Kreatywność w inwestowaniu, część 3
Ostatnia część ma za zadanie odpowiedzieć na pytanie: „Jak działać kreatywnie w branży inwestycyjnej?”
Ostatnia część ma za zadanie odpowiedzieć na pytanie: „Jak działać kreatywnie w branży inwestycyjnej?”
Wymyśliłem kiedyś taki żart, że język angielski świetnie sprawdza się we wprowadzaniu eufemizmów do codziennego użytku. Wystarczy na przykład nazwać lobbingiem dużą część czynności kojarzonych z korupcją polityczną i świat od razu bardziej wydaje się przyjemniejszy i bardziej uczciwy.
W styczniu 2019 r. najpopularniejszą inwestycją wśród klientów portalu Robin Hood był Aurora Cannabis, kanadyjska firma zajmująca się uprawą konopi; do 2000 r. korelacja między stopą zwrotu z akcji i obligacji była pozytywna a po 2000 r. negatywna; rynek inwestycji venture capital dobrze sobie radzi podczas obecnego kryzysu. To tylko niektóre z wniosków z najnowszych badań dotyczących rynku kapitałowego.
„Związki między dopaminą a przyjemnością są subtelne i kluczowe. W pierwszym momencie można by przewidywać, że ten neuroprzekaźnik ma coś wspólnego z przyjemnością, z nagrodą. […] Można początkowo sądzić, że aktywacja szlaków dopaminergicznych doprowadzi do maksymalnej aktywności neuronów kory czołowej w odpowiedzi na nagrodę. Genialne badania Wolframa Schultza […] udowodniły coś jeszcze ciekawszego. Tak, neurony kory czołowej uaktywniają się w odpowiedzi na nagrodę. Ale najsilniejsza reakcja pojawia się wcześniej. […] Przyjemność tkwi w przewidywaniu nagrody. […] Wyniki eksperymentu Schultza pokazują, że jeśli wiesz, że twój apetyt zostanie zaspokojony, przyjemność mocniej wiąże się z apetytem niż z zaspokojeniem.”
Tak pisze o przyjemności Robert Sapolsky w genialnej książce dotyczącej stresu „Dlaczego zebry nie mają wrzodów”. W dużym skrócie – największą przyjemność odczuwamy nie w chwili, gdy otrzymamy to na co oczekujemy (choćby było bardzo przyjemne i pożądane), ale w trakcie oczekiwania na nagrodę. Co więcej ilość wyzwalanej dopaminy jest większa, jeśli otrzymanie nagrody, nie jest pewne, lecz tylko prawdopodobne. Jak dodaje Sapolsky
„Jeśli zakładasz istnienie sporej szansy na zaspokojenie pragnienia, jednak nie masz pewności, przyjemność w jeszcze większym stopniu dotyczy apetytu, a nie jego zaspokojenia”.
Ruchy robaczkowe indeksu DAX stały się ostatnimi czasy równie irytujące jak indeksu WIG20 w najgorszych jego czasach totalnego bezruchu.
„Czy trading/inwestowanie to sztuka?” – takie przypomnę pytanie postawiłem w pierwszej części tego wątku i próbuję na nie odpowiedzieć.
Nasz wykres na niedzielę zawierał już informacje o promocji przygotowanej przez DM BOŚ dla klientów chcących tanio zainwestować środki w ramach IKE i IKZE na rynkach zagranicznych. Dziś spojrzymy na temat z nieco innej perspektywy.
Wśród kilku książek w mojej zimowej paczce z Amazona znalazła się pozycja Boom and Bust: A Global History of Financial Bubbles czyli Boom i krach: Globalna historia baniek spekulacyjnych. Wychodzę z założenia, że nigdy nie ma się dość wiedzy o historii rynków finansowych.
Świat się zmienia. Nieustannie. Współczesna rzeczywistość to świat mediów społecznościowych, w których opinia jakiejś osoby na TikToku, Facebooku, Instagramie z odpowiednio dużą liczbą fanów czy oglądających ma wystarczającą wagę, żeby przyciągać i nowych widzów i oczywiście reklamodawców, oraz tysiące naśladowców.
Przyszło nam żyć w świecie, w którym miliony much nie mogą się mylić. Po prostu. Niewiele możemy z tym zrobić, albo to zaakceptować i ulec, albo zaakceptować i robić swoje.
Często można przeczytać stwierdzenie, że „trading/inwestowanie to sztuka”, albo „Analiza techniczna to sztuka”, a w takim razie tam gdzie sztuka, tam potrzebna kreatywność.