Tajemnice inwestycyjnej literatury, część 4
Trafia się dobra okazja by zajrzeć do biblioteczki i wyciągnąć może nie najnowszą, ale ostatnią książkę Johna Murphy’ego.
Trafia się dobra okazja by zajrzeć do biblioteczki i wyciągnąć może nie najnowszą, ale ostatnią książkę Johna Murphy’ego.
We wtorkowym wydaniu Parkietu opublikowano artykuł bardzo dobrze pokazujący mechanizmy funkcjonowania rynku NewConnect. Wszyscy, którzy uważają, że reżim regulacyjny NewConnect nie chroni należycie interesów inwestorów indywidualnych odnajdą w historii krzyżowych powiązań Serenity i Balticon mocny argument na potwierdzenie swoich opinii.
Inwestowanie giełdowe nie dorobiło się niestety swojego modelu edukacji, czego dowodem jest choćby pytanie nas o listę podręczników, i z tego powodu kolejne pokolenia bezwiednie powielają błędy poprzedników, również te popularyzowane w literaturze.
To nowy, nigdy nie kończący się wątek, który będzie miał być może wiele części. Cel – rozmowy o wszystkim co wiąże się z giełdą a nie mieści się w innych tematach.
Kontynuując wątek znaczenia literatury dla edukacji postaram się o wyjaśnienie w tym i kolejnym wpisie jeszcze dwóch kwestii ściśle powiązanych z tytułowym tematem.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się jak przeciętny inwestor indywidualny, powiedzmy z portfelem rynkowym od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych i z dostępem do tradycyjnych brokerów, może zbudować ekspozycję na rozpad strefy euro.
„My, aktorzy, nie znamy się na pieniądzach, znamy się na sztuce”, podsumował Olgierd Łukaszewicz inwestycję ZASP-u w 2002 roku w obligacje Stoczni Szczecińskiej Porta SA., na której Związek Artystów stracił ponad 9 mln złotych (budżet ZASP wynosił 7 mln).
Co kilka miesięcy na blogach bossy Tomek Symonowicz wraz czytelnikami urządzają sobie seanse wobec książek z zakresu analizy technicznej. Tym razem dostało się całej masie fałszywych guru, którzy zamiast zarabiać na rynku schylają się po pióro i sprzedają metody, które… nie pozwalają zarabiać na rynku. Chyba właśnie Kathay przejdzie do historii polskiego środowiska giełdowego, jako osoba, która wprowadziła do niego tezę, iż testy historyczne pozwalają odchudzić książkę Murphy’ego do kilku stron.
„Daję słowo, zatem ja już przeszło czterdzieści lat mówię prozą, nie mając o tym żadnego pojęcia! Jestem panu najszczerzej obowiązany, żeś mnie pouczył.” Molier, Mieszczanin szlachcicem
Przeglądając komentarze do poprzedniego wpisu po raz kolejny widzę, że kwestia skuteczności narzędzi i pomysłów prezentowanych w rozlicznych książkach budzi jak zwykle kontrowersje. Chciałbym je w poniższym wpisie spróbować rozwiać.