Zarządzanie emocjami- kilka porad, część 7
Jesse Livermore, legendarny trader, powiedział kiedyś taką oto myśl, która będzie idealnym wstępem do niniejszego wpisu:
Jesse Livermore, legendarny trader, powiedział kiedyś taką oto myśl, która będzie idealnym wstępem do niniejszego wpisu:
Atmosfera na rynkach jawi się ostatnio jako fatalna. Najgorszy pierwsze 4 miesiące roku na Wall Street od przeszło 50 lat mieszają się z recesyjnymi obawami, a polityka monetarna banków centralnych walczy o uwagę z wątpliwościami na temat efektów wojny na Ukrainie. Inwestorzy oczekują dalszych spadków w przekonaniu, iż równowaga przed kolejną hossą znajdzie się na niższych poziomach cenowych. Spójrzmy zatem na historię S&P500 przez pryzmat spadków kwartalnych indeksu z pytaniem o dalszą przecenę.
Zacznę od pytania związanego z historią naszego rynku:
Nasdaq ma za sobą najgorszy start roku (do końca kwietnia) w historii. WIG20 ma za sobą 11 kolejnych sesji, w których zamyka się niżej niż się otworzył. W tym otoczeniu rynkowym coraz więcej inwestorów zastanawia się na jakim poziomie może się skończyć trwający trend spadkowy.
„To nie jest książka o tym „jak”, ale „dlaczego”. To co robię jako inwestor nie powinno być imitowane nie tylko przez amatorów, ale także większość profesjonalistów”. Pisze wieloletni współpracownik i student Nassima Nicholasa Taleba Mark Spitznagel w książce „Safe Haven: Investing for Financial Storms”.
Uczeni wyliczyli, że jest tylko jedna szansa na bilion, by zaistniało coś tak całkowicie absurdalnego. Jednak magowie obliczyli, że szanse jedna na bilion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć. Terry Pratchett/Mort
Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała, że przez pewien czas można było dość jasno ustalić priorytety tego co jest istotną wiadomością, a co wyłącznie pozbawioną treści, obliczonym na klikalność kuglarstwem. Dla mnie osobiście oznaczało to, że przez jakiś czas zapomniałem o istnieniu ekonomicznych mądrości Rafała Wosia, pouczającego wszystkich dookoła, jak to niczego nie rozumieją ze współczesnego świata. Niemniej ostatnie dane o inflacji podane przez GUS na poziomie 12,3 proc. sprawiły, że przypomniałem sobie o tym wielkim admiratorze inflacji (Kuglarstwo ekonomiczne). Co prawda wydaje się, że temat inflacji przestał być już dla niego tak interesujący, jak jeszcze rok temu, gdy zdawał się wyśmiewać wszystkich przestrzegających przed wejściem na niebezpieczną ścieżkę wzrostu jej dynamiki.
Zmiany tendencji w przebiegu inflacji to jak się okazuje dobry wskaźnik koniunktury giełdowej.
Kolejna porada w tym cyklu wprawdzie wiąże się z pewną filozoficzną postawą życiową, ale dla naszych celów tylko pewien jej fragment będzie w tym przypadku ważny.
Sezon wyników kwartalnych na Wall Street za chwilę ustąpi miejsca otwarciu maja i spotkaniu rynków z prawdziwie agresywną polityką amerykańskiego banku centralnego. Efektem powinno być dalsze przesunięcie uwagi inwestorów w stronę pytań o nadciągającą recesję, które przykryje pytania o kondycję amerykańskiego sektora nowych technologii, a dokładniej o giełdową kondycję sektora nowych technologii.