„Związki między dopaminą a przyjemnością są subtelne i kluczowe. W pierwszym momencie można by przewidywać, że ten neuroprzekaźnik ma coś wspólnego z przyjemnością, z nagrodą. […] Można początkowo sądzić, że aktywacja szlaków dopaminergicznych doprowadzi do maksymalnej aktywności neuronów kory czołowej w odpowiedzi na nagrodę. Genialne badania Wolframa Schultza […] udowodniły coś jeszcze ciekawszego. Tak, neurony kory czołowej uaktywniają się w odpowiedzi na nagrodę. Ale najsilniejsza reakcja pojawia się wcześniej. […] Przyjemność tkwi w przewidywaniu nagrody. […] Wyniki eksperymentu Schultza pokazują, że jeśli wiesz, że twój apetyt zostanie zaspokojony, przyjemność mocniej wiąże się z apetytem niż z zaspokojeniem.”
Tak pisze o przyjemności Robert Sapolsky w genialnej książce dotyczącej stresu „Dlaczego zebry nie mają wrzodów”. W dużym skrócie – największą przyjemność odczuwamy nie w chwili, gdy otrzymamy to na co oczekujemy (choćby było bardzo przyjemne i pożądane), ale w trakcie oczekiwania na nagrodę. Co więcej ilość wyzwalanej dopaminy jest większa, jeśli otrzymanie nagrody, nie jest pewne, lecz tylko prawdopodobne. Jak dodaje Sapolsky
„Jeśli zakładasz istnienie sporej szansy na zaspokojenie pragnienia, jednak nie masz pewności, przyjemność w jeszcze większym stopniu dotyczy apetytu, a nie jego zaspokojenia”.
Czytaj dalej >