Większy zysk, większe ryzyko?
Strategia, którą poniżej prezentuję, po raz kolejny obala żelazne dogmaty inwestowania i pokazuje, jak bardzo rynek bywa nieefektywny.
Strategia, którą poniżej prezentuję, po raz kolejny obala żelazne dogmaty inwestowania i pokazuje, jak bardzo rynek bywa nieefektywny.
Analitycy Barclays Capital w raporcie z wtorku, 8 listopada 2011 roku, napisali: rentowność włoskich obligacji osiągnęła nowe maksima i znajduje się na poziomach, które ekonomiści BarCap uznają za nie do udźwignięcia.
Latem 2008 roku, gdy właśnie padały amerykańskie banki, z Lehman Brothers na czele, czytałem sobie po raz kolejny wspaniałą książkę Michaela Lewisa „Poker kłamców”. Lewis opisywał coś, co właśnie się działo, tylko 20 lat wcześniej – upadek wielkiego banku (Salomon Brothers), manipulacje związane z obligacjami hipotecznymi, pazerność traderów w instytucjach. Czyli mówiąc słowami Jesse Livermora z początku XX wieku „na Wall Street nie ma niczego nowego. I nie może być, gdyż spekulacja jest tak stara, jak świat. Cokolwiek dzieje się dziś na rynku, zdarzyło się już wcześniej i zdarzy się znowu za jakiś czas.”
Jedyne co inwestor może zaplanować to wielkość straty. To zdanie, niezbyt może optymistyczne, opiewa ustawianie stop lossów czy jak kto woli gwarantowanie, że strata w danej transakcji nie będzie większa niż.
Moja kilkudniowa nieobecność w Polsce spowodowała spiętrzenie zapytań w komentarzach pod wpisami i w mailach. Pozbierałem więc całość odpowiedzi w niniejszym wpisie – dla większej przejrzystości i jako zaproszenie do dalszych polemik.
zamiast 5000 słów
Dawno na blogu nie zajmowało mnie polemizowanie, wskazywanie i prostowanie mocno naciąganych czy wręcz nieprawdziwych wypowiedzi na temat giełd i inwestycji, pojawiających się w mediach. Tym razem to szczególna okazja gdyż kaliber spory.
Dyskusja wokół Alessio Rastaniego na blogach bossa rozgorzała po tym, gdy już dawno media przetrawiły i zapomniały o całym zdarzeniu. Sprowokowało mnie to do tego, by jednak napisać o pewnej atmosferze wokół jego wystąpienia w BBC. Z braku czasu nie zdążyłem zrobić tego od razu, ale skoro okazja się pojawia to spróbuję opisać własne obserwacje i odczucia.
Ponad piętnaście lat temu, w 1995 roku, gdy średnie miesięczne wynagrodzenie w Polsce wynosiło ok. 700 PLN, czyli jakieś 300 dolarów, kupiłem w Amazon.com kilka książek, o ile pamiętam, za jakąś 1/4 tych kwot.
Ostatnio zrobiło się na blogach bossy tak poważnie, że czas na małą przerwę na reklamę.