danych i który może stać się fundamentem sukcesów gospodarczych prezydenta-elekta.
„Nie ważne jest zdarzenie tylko reakcja rynku na nie”. Po raz kolejny przywołam to powiedzenie. Mamy pierwszą sesję po pierwszej turze wyborów we Francji, w której głównym zaskoczeniem zdaje się być przede wszystkim frekwencja. Reszta wydaje się być zgodna z oczekiwaniami oraz sondażami, choć większość komentatorów ma świadomość, że przy tak spolaryzowanych głosach społeczeństwa (nie tylko we Francji) wiele zdaje się zależeć od przypadku.
Ostatnie sesje mogą wzbudzać nieco wątpliwości, co do siły rodzimych byków, ale powoli dobijamy do końca pierwszego kwartału nowego roku, który wygląda całkiem ciekawie dla strony popytowej.
Połączenie skrajnego optymizmu i klasycznego cyklu emocji rodzi pytania, których nie chcemy zadawać.
Ostatnie dni przyniosły nieco zamieszania wokół Francji. Wzrost rentowności obligacji związany z obawami, iż wybory prezydenckie może wygrać Marine Le Pen pozwalają spojrzeć na całość zamieszania przez pryzmat rynkowej historii i… spekulacyjnych pokus.
Indeksy amerykańskie szybują na historycznych maksimach. Europejskie biją roczne rekordy, a rynek warszawski zdaje się być nawet silniejszy od otoczenia. Doskonały moment, żeby zadać pytanie o kolejną recesję.
Zmierzmy się z pewnym problemem. Mamy w portfelu akcje spółki, która nie chce rosnąć. Podaje coraz lepsze wyniki, ale mimo to jej kurs spada. Poza wściekłością i rzucaniem oskarżeń na wszystkich dookoła, że są idiotami i nie widzą tego co my widzimy, będziemy próbować przekonywać siebie samych, że to wciąż dobra decyzja.