Demony Analizy technicznej, część 9
Analiza techniczna nie jest idealnym narzędziem do zarabiania, ale takiego ideału na giełdzie nie znajdziemy żadnego, dlatego lepszą drogą jest jej dogłębne poznanie zamiast hejtu.
Analiza techniczna nie jest idealnym narzędziem do zarabiania, ale takiego ideału na giełdzie nie znajdziemy żadnego, dlatego lepszą drogą jest jej dogłębne poznanie zamiast hejtu.
Doskonale znamy schemat działania baniek spekulacyjnych, świadomie lub nie w nich uczestniczymy, powszechnie na nie narzekamy, ale nadal jako ludzkość nie znaleźliśmy na nie dobrego lekarstwa prewencyjnego ani nie odkryliśmy spójnych, ekonomicznych przyczyn ich powstawania.
Zasadę „to co wzrosło, spaść musi”, a co za tym idzie efekt niższych zwrotów dotychczasowych liderów koniunktury, sprawdziłem na naszej giełdzie.
Dominujący dotychczas motyw inwestorskich decyzji, oparty na tzw. „efekcie dyspozycji”, wymaga zasadniczej rewizji.
Automatyczne podejmowanie decyzji wiąże się z pewnego rodzaju przymusem podejmowania działań wtedy gdy zostaną spełnione z góry wyznaczone kryteria zawarcia transakcji lub gdy komputerowy system transakcyjny po prostu wygeneruje zaprogramowany sygnał.
Zrobiło nam się nieco Facebookowo ostatnio na blogach więc pozostanę jeszcze moment w tej konwencji, a dokładniej rzecz biorąc chciałbym przez chwilę ponudzić o tym jak fora i grupy dyskusyjne wpływają na wyniki tradingu.
Przeglądając komentarze do poprzedniego wpisu po raz kolejny widzę, że kwestia skuteczności narzędzi i pomysłów prezentowanych w rozlicznych książkach budzi jak zwykle kontrowersje. Chciałbym je w poniższym wpisie spróbować rozwiać.
Wojny w umysłach pomiędzy siłami kontynuacji trendu na wykresie a powrotem cen do średniej potrafią płatać różne figle, które pod znakiem zapytania stawiają racjonalność i analityczne myślenie.
Nawet jeśli cel uświęca środki to w tradingu środki nieczęsto prowadzą do zamierzonego celu. A na domiar złego czasem błędnie oceniamy ich efektywność.