Gdyby nie było złotej afery …
… trzeba by ją wymyślić. Kilka słów o braku pewnych elementów logicznych w sprawie Amber Gold i jak temu zaradzić.
… trzeba by ją wymyślić. Kilka słów o braku pewnych elementów logicznych w sprawie Amber Gold i jak temu zaradzić.
Kilka refleksji na temat „demonicznych” perspektyw rynku para bankowego po czwartkowym posiedzeniu Komisji Ładu Finansowego.
Zainteresowanie Komisji Nadzoru Finansowego jedną z firm rozlało się szeroką falą po finansowej blogosferze. W morzu domysłów i wątpliwości oraz czytelnej próbie wychłodzenia rozmachu spółki przez nadzór przebija znacznie poważniejszy problem – konsekwencji analfabetyzmu finansowego.
Wahałem się czy warto dalej ciągnąć ten temat, czy napisać niewielką polemikę z tekstem Grzegorza, ale to właśnie Grzegorz zasugerował, żebym się nie krępował 🙂
Dziś dwa teksty dotyczące Amber Gold w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Zaczynam się gubić w tym wszystkim. Czuje się jak amator, który nie kuma. Ciekawe, czy któryś dziennikarz zada pytanie przedstawicielom Komisji – O CO CHODZI?
Nie sposób nie zająć się z obywatelskiego, a przede wszystkim blogerskiego obowiązku „aferą” przeciekową z Reutersa.
W ostani piątek poznaliśmy wyniki tzw. „stress testów” przeprowadzonych przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) we współpracy z Europejskim Bankiem Centralnym (ECB), Komisją Europejską oraz Europejską Radą ds. Ryzyka Systemowego (ESRB).
Sprawa potencjalnej manipulacji zasygnalizowana przeze mnie w poprzedniej notce, a wywołująca sporą dyskusję na blogu Trystero, przypomniała mi o pewnej publikacji.
Wydaje mi się, że umknęła bardzo ważna rzecz dla naszego rynku.