Weryfikujemy pryncypia
Proponuję małe wyzwanie intelektualno-edukacyjne, które pomoże sprawdzić własną wiedzę, zmysł logiczny i doświadczenia inwestycyjne.
Proponuję małe wyzwanie intelektualno-edukacyjne, które pomoże sprawdzić własną wiedzę, zmysł logiczny i doświadczenia inwestycyjne.
W ostatnich dwóch latach bawiliśmy się w prognozy (2012 i 2013) na kolejne 12 miesięcy i na progu nowego rozdziału czas na wersję 3.0, która – zapewne – mniej będzie miała wspólnego z tym, co wydarzy się naprawdę a więcej zarysuje soczewki organizujące naszą uwagę dzisiaj. Oczywiście zaczniemy od rozliczenia, w którym odniesiemy się do prognoz sprzed roku.
Kupowanie akcji spółek, które mają za sobą już znaczny wzrost nie należy do najprostszych emocjonalnie zadań. Należy przede wszystkim się przełamać i „wyłączyć” w sobie pokusę myślenia: „jeśli coś wzrosło o 100 procent, to przecież nie może dalej tak rosnąć”. Co ciekawe ten rodzaj myślenia dotyczy większej części nas, do pewnego momentu. W chwili, gdy na parkiecie zaczynają dominować nastroje „tym razem jest inaczej”, „hossa, nie może się skończyć”, a na rynek napływa szeroką falą rzesza inwestorów, którzy jeszcze kilka dni temu nic nie wiedzieli o rynkach, ale również chcą doświadczyć tego łatwego i szybkiego robienia pieniędzy – ów krytycyzm zostanie wyłączony.
W niezliczonych tekstach publicystycznych, raportach i analizach zrzucono odpowiedzialność za wywołanie kryzysu finansowego na wszelkie możliwe instytucje, osoby, mechanizmy i idee. Nie jest mi jednak znany przypadek pociągnięcia do odpowiedzialności karnej żadnej osoby lub instytucji w związku z kryzysem finansowym.
Wpis przede wszystkim dla użytkowników systemów transakcyjnych lecz być może w pewnej mierze zainteresuje również analityków technicznych.
Na wstępie muszę podziękować Czytelnikom za dyskusje (a szczególnie Kornikowi w tym akurat przypadku), które prowokują mnie do dokonywania nowych odkryć i inspiracji dla wpisów.
Jak co roku, nie tylko na blogach Bossy, nie może zabraknąć życzeń 😉
Niewielkie państwo, które cała ludność z powodzeniem mogłaby zamieszkać w Bydgoszczy przeprowadza trzy niezwykle interesujące eksperymenty ekonomiczne.
Minął właśnie pierwszy kwartał od wprowadzenia przez GPW indeksu WIG30. Patrząc na nowy, jak i dotychczasowy indeks największych spółek, można powiedzieć, że wiele się nie zmieniło, a nawet znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Oba indeksy znalazły się niemal na tym samym poziomie, na którym znajdowały się 20 września. Ponieważ konstrukcja obu nie jest jakoś zaskakująco odmienna (pierwsza piątka spółek w obu przypadkach stanowi 55%) nie należy dziwić się, że ich wykresy wyglądają bliźniaczo.