Nowości książkowe
Przez bardzo krótki moment pracowałem wspólnie z Tomkiem Jachimkiem. To znaczy nie występowałem na scenie w skeczach kabaretowych, tylko on pracował (to bardzo duże słowo) w Parkiecie.
Przez bardzo krótki moment pracowałem wspólnie z Tomkiem Jachimkiem. To znaczy nie występowałem na scenie w skeczach kabaretowych, tylko on pracował (to bardzo duże słowo) w Parkiecie.
KIlka lat temu (wydaje mi się, że było to ok. 1996-1998, niestety nie mam wszystkich swoich starych felietonów z Parkietu) władze pewnej spółki rosyjskiej związana z przemysłem naftowym dość brutalnie rozprawiła z inwestorami z Londynu.
24 kwietnia 2008 na rynku New Connect zadebiutowała spółka Perfect Line. Według informacji ze stron internetowych – spółka funkcjonowała od 2000 roku. Na chwilę „oddajmy głos” samej spółce:
„Od początku działalności naszym celem jest dostarczanie profesjonalnych, zapewniających wysoki standard i jakość usług, tak aby były one jak najlepiej wykorzystane w codziennej działalności naszych Klientów.
Zdobyte doświadczenie i właściwie dobrana kadra pozwoliły nam na wypracowanie optymalnego modelu współpracy. Ponad 900 Klientów biznesowych, między innymi z sektorów bankowo-finansowych, państwowych, komercyjnych i prywatnych oraz wielu Klientów indywidualnych korzysta obecnie z oferty firmy.”
Kilka tygodni temu, w Gazecie Wyborczej ukazał się tekst Mirosława Czecha pt. „Opcja kompromitacja”. Czytając ten materiał coraz bardziej wytrzeszczałem oczy.
I
„Istota problemu nie polega na tym, że polska gospodarka jest niewrażliwa na światowy kryzys. Oczywiście, gdy Zachodnia Europa wpada w recesję, my odczuwamy to w postaci wolniejszego wzrostu. Ale jednocześnie tak się szczęśliwie składa, że dzięki sukcesowi transformacji i członkostwu w Unii akurat w tych trudnych latach możemy liczyć na dodatkowy wiatr w żagle, który powinien nam pozwolić na utrzymanie całkiem przyzwoitej – na tle reszty świata – dynamiki rozwoju.
Nie zabierajcie nam zysków, krzyczą towarzystwa emerytalne głosem Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Niewiele zarobicie dzięki zmniejszeniu stawek prowizyjnych („już my wam to zagwarantujemy”, zdają się mówić w domyśle), ale MY stracimy. No jak możecie!!
Wiemy już, że zamiast wakacji emerytalnych na Hawajach, będą wakacje z nogami w misce na tle fototapety (jedna z danych reklam OFE pokazywała ten lepszy scenariusz, ale wiemy jak reklama ma się do rzeczywistości). OFE już nie ukrywają i nie obiecują złotych gór. Naszego bytu nie poprawią, więc walczą teraz o własny.
„Przestałem inwestować wbrew opinii większości, kiedy odkryłem, że wszyscy inni też to robią.” Martin S. Fridson
W lutym polski rynek akcji zanotował dno. Przynajmniej dotychczas. Tak wygląda obraz rynku, gdy przegląda się różnego rodzaju analizy i opinie, a przede wszystkim patrzy na wykres najważniejszych indeksów – WIG i WIG20. Od tego dna, indeksy wzrosły ponad 20% rozbudzając na nowo nadzieje na powrót hossy. Jedną z nielicznych spółek, które doczekały się „spostrzeżenia”, że mamy do czynienia z niezłym wzrostem jest KGHM – od dołka na indeksach wzrósł z poziomu 32 PLN do blisko 50 PLN, ale… Faktyczne dno KGHM miało miejsce 27 października 2008 przy poziomie nieco ponad 20 PLN. Było to dokładnie 100 sesji temu.
Obserwuję sobie, z jaką zawrotną prędkością robi karierę pewien cytat. Pojawia się na forach, w komentarzach na blogach, ja dostałem go od znajomego mailem. Robi wrażenie.
W połowie 2007 roku aktywa funduszy małych i średnich spółek w Polsce osiągnęły historyczne maksimum. W tym samym czasie w USA zwracano uwagę, że specyficzny rodzaj funduszu inwestycyjnego, jakim są tzw. ETF-y (Exchange traded funds) na akcje spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500 (SPY), wzrósł do rekordowej wartości blisko 100 mld $ i stał się największym na świecie funduszem inwestycyjnym (stanowiąc ok. 16% całości branży ETF-ów).
Tytuł dzisiejszej notki, to powielenie tytułu materiału z 20 lutego 2009, jaki ukazał się w Gazecie Wyborczej.