W poszukiwaniu dołków i górek
Dawno nie prezentowałem w swoich blogach czegoś co namiętnie uwielbiam – pomysły na nowe strategie. Pora nadrobić zaległość w kilku najbliższych wpisach.
Dawno nie prezentowałem w swoich blogach czegoś co namiętnie uwielbiam – pomysły na nowe strategie. Pora nadrobić zaległość w kilku najbliższych wpisach.
Po latach, w których chińskim apetytem można był wytłumaczyć na rynku wszystko, ostatnie tygodnie przynoszą falę pytań na temat kondycji azjatyckiego smoka. Tylko w trakcie ostatnich kilkunastu sesji na plan pierwszy wybijały się dane z Chin, które straszyły spowolnieniem w wielu gałęziach chińskiej gospodarki.
Pozwolę sobie na koniec podsunąć kilka wskazówek i podsumować krótko ten mały cykl znajdowania skuteczności w A.T.
Wyobraźmy sobie wyspę na której żyją tylko trzy osoby. Dwóch 101-latków i jeden-120 latek.
Średnia życia na tejże wyspie to 107.33 lat. W pewnym momencie jeden ze 101-latków umiera, średnia życia podnosi się do 110.5 lat.
Ekonomiści na sąsiedniej wyspie zaczynają szukać przyczyn nagłego wzrostu żywotności w populacji naszej wyspy, żeby go zastosować u siebie – może to dieta, może styl życia, a może uwarunkowania genetyczne.
Puls Biznesu opublikował wczoraj artykuł Krzyż śmierci na złocie, w którym zwrócił uwagę, że Jamie McGeever, redaktor agencji Reuters, zauważył, że notowania złota utworzyły tzw. krzyż śmierci.
Podstawowym narzędziem fundamentalnej wyceny rynku akcyjnego jest syntetyczny wskaźnik cena/zysk (P/E) dla całego rynku reprezentowanego przez wybrany indeks. Na przykład aktualny wskaźnik P/E dla indeksu S&P 500 wynosi około 15 dla przeszłych zysków (z 2011 roku) i 13 dla przyszłych zysków (prognoz na 2012 rok) co z historycznego punktu widzenia nie wydaje się być oznaką fundamentalnego przewartościowania.
Trywialne pytanie: jak rzetelnie zmierzyć „działanie” A.T. dla celów ewentualnych dyskusji o jej skuteczności?
„ Uchylę może rąbka pewnej tajemnicy: rozpoczęliśmy prace studialne nad powołaniem agencji, która byłaby agencją oceniającą i przyznającą oceny ratingowe. Myślimy o takiej formule, która weźmie to, co dobre z działalności agencji ratingowych, ale będzie pozbawiona powszechnie znanych defektów tego modelu określania ratingu, który, jak się przekonaliśmy, może też być szkodliwy dla interesów inwestorów.”
W blogosferze i mediach związanych z rynkami sporo szumu wywołało ostatnie wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej na George Washington University. Poza kilkoma banałami pojawił się ciekawy wątek złożoności kryzysów, który w świecie szybkich odpowiedzi i banalnych uproszczeń jest wart odnotowania.
W poprzednich wejściach wskazywałem na szereg problemów, wiążących się z prawidłową klasyfikacją rzeczywistej efektywności A.T.