Intuicyjne ameby

Romantyczna wizja spekulanta, który jest pełen przeczuć, intuicji, szóstych zmysłów jest bardzo pociągająca. Szczególnie jeśli nie do końca wiemy na czym polega nasza strategia. Brak zdefiniowanych kryteriów może kończyć się tym, że nazwiemy się graczem intuicyjnym, a w rzeczywistości jesteśmy co najwyżej graczem impulsowym. Reagujemy jak ameba na różne bodźce i impulsy, bez większej refleksji. Zaświeci się coś na ekranie – kupujemy. Albo sprzedajemy. W zależności od tego, co pojawiło się właśnie w naszej głowie.

Czytaj dalej >

O etyce w biznesie

„Sektor finansowy nie potrzebuje autorytetów moralnych” – przeczytałem tytuł debaty, która miała miejsce przy okazji konferencji Nienieodpowiedzialni.pl i pożałowałem, że zbyt późno się o niej dowiedziałem. Chętnie bym posłuchał.

Spotkanie pod tym hasłem miało przybrać formę debaty oksfordzkiej, czyli takiego rodzaju dyskusji, w której ścierają się obrońcy i przeciwnicy stawianej tezy. Zdarzyło mi się prowadzić wyreżyserowane nieco wykłady, podczas których wcielałem się w przeciwnika np. analizy technicznej (lub fundamentalnej) to jednak w tym wypadku chciałbym poznać te osoby, które opowiedziały się po stronie przeciwników tezy postawionej w tytule. Być może miały pełnić rolę swego rodzaju adwokatów diabła, ale cały czas nie mogę się pozbierać i uwierzyć, że ktoś wpadł na tak przewrotny pomysł. Wszak w uproszczeniu ta teza brzmi – w biznesie etyka i moralność nie jest potrzebna.

Czytaj dalej >

Co z tym forexem?

Jeśli myślisz tylko o tym, co dzieje się przy pokerowym stole, najbardziej opłacalne będzie, jeśli znajdziesz taki stół, przy którym zasiedli sami bogaci, a zarazem kiepscy gracze. Ale z jakiej racji taki stół miałby w ogóle istnieć? Dlaczego kiepscy gracze mieliby brać udział w rozgrywce? Dlaczego inni dobrzy gracze nie dosiedli się do takiego stołu, żeby partycypować w potencjalnych zyskach? Identyczną sytuację możesz zaobserwować w świecie biznesu. Aaron Brown

Po raz pierwszy brokerzy działający na rodzimym rynku forex opublikowali okresowe statystyki wyników swoich klientów. W tym wypadku za 3 kwartał 2016 roku. Taki obowiązek nałożyła na brokerów Komisja Nadzoru Finansowego.

Wcześniej od kilku już lat mieliśmy spektakl pastwienia się nad forexem i tym niesłychanie zaskakującym – zdaniem niektórych – zjawiskiem, z którego wynikało, że zdecydowana większość graczy (spekulantów, inwestorów, traderów) obecnych na tym rynku traci pieniądze. Chodzi o słynny już komunikat KNF podsumowujący rok 2011, w wyniku którego okazało się, że 82 procent klientów aktywnych na rynku forex wśród polskich brokerów poniosło straty w tamtym roku.

Czytaj dalej >

Prawdopodobne wyniki

Nie przepadam za sporem – analiza fundamentalna kontra techniczna. To dwa zupełnie odmienne podejścia do rynku. Niemniej, gdy słyszę analityków fundamentalnych krytykujących AT (lub ich wyobrażenie o AT) stawiam się od razu po stronie obrońców wykresologii. Choć sam mam ogromnie dużo zastrzeżeń do tego, jak czasami techniczna jest uprawiana.

Czytaj dalej >

Alians człowieka z maszyną

Wspominaliśmy na blogach bossa.pl książkę (oraz film, który powstał na jej podstawie) Micheala Lewisa Moneyball (Książki, książki, książki; Moneyball). Przypomnę tylko w skrócie. Lewis opisał w niej swego rodzaju rewolucję, która miała miejsce na rynku baseballu. Około dekady temu na rynku tym zaczęli się coraz częściej rozpychać statystycy, matematycy i ludzie zajmujący się analizą jakościową. Do tego czasu najważniejszą funkcję (poza zawodnikami) pełnili łowcy talentów. Ludzie z ogromnym doświadczeniem wyszukiwali najlepszych z najlepszych. Wynajdowali genialnych zawodników oraz popełniali katastrofalne pomyłki. Jak w życiu.

Czytaj dalej >

Tajemnice wykresów

Niemal dwa tygodnie temu, ostatniego dnia wakacji akcje INGBŚK osiągnęły swoje historyczne maksimum. Dla wielu osób na rynku akcje tego banku to symbol. Wielka prywatyzacja, wielkie kolejki, wielkie oczekiwania, wielka przebitka podczas pierwszego notowania i wielka irytacja tych, którzy nie zdołali sprzedać, bo zbyt długo trwało potwierdzanie świadectw depozytowych. Akcje Banku zadebiutowały w styczniu 1994 roku po cenie 6 500 000 zł (trzynaście razy więcej niż sprzedawane w ofercie). W ciągu roku straciły ponad 80 procent. Dwanaście lat było potrzebne, żeby cena banku pokonała tę wartość z debiutu.

Czytaj dalej >

Pierwsza piątka

Jeff Desjardins z serwisu Visual Capitalist przygotował zestawienie pięciu największych publicznych spółek pod względem kapitalizacji, notowanych na amerykańskich rynkach w kolejnych pięciolatkach, zaczynając od 2001 roku.

Ta jedna grafika pokazuje jak bardzo zmienia się w krótkim czasie – bo 15 lat to w zasadzie krótki okres – rzeczywistość wokół nas. Dominacja spółek technologicznych to fakt, któremu nie da się zaprzeczyć. I choć wiadomo było, że jesteśmy świadkami rewolucji w 2001 roku, czyli podczas bańki internetowej, trudno było jednoznacznie określić, kto może być faktycznym liderem.

Czytaj dalej >

Chłopiec do bicia

Na pierwszy rzut oka „ja” z 1993 roku powinien być znacznie mniej rozsądny niż dowolna osoba z 2016 roku. Dostęp do informacji, jakiejkolwiek wiedzy o rynku finansowym był niemal zerowy. Zacząłem interesować się rynkiem akcji (inne w Polsce praktycznie wówczas nie istniały) pod wpływem innych – to znaczy w trakcie powszechnej hossy. Miałem niewiele studenckich pieniędzy i niemal wszystkie „zainwestowałem”. W końcu, jak można stracić na inwestycji w akcje. Wszyscy mówili, że się nie da.

Czytaj dalej >

Co z tą dźwignią?

Dlaczego ludzie brali kredyty we franku – tak zatytułowany tekst widziałem kilka dni temu. I później próba analizy i wyjaśnienia. A odpowiedź jest znacznie prostsza – bo mogli. Dlaczego ludzie kupują suplementy diety, choć to głównie produkt reklamowy, a nie medyczny – bo mogą. Dlaczego jeżdżą na wakacje do krajów ogarniętych zagrożeniem terrorystycznym – bo mogą. Dlaczego grają na forexie – bo mogą. Dlaczego używają szalonej dźwigni…

Czytaj dalej >