Stop Making Sense
Ciężkie wydaje mi się życie fundamentalisty, który koniecznie musi uzasadnić co stoi za ceną spółki na giełdzie.
Ciężkie wydaje mi się życie fundamentalisty, który koniecznie musi uzasadnić co stoi za ceną spółki na giełdzie.
Jeszcze nie tak dawno media żyły manipulacjami ? fixingiem, złotym, kursem kontraktów terminowych. Nawet dziennikarze niefinansowi mieli swoje trzy grosze do powiedzenia.
Przepraszam Czytelników za ostre postawienie sprawy, ale rozbawiły mnie nader testy przygotowane przez Izbę Zarządzajacych Funduszami i Aktywami, które mają ocenić czy każdy z nas – zwykły szarak powinien inwestować w fundusze, a jeśli tak to jakie. Przypominają mi testy z gazet popularnych, z których ma wynikać jacy jesteśmy inteligentni.
Dwanaście lat temu w lipcu miała miejsce powódź stulecia. Objęła część Polski, Czech, Słowacji i Austrii. Powódź przeszła dwiema falami – pierwsza związana była z nasilonymi opadami deszczu w dniach 3-10 lipca, druga znacznie większa wystąpiła w dniach 18-22 lipca.
KGHM to ciekawe akcje. Silne i wyraziste trendy powodują, że ten wykres mógłby się znaleźć w dowolnym podręczniku analizy technicznej. Jest to równocześnie jedna z największych spółek notowana na GPW, co powoduje, że powinna się znaleźć w portfelu niemal każdej instytucji, choć jej zmienność zarówno długoterminowa, jak i krótkoterminowa należy do imponująych.
W 2005 roku liczba nowo otworzonych kont emerytalnych wyniosła 363 tysiące. Trzy lata później, w 2008 roku było to 89 tysięcy. Dysproporcja ogromna, choć wydawałoby się, że w miarę wzrostu świadomości ekonomicznej społeczeństwa powinno być coraz więcej. W ostatnich tygodniach pojawiły się teksty o wiele mówiących tytułach „IKE – zapaść się pogłębia”, „Odwrót od IKE”. Główna teza tych tekstów jest taka – mimo zwiększenia limitu wpłat na IKE w 2009 roku, nic to nie dało w popularyzacji tej formy dodatkowego zabezpieczenia na emeryturę, mimo powszechnego rozczarowania co do możliwych wyników uzyskiwanych przez obowiązkowy II filar (OFE).
Zostawmy na chwilę kontrakty na akcję i spróbujmy przyjrzeć się najbardziej popularnym kontraktom na GPW, czyli kontraktom na indeks WIG20. W ostatnich miesiącach pojawiło się wyjątkowe zagęszczenie luk występujących podczas otwarcia sesji. Mam więc na myśli sytuację, taką choćby jak dziś, gdy kontrakt otwiera się na poziomie (1810) istotnie różnym od wczorajszego zamknięcia (1786), nie zaś lukę w rozumieniu analizy technicznej, gdy na wykresie pojawia się ?przerwa” między kolejnymi notowaniami.
Na rynku terminowym, nie ma czegoś takiego jak zły rynek. Jest tylko rynek, dzięki któremu jedni ludzie są szczęśliwi, a inni nie. William Gallacher
Bohaterowie wywiadów w książce Jacka Schwagera ?Mistrzowie rynków finansowych” (Market Wizards) swoją aktywność na rynkach terminowych rozpoczynali bardzo podobnie. Sam autor swój pierwszy rachunek otworzył wspólnie z bratem wpłacając 2000 dolarów, próbując spekulować na bawełnie. Michael Marcus rozpoczynał z 1000 dolarów na rynkach śruty sojowej i kukurydzy. Gary Bielfeldt zaczynał również z 1000 dolarów handlując pojedynczymi kontraktami na kukurydzę – jedym z najmniejszych wówczas kontraktów.
Richard Dennis pożyczył od rodziny 1 600 dolarów, z czego za miejsce na Mid America Exchange zapłacił 1 200 dolarów, do spekulacji zaś zostało mu 400 dolarów (obecna wartość 400 dolarów w 1970 roku to ok. 2 000 – 3 000 dolarów).
Jednym z powodów, dla których Dennis wybrał właśnie MidAMerica Exchange, był fakt, że handlowali tam mini-kontraktami.
„Jedynym źródłem pieniędzy na rynku są inni inwestorzy. Pieniądze, które chcesz zarobić, należą do innych ludzi, a oni wcale nie mają zamiaru ich oddać.” Alexander Elder
Początek rynku kontraktów terminowych w Polsce nie był dla spekulantów łatwy. Wysokie prowizje (120 PLN, czy ktoś jeszcze to pamięta?), ?kosmiczny” system notowań, czyli fixing, po którym następowały ciągłe, brak zleceń ?stop” (tak, to prawda). Mimo tych wszystkich ograniczeń, garstka zapaleńców była w stanie rozpocząć działalność na tym rynku. To my, czyli indywidualni gracze rozkręciliśmy ten rynek. Warto o tym pamiętać. W tym kontekście, chciałbym rozpocząć cykl tekstów o pewnym segmencie rynku, który choć powstał w 2001 roku, to wciąż znajduje się w pewnej niełasce.
Odnoszę wrażenie, że GPW wydała (znów) walkę spekulantom. Tak przynajmniej wynika z komunikatu z 13 maja wydanego przez Zarząd Giełdy. Zarząd Giełdy będzie mógł wykluczyć z obrotu akcje spółek, „których akcje cechuje bardzo wysoka zmienność, jeżeli zostaną wprowadzone na Listę Alertów mimo braku ?groszowości?, o ile przemawia za tym interes uczestników obrotu”.