Wszyscy jesteśmy nafciarzami
O ile indeksy giełdowe na świecie z naddatkiem dyskontują oczekiwany powrót gospodarek do normalności, o tyle ceny ropy wysyłają w tym samym czasie zupełnie przeciwny komunikat.
O ile indeksy giełdowe na świecie z naddatkiem dyskontują oczekiwany powrót gospodarek do normalności, o tyle ceny ropy wysyłają w tym samym czasie zupełnie przeciwny komunikat.
Na świecie trwa wyścig o najlepsze nazwanie czekającego nas ożywienia. Jedne literki z końca alfabetu zyskują na popularności (U), inne tracą (V), kolejne rosną w siłę (W), ale wszyscy mają świadomość, iż troszeczkę to wszystko mało wiarygodne, bo nadciągająca recesja będzie pod wieloma względami nietypowa.
Gdy na początku ubiegłego tygodnia niemal wszystkie media informowały, że cena ropy osiągnęła ujemne wartości inwestycyjne fora zapełniły się pytaniami gdzie można kupić ropę naftową i jeszcze otrzymać za ten zakup pieniądze. Zwykli ludzie zastanawiali się czy ktoś im będzie dopłacać do tankowania, indywidualni inwestorzy zastanawiali się jak zbić majątek na kupnie ropy, jeśli nie za -37,63 USD to przynajmniej za 0 USD za baryłkę.
Analizując rozkład krótkich i długich pozycji na indeksy amerykańskie wśród klientów Bossafx nietrudno dostrzec wyraźną tendencję:
Dziś na Blogach Bossy będzie egzotycznie. Przeglądałem w weekend anglojęzyczne media finansowe oraz blogi inwestycyjne i trafiłem na interesujące spostrzeżenie dotyczące rynków granicznych (frontier markets). Ten segment globalnego rynku akcyjnego nie odbił wyraźnie od marcowych dołków.
Pozwalam sobie kontynuować wcześniejszy list, już nieco bardziej osobiście. Już nie do trzydziestu tysięcy, którzy przybyli licznie na rynek, by go pobić, pokonać i wziąć zasłużone łupy, ale do Ciebie. Widzę ostatnio mnóstwo zadawanych pytań na różnych forach, w mailach, komentarzach. W zadawaniu pytań nie ma nic złego. Ba, pytania i wątpliwości są esencją człowieczeństwa i rozwoju. Ciebie jednak zdaje się to, nie dotyczyć. Wygląda na to, jakbyś przyszedł na rynek po swoje. Należne Ci. Być może słusznie. Nie znam Twojej historii.
Uwierz mi jednak, że kwestie, które wypowiadasz są mi znane. Sam częściowo tak uważałem, wiele lat temu, gdy zaczynałem przygodę z rynkiem. A większość z nich widywałem cyklicznie na rynkach, gdy masowo napływali nań nowi, spragnieni zysków gracze.
Porównywanie obecnych zmian na giełdach z tymi, które miały miejsce podczas ostatnich epidemii typu SARS, Ebola czy MERS nie sprawdza się jak już wiemy, to po prostu nie ta skala.
Kilka zbiorów danych pomocnych do analiz ETFów została w tym tygodniu udostępniona przez Beta Securities Poland.
Znacie to powiedzenie, że kapitalizm to taki ustrój, który potrafi zaprojektować, wyprodukować i dostarczyć spadochron dla skoczka, który wyskoczył z samolotu z zepsutym sprzętem zanim pechowiec uderzy w ziemię. To jest jeden z tych elementów na rynku finansowym, którego nie sposób nie kochać. Witajcie w świecie, w którym pandemia owocuje indeksami i ETF-ami na czas pandemii.
Wyobraźmy sobie nastolatka w epoce przed pandemią COVID-19. Dziesięcioletnia siostra nastolatka miała iść z mamą na rewię Księżniczki na lodzie. Mama zapłaciła 800 zł za dwa bilety. Ale mama musi zostać dłużej w pracy, tata jest na delegacji więc mama wręcza bilet nastolatkowi i mówi, że zapłaci mu 200 zł jak weźmie młodszą siostrę na rewię. Czy to wystarczający powód by pisać, że ceny biletów na rewie Księżniczki na lodzie osiągnęły ujemne wartości? Moim zdaniem nie.