Wielkie narracje
Arcyciekawy, aczkolwiek stanowczo zbyt krótki wywiad, który wpadł mi w oczy na twitterze, przypomniał mi o temacie, z jakim od dawna się noszę w sensie wrzucenia go na blog.
Arcyciekawy, aczkolwiek stanowczo zbyt krótki wywiad, który wpadł mi w oczy na twitterze, przypomniał mi o temacie, z jakim od dawna się noszę w sensie wrzucenia go na blog.
Wzrost popularności funduszy indeksowych generuje falę krytyki strategii inwestycyjnych wykorzystujących te wehikuły. Rob Arnott, Vitali Kalesnik i Lillian Wu podeszli bardzo merytorycznie do tej krytyki i zwrócili uwagę na kilka konkretnych problemów związanych z inwestowaniem pasywnym za pomocą funduszy indeksowych.
W poprzednim wpisie wskazywałem rolę krótkich, zwięzłych porad w procesie przekazywania doświadczeń i wiedzy w tradingu.
Trwa w sieci bitwa na miarę Mortal Kombat pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami analizy technicznej. Siedzę sobie nieco z boku, pogryzam zdrowe marchewki ekscytuje mnie to wszystko mniej niż średnio. Może dlatego, że do rynku, narzędzi, poglądów starałem się zawsze podchodzić krytycznie. Analiza techniczna jest w porządku pod warunkiem, że nie próbujesz na jej podstawie odpowiedzieć na pytanie „ile wyniesie kurs akcji PKN Orlen 17 maja 2021 roku”, albo stwierdzić „z całą pewnością bazując na teorii fal indeks za 13 tygodni znajdzie się na poziomie 1 953,1761 pkt”.
Podobnie jest z analizą fundamentalną, jeśli założysz nierealne przepływy, kurs dolara na poziomie sprzed 10 lat i kto wie co jeszcze, to możesz wycenić firmę nawet 20 krotnie wyżej lub niżej, niż jej cena rynkowa. Tylko nic to nie będzie oznaczało.
”Bądźmy szczerzy. Oficjalnie, tak, zysk jest naszym korporacyjnym celem. Ale w praktyce, jeżeli zyski spadną o 20 proc., nikt się nie przejmuje. Ale gdy stracimy jedną dziesiątą procenta udziałów w rynku, głowy lecą” – oświadczył wysokie rangi menadżer jednej z największych firm motoryzacyjnych autorowi książki „Confessions of the Pricing Man: How Price Affects Everything” Hermannowi Simonowi.
Na Blogach Bossy regularnie podkreślamy, że inwestorzy powinni pielęgnować krytyczne podejście do swojej własnej filozofii inwestycyjnej. Takie podejście oznacza aktywne poszukiwanie potencjalnych błędów w strategii albo dbanie o regularną ekspozycję na informacje poddające w wątpliwość przyjęte założenia inwestycyjne.
Od pewnego czasu trwa wśród ludzi rynku finansowego dyskusja o kryzysie warszawskiej giełdy. Za symptomy kryzysu podaje się drastyczne zmniejszenie strumienia IPO, falę spółek opuszczających warszawski parkiet oraz coraz słabszą płynność na giełdzie w Warszawie. Dlatego ze sporym zaskoczeniem przyjąłem wiadomość, że innowacyjna spółka technologiczna z USA (z polskimi korzeniami), lider popularnej i perspektywicznej branży zdecydowała się zadebiutować właśnie w Warszawie.
Poszukując materiałów źródłowych do artykułu przypadkiem natrafiłem na jednym z portali finansowych na tekst, z którego pochodzi niniejszy cytat:
Jeśli nie możesz sobie wyobrazić, co dziś oznacza być obywatelem tureckim wyobraź sobie, że spędzasz 16 lat pod rządami Donalda Trumpa, Borisa Johnsona lub Alternatywy dla Niemiec (Alternative für Deutschland – AfD).
O taki eksperyment myślowy poprosiła Ece Temelkuran w tekście sprzed tureckich wyborów, które właśnie się zakończyły, opublikowanym w DW Deutsche Welle. Temelkuran jest Turczynką i wnikliwą obserwatorką rzeczywistości. Oczywiście nie lubianą przez reżim Erdogana. W książce Turcja: obłęd i melancholia, dokonała dość dokładnej analizy tego co w ostatnich latach działo się w Turcji. No i cóż było to spojrzenie nieco głębsze i bardziej wnikliwe niż obserwatorów z zewnątrz.