Nieintuicyjne zależności giełdowe
Chodzenie pod prąd w giełdowych inwestycjach potrafi przynieść zaskakujące rezultaty.
Chodzenie pod prąd w giełdowych inwestycjach potrafi przynieść zaskakujące rezultaty.
Inwestowanie w wartość to kupowanie aktywów o atrakcyjnych fundamentalnych wskaźnikach rynkowych, na przykład wskaźniku cena/zysk. Może dotyczyć konkretnych spółek ale także całych sektorów lub rynków akcyjnych.
Krótka przedmowa: w podobnym temacie wpis pojawił się wcześniej w wykonaniu Trystero, jednak splot okoliczności sprawił, że przeoczyłem to zajęty innymi sprawami. Zostawiamy więc tym, którzy nie czytali o tym wcześniej.
W poprzednim tekście zwróciłem uwagę na fakt, że postęp technologiczny może wepchnąć niektóre branże w znaczący, trwały trend spadkowy. Takie sektory będą się wydawać atrakcyjnie wyceniane ale ich rynkowe notowania będą podążać za kurczącym się biznesem. Inwestorzy zostaną złapani w pułapkę wartości.
W sektorze finansowym istnieje popularna opinia, że powiedzenie „tym razem będzie inaczej” to najbardziej niebezpieczne zdanie w inwestowaniu. Na Blogach Bossy argumentujemy, że równie niebezpieczne jest przekonanie, że „nic się nie zmienia”.
Przepraszam za tytuł rodem z poradnika dla kierowców, których nie stać na żaden z samochodów, ale kiedy w DM BOŚ uruchomiliśmy usługę dostępu do rynków zagranicznych dla klientów indywidualnych (Bossa Zagranica), w pewnym momencie reklamowaliśmy się między innymi możliwością zakupu debiutujących na rynku akcji spółki Ferarri. Odwołując się do poczucia humoru naszych klientów krzyczeliśmy „Kup sobie Ferrari”, więc na blogu podążamy wytartą ścieżką licząc na stałą obecność dobrego humoru.
Jest wiele sposobów na zdobycie materialnych, poufnych informacji dotyczących spółek giełdowych. Można zaprzyjaźnić się w klubie golfowym z gadatliwym managerem dużej spółki i uważnie słuchać. Można podsłuchiwać rozmowy telefoniczne partnerki, która jako bankier inwestycyjny pracuje nad dużą transakcją akwizycji. Można także włamać się na serwer oficjalnego kanału komunikacji spółek z rynkiem i uzyskać dostęp do próbnych raportów przesyłanych przez spółki.
Oczekiwania wobec analityków okazują się być dość problematyczną kwestią jak wynika z komentarzy na naszym forum, a tego rodzaje problemy najlepiej rozwiązywać dyskutując o nich, analizując je i wyciągając wnioski.
„Myślałem, że powiedziałeś mi iż napiszesz inteligentną książkę. Tymczasem ty nawet nie potrafisz przeliterować tego słowa, ale nie ważne. I tak nikt nie kupi twojej p…. książki” – w ten sposób brytyjski miliarder, sir Philip Green, skomentował wydanie publikacji Olivera Shaha „Damaged Goods: The Inside Story of Sir Philip Green, the Collapse of BHS and the Death of the High Street”.
Z pewną nutką nostalgii zobaczyłem niedawno na jednym z portali społecznościowych „odkrycie”. Traderzy, inwestorzy, spekulanci poszukują w różnych etapach swojej aktywności na rynku narzędzia. Spektrum ich poszukiwań jest obszerne, od różnego rodzaju matematycznych pochodnych ceny, wyrażonych w postaci licznych wskaźników, przekształceń, odchyleń i co tam można jeszcze zrobić ze zwykłymi liczbami, poprzez poszukiwanie wzorów, zależności, formacji, korelacji i związków. Część z nich może wyglądać rozsądnie, część zaskakująco, jeszcze inne niewiarygodnie, ale wręcz szokująco.