Z czym w nowy rok?
„Na wąskim rynku, kiedy ceny poruszają się w niewielkim przedziale cenowym, nie ma sensu starać się przewidywać, jaki będzie następny duży ruch, wzrostowy czy spadkowy” Jessie Livermoore („Wspomnienia gracza giełdowego”. E. Lefevre)
Rynek giełdowy wraz z całą otoczką, którą tworzy biznes analityczno-medialny rządzi się niemal tymi samymi prawami co show-biznes. Należy być wyrazistym i się wyróżnić. W szczególności jeśli chodzi o wszelkie oceny dotyczące przyszłości. Przy czym sami nauczyliśmy się tego, a może nawet oczekujemy tego od mediów, analityków i komentatorów, by te prognozy były jak najbardziej wyraziste.
Kilka praktycznych uwag i dodatków do gościnnego tekstu K. Borowskiego na temat zmian cen akcji po weekendach, który opublikowaliśmy kilka dni temu w tym -> wpisie na naszych blogach.
Jedną z najlepszych znanych mi porad inwestycyjnych jest koncentrowanie się w inwestowaniu na czynnikach, nad którymi inwestor posiada największą kontrolę. Wśród tych czynników dwa wysuwają się na pierwsze miejsce: koszty transakcyjne i zobowiązania podatkowe.
Nie jest niespodzianką, że te same portale finansowe, które ostrzegały przed nieuniknionym krachem gospodarczym spowodowanym wysokimi cenami ropy gdy na przełomie wiosny i lata cena ropy WTI zbliżała się do poziomu 110 USD za baryłkę, obecnie ostrzegają przed nieuniknionym krachem gospodarczym spowodowanym niskimi cenami ropy.
Trafia się okazja bardzo na czasie – w okresie Świąt i Nowego Roku tradycyjne życzenia zdrowia to chyba najczęściej wymieniane powinszowania.
Dojrzały rynek byka obfituje w historie inwestycyjnych guru, często wywodzących się z zaskakujących grup demograficznych. Część z tych historii okazuje się być owocem mitomanii.
Wszyscy bez wyjątku popełniamy błędy poznawcze, to nieuniknione, w inwestowaniu pociąga to za sobą swój wymierny koszt, a tylko niektórych dość łatwo uniknąć.
Na początku grudnia zwróciłem uwagę, że inwestorzy oceniają wyniki swoich portfeli lub funduszy inwestycyjnych w zupełnie innym horyzoncie czasowym, z reguły dużo krótszym, niż ich horyzont inwestycyjny.
Czy to co dzieje się w Rosji jest istotne dla akcyjnych rynków, bo te obchodzą nas tutaj najbardziej?