Analitykom technicznym pod rozwagę, część 4
Po trzyczęściowym wstępie, nieodzownym jednak by zrozumieć całą złożoność oceny skuteczności Analizy technicznej (A.T.), pora zająć się tym, od czego wszystko się w tym małym cyklu wpisów zaczęło.
Po trzyczęściowym wstępie, nieodzownym jednak by zrozumieć całą złożoność oceny skuteczności Analizy technicznej (A.T.), pora zająć się tym, od czego wszystko się w tym małym cyklu wpisów zaczęło.
W czwartek, 3 października po godzinie 10 frankowicze otwierali szampana, zaś przedstawiciele sektora bankowego odetchnęli z ulgą. Obie strony wyglądały na zadowolone. Choć nie tak, jak prawnicy. Ci, jak ktoś na to zwrócił uwagę, wydają się najbardziej wygranymi po wyroku TSUE.
Szwajcarski bank UBS opublikował najnowszą edycję raportu Global Real Estate Bubble Index. Raport był szeroko komentowany w mediach, na blogach i w mediach społecznościowych. Być może dlatego, że dotykał problemu bardzo bliskiego zarówno dziennikarzom finansowym jak i typowym odbiorcom treści finansowych: dostępności mieszkań dla młodych, nieźle zarabiających ludzi.
Na początku września sceptycznie pisałem na Blogach Bossy o protokole ustaleń, który zmagający się z bardzo poważnymi problemami finansowymi Ursus podpisał ze spółką Enerkon Solar International.
W poprzedniej części przedstawiałem problemy Analizy Technicznej z zakwalifikowaniem jej jako dziedziny nauki, z których przy okazji wynika, że hipoteza „AT nie działa” jest zbyt ogólna by przesądzać o jej (nie)prawdziwości.
Kryzys z 2008 r. nigdy się nie skończył i nadchodzi jego kolejna faza. Tak twierdzi James Rickards w wydanej ostatnio książce „Aftermath: Seven Secrets of Wealth Preservation in the Coming Chaos” i zdradza jak ochronić swój majątek przed zawirowaniami.
Podczas ubiegłorocznej konferencji Nienieodpowiedzialni jedna z debat dotyczyła kwestii tego, czy opłaca się być nieuczciwym w sprzedaży. Choć miała ona formę debaty oksfordzkiej, czyli dawała możliwość wypowiedzenia się jako adwokat diabła i przyznać, że tak, nieuczciwość jest kluczem do sukcesu, w gruncie rzeczy zarówno uczestnicy debaty, jak i publiczność rozumiała, że jest to tylko pewna konwencja.
Bardzo często padał wniosek, że choć w krótkim terminie nieuczciwość popłaca, to jednak długoterminowo wcześniej czy później klienci zrozumieją, że są wykorzystywani i taka marka/firma jest przegrana.
Czy może być coś równie lub bardziej męczącego dla inwestorów niż niekończący się brexit?
Jeśli spojrzeć na zamieszanie, jakie w komentarzach rynkowych wywołało doniesienie, iż opozycja w USA zamierza uruchomić proces prowadzący do odwołania prezydenta Trumpa ze stanowiska, to mieliśmy do czynienia z wydarzeniem o wielkiej skali. Jeśli jednak spojrzeć na historię, to procedury impeachmentu są wydarzeniami, które można pomijać.
Myślę, że przez ostatni miesiąc telenowela pod tytułem „Warty 65 mln dolarów jednorożec kierowany przez genialnego wizjonera próbuje wejść na giełdę” dostarczyła inwestorom tyle rozrywki i przemyśleń, że możliwe było prowadzenie bloga w całości poświęconego przygodzie WeWork z rynkiem publicznym.