Giełdowy hazard, część 5
A oto puenta tego małego cyklu:
20 porad, wskazówek i ostrzeżeń jak nie wpaść w szpony giełdowego hazardu
A oto puenta tego małego cyklu:
To będzie tekst o małej spółce z warszawskiego parkietu, na której obroty w całym pierwszym kwartale 2020 nie przekroczyły poziomu 0,5 mln złotych i były niższe niż 10 000 złotych na sesję. Na swoje usprawiedliwienie mogę wskazać, że w pierwszym kwartale na GPW było ponad 90 walorów z mniejszym obrotem i to przy pominięciu spółek, których handel był zawieszony.
No i cóż z tego, że nie do końca chce mi się wierzyć w trwałość trendu wzrostowego na polskim rynku. Czy to przeszkadza w zajmowaniu długich pozycji?
To zdaje się być jedna z największych konfuzji wielu inwestorów. Dla wielu z nich, mówienie o zbliżających się sygnałach ostrzegawczych, niepokoju związanego z sytuacją jest wręcz równoznaczne z „utraceniem okazji” i „zazdroszczeniem tym, którzy wsiedli do uciekającego pociągu”.
Sporo uwagi poświęcono w ostatnim czasie fali inwestorów indywidualnych, którzy w ostatnich kilkunastu tygodniach zainteresowali się rynkiem akcyjnym. O tym napływie świadczą na polskim rynku bardzo dobre dane o nowych rachunkach maklerskich (29 tysięcy w marcu i 18 000 w kwietniu) czy dane o kilkukrotnym wzroście obrotów w segmentach rynku zdominowanych przez drobnych inwestorów, takich jak NewConnect.
Czy Jesse Livermore, legendarny spekulant sprzed wieku, posiadał przewagę nad rynkiem (rynkowy ‘edge’)?
Aktualne uderzenie w gospodarki różni się od przeszłych tym, iż w poprzednich konsumenci obrywali rykoszetem. Słabość w jakimś elemencie powodowała osłabienie, które szybciej lub wolniej przesączało się na rynek pracy i konsumpcję indywidualną. Tym razem jest inaczej. Konsumenci i konsumpcja indywidualna oberwali pierwsi i to od ich zachowań i ścieżki powrotu do zdrowia zależy szybkość ożywienia.
Wczoraj minęła piąta rocznica premiery Wiedźmina 3. Jeśli weźmiemy pod uwagę rolę sukcesu CD Projekt w popularyzacji sektora gamingowego na GPW i rolę sektora gamingowego w podtrzymaniu zainteresowania giełdą, zwłaszcza wśród inwestorów indywidualnych, to idea, że było to jedno z najważniejszych wydarzeń ostatniej dekady na GPW nie wyda się kontrowersyjna. Podobnie jak opinia, że jest to najważniejszy produkt stworzony przez spółkę z GPW.
Mój wpis sprzed 2 dni omawiający sytuację tzw Wielkiego Odłączenia (GREAT DISCONNECT) na giełdach w USA wymaga pewnego suplementu.
Za 20 lat trzy największe firmy zarządzające funduszami indeksowymi przejmą kontrolę nad spółkami z indeksu S&P 500; lepiej trochę później przejść na emeryturę niż więcej na nią odkładać; rodzice dorosłych dzieci więcej oszczędzają, gdy ich pociechy mają niepewna pracę. To tylko niektóre z wniosków z najnowszych badań naukowych dotyczących rynku kapitałowego.
Jednym ze sposobów poszukiwania schematów i wzorów na wykresach jest ich zwykła obserwacja. Zanim zresztą nastąpiła epoka komputerów i oprogramowania, które było w stanie wychwytywać wzory i formacje według zaprogramowanych wcześniej reguł, tak właśnie wyglądała analiza.
Mieliśmy więc do czynienia z bardzo uznaniową, subiektywną metodą oceny tego, co widoczne jest na wykresie. Tam gdzie jeden analityk widział trójkąt, inny mógł widzieć prostokąt, a jeszcze inny nic. Formacje podwójnego szczytu pierwotnie określające zmiany długoterminowego trendu, zaczęły być wyszukiwane w coraz mniejszych interwałach, aż do pięciu punktów na wykresach intra, gdzie literę „M” lub „W” można znaleźć dosłownie co chwilę.