Składowe inwestycyjnej porażki część 6
Dla zamieszania w głowach na początek 3 cytaty z klasyków 🙂
„Nie próbuj kupować na dnie lub sprzedawać na szczycie. To jest nie do zrobienia chyba że przez kłamców.”
— Bernard Baruch
Dla zamieszania w głowach na początek 3 cytaty z klasyków 🙂
„Nie próbuj kupować na dnie lub sprzedawać na szczycie. To jest nie do zrobienia chyba że przez kłamców.”
— Bernard Baruch
Będzie trochę o przyjemnościach i bólu. Zainspirował mnie „jaro”, który w komentarzu pod poprzednim moim wpisem słusznie zauważył, nawiązując do teorii Kahnemana i Tverskiego, że dla większości inwestorów cierpienie z powodu straty jest większe niż satysfakcja związana z zyskiem. Może kogoś zainteresuje jak działa ten mechanizm a ja dorzucę jeszcze kilka swoich obserwacji.
Jestem przekonany, że jak najbardziej warto wrócić i dokończyć wątek egzaminujący przyczyny inwestycyjnych niepowodzeń, rozpoczęty wpisami 1, 2, 3, 4, a oparty na analizach i praktyce psychologa tradingu Bretta Steenbargera. Warto nie tyle dla zrobienia rachunku sumienia ile dla rozpoznania błędów, z istnienia których często możemy nie zdawać sobie sprawy.
„Nie dziw się jeżeli jutro spadnie porządny grad, rozszaleje się zamieć i licho wie co. To, że dziś jest ładnie, jeszcze nic nie znaczy. To jest zaledwie jakiś ślad pogody.” Kłapouchy
Spora część inwestorów żyje w poszukiwaniu śladów. Śladów końca bessy. Kilka powszechnie znanych to interpretacja stanu ducha analityków i uczestników rynku. Z grubsza rzecz ujmując, chodzi o sytuację, gdy WSZYSCY są przekonani o nieuchronności bessy.
Patrzyłem sobie na dzisiejszy początek sesji w Nowym Jorku i najważniejsze wydarzenia i zastanawiałem się, jaki rodzaj karkołomnych interpretacji znajdziemy na wytłumaczenie tego, że wzrosło.
Inwestorzy, szczególnie niedoświadczeni, (czyli głównie klienci TFI) często sprzedają lub kupują akcje (jednostki) na zasadzie… słyszałem, że ktoś, gdzieś o czymś powiedział i nie ważne, o co chodziło, ale wniosek był taki, że trzeba sprzedać albo kupować… I tym sposobem na przykład z Fannie Mae robi się w ustach niektórych inwestorów – Frania Maj (Niania Frania ze znanego serialu), a z JW Construction – WC Konstruktor. Ot, taki nietypowy ?głuchy telefon”, którym pasjonują się dzieci, choć jak widać na powyższym przykładzie – nie tylko.
W jednym ze starszych wpisów próbowałem wyartykułować związki pomiędzy wypracowaną strategią, jej jakością/użytecznością i konsekwentnym stosowaniem. Gdzie mi tam jednak do Steenbargera, fachowca od psychologii inwestorskiej, który z tematem rozprawił się tak oto:
Obserwacja i uczenie się na podstawie zidentyfikowanych błędów innych inwestorów to proces nie mniej ważny niż naśladownictwo luminarzy. Najdziwniejsze jest to, że w tym biznesie dokładnie te same błędy rodzą się i umierają z każdym kolejnym cyklem inwestycyjnym (np. hossa-bessa na akcjach) a każda nowa, kolejna fala kandydatów na milionerów wchodzi na rynek z zupełną ich nieświadomością. I to w dobie totalnej informatyzacji i medialnej hiperinwazji.
Na początek trochę rozrywki. Proszę o jak najszybszą odpowiedź na pytania
?Czy Twoim zdaniem Nil ma więcej niż 20 000 km?
Jaka jest jego długość??
W pierwszej notce poświęconej „Dziennikom transakcji” opisałem ogólnie problemy związane z brakiem planowania. Ów brak planu częściowo można wyeliminować prowadząc systematycznie coś w rodzaju Dziennika transakcji, w którym będziemy zapisywać nasze bieżące działania, wyjaśniać motywy oraz notować pomysły na przyszłe transakcje.