Różne wnioski z tych samych danych
Wśród ekonomistów i komentatorów rynkowych panuje zgodna opinia, że po kryzysie finansowym na początku lat 90. ubiegłego wieku Japonia, w ekonomicznym sensie doświadczyła dwóch straconych dekad.
Wśród ekonomistów i komentatorów rynkowych panuje zgodna opinia, że po kryzysie finansowym na początku lat 90. ubiegłego wieku Japonia, w ekonomicznym sensie doświadczyła dwóch straconych dekad.
W poprzednim tekście zwróciłem uwagę na trzyczęściowy wywiad z Hughem Hendrym, który przeprowadził Money Week. We wspomnianej rozmowie Hendry dzieli się kilkoma fascynującymi ideami makroekonomicznymi.
Nie powinieneś pomijać w swoich kalkulacjach żywego smoka, jeśli mieszkasz w jego pobliżu.
(J.R.R. Tolkien Hobbit albo tam i z powrotem)
Matt King z Citi podsumował rozważania o działaniach czołowych banków centralnych (Fed, ECB, BoJ i BoE) stwierdzeniem: potrzeba około 200 mld dolarów kwartalnie (w postaci wsparcia banków centralnych – T.) by uchronić rynki przed spadkami.
Kilka dni temu prezydent Rosji – Władimir Putin – stwierdził, że globalna gospodarka ucierpi jeśli cena ropy naftowej pozostanie w okolicach 80 USD za baryłkę. Złośliwi komentatorzy zastanawiali się czy Putin miał na myśli globalną czy rosyjską gospodarkę.
Na początku sierpnia Wall Street Journal (razem z NBC) przeprowadził sondaż, z którego wynika, że niemal połowa Amerykanów (dokładnie 49%) jest przekonana, że amerykańska gospodarka znajduje się w recesji. Ten wynik i tak oznacza spadek z poziomu 58% zanotowanego w lecie 2013 roku.
Nieskromnie wyznam, iż przez lata miałem poczucie, iż rozumiem działania Rezerwy Federalnej. Ostatnio zaczynam się gubić, więc poproszę naszych czytelników o wyjaśnienia.
Joshua Brown – inwestor i doradca inwestycyjny prowadzący bloga The Reformed Broker – napisał tekst podkreślający zalety dostępu, dzięki takim kanałom jak Twitter, do wytwarzanych przez inwestorów informacji stanowiących swego rodzaju mikro-analizy inwestycyjne.
Trudno byłoby wyobrazić sobie lepsze drożdże przed zbliżające się dużymi krokami posiedzenie władz Europejskiego Banku Centralnego w czerwcu niż skok poparcia dla eurosceptyków w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego. System polityczny jednoznacznie dał do zrozumienia, iż po kryzysie zaufania do unii walutowej pojawia się kryzys zaufania do Unii Europejskiej w całości.
W ostatnim roku nie brakowało głosów, iż strefa euro daleka jest od zdrowia a deflacyjne obawy mają być potwierdzeniem, iż Europę czeka stracona dekada analogiczna do stagnacji, której po 1990 roku doświadczyła Japonia. W tle roiło się od spekulacji, iż peryferia strefy euro pozostały tykającą bombą, która w bliskiej przyszłości wybuchnie ze zdwojoną siłą. Ostatnie godziny przyniosły jednak wydarzenie, które jawi się jako najczarniejszy sen wszystkich pesymistów – powrót Grecji na międzynarodowe rynki.