Uważaj, czego sobie życzysz
Idea FIRE, czyli niezależności finansowej i wczesnej emerytury, budzi sporo kontrowersji. Ma grono gorliwych zwolenników i sporą grupę ludzi, których reakcje na FIRE dobrze oddaje memowe „a po co to komu?”.
Idea FIRE, czyli niezależności finansowej i wczesnej emerytury, budzi sporo kontrowersji. Ma grono gorliwych zwolenników i sporą grupę ludzi, których reakcje na FIRE dobrze oddaje memowe „a po co to komu?”.
Sporą intelektualną frajdę sprawia mi czytanie artykułów badawczych, które powstały bo ich autorzy wykazali się kreatywnością w znalezieniu sposobu na zbadanie opisywanego zjawiska.
Tak właśnie jest z artykułem Selling Subscriptions, którego autorzy odpowiadają na pytanie jak duża część subskrypcji jest opłacana bo klienci sobie o nich zapomnieli.
Zachęcam czytelników by zastanowili się minutę nad tym jak można skonstruować badanie by rzucało światło na to zagadnienie.
W poprzednim tekście pisałem o rekordowym kontrakcie, który baseballista Shohei Ohtani zawarł z Los Angeles Dodgers. Kontrakt gwarantuje sportowcowi 700 mln USD wynagrodzenia za 10 lat gry w Dodgersach.
Baseball nie cieszy się dużą popularnością w Polsce więc informacja o rekordowym kontrakcie w Major League Baseball nie trafiła na okładki mediów sportowych ani finansowych.
Sporą popularność w mediach społecznościowych zyskał wykres z Wall Street Journal przedstawiający wyniki sondażu, który firma Empower przeprowadziła wśród dwóch tysięcy Amerykanów.
W rozważaniach o rentierstwie zasugerowałem, że część ludzi marzących o porzuceniu pracy i życiu z oszczędności może tak naprawdę potrzebować w życiu dużo większej autonomii niż ta oferowana przez typową karierę korporacyjną. W takim przypadku mogliby prościej i szybciej zrealizować swoją potrzebę dokonując zmian w swojej karierze. Nie muszą decydować się na radykalne działania.
W mediach społecznościowych (czytajcie na X czyli dawnym Twitterze) rozgorzała dyskusja o tym czym jest bycie rentierem i czy przeciętny człowiek powinien sobie stawiać za cel bycie rentierem.
Grzegorz Zalewski argumentował dziś na Blogach Bossy, że w dobie elektronicznych mediów szukających darmowej, gotowej treści bardzo łatwo zostaje się inwestycyjnym lub finansowym guru. Wydaje się, że wymaga to dużo mniej wysiłku niż zostanie gwiazdą Bollywood.
Trudność wielu decyzji finansowych potęgowana jest przez fakt, że podejmujący je ludzie przekonają się o ich trafności (lub błędności) dopiero po długim czasie. Bardzo często wtedy gdy nie będzie już możliwości naprawienia błędów.
Gdy na blogu na chwilę oddalam się od zagadnień inwestycyjnych i zajmuję się innymi obszarami finansów osobistych to z reguły zwracam uwagę na znaczenie regularnego oszczędzania i ostrzegam przez zagrożeniami związanymi z inflacją stylu życia. Utkwienie na hedonistycznej bieżni może uniemożliwić oszczędzanie i budowanie kapitału emerytalnego nawet relatywnie dobrze zarabiającym ludziom.