Zola i Squid Game

Zbliżam się do końca pracy nad nowym wydaniem Pieniądza Emila Zoli. Ponadczasowość tej powieści opisującej fikcyjne, choć mocno inspirowane wydarzeniami rzeczywistymi, nieustannie mnie zaskakuje.

To, że na rynkach obserwujemy szaleństwo nikogo już nie zaskakuje. Ba, absurdy na tyle wniknęły w tkankę rynku, że gdy pojawia się nawet najbardziej absurdalny pomysł, chętnych na szybki zysk jest tak wielu że nawet ostrzeżenia przed potencjalnym oszustwem zdają się na nic.

Czytaj dalej >

Wielka pompa

Minął wrzesień 2020, minął wrzesień 2021, czyli mamy już za sobą dwa początki roku szkolnego. Z wielkiej pompy związanej z zapowiedziami, jakoby gra This War of Mine, wyprodukowana przez 11Bit Studios, została co najwyżej pompka.

A było tak pięknie, konferencje, premier, zapowiedzi. Podczas kilku kolejnych dni po konferencji, kurs 11 bit studios wzrósł z poziomu 520 złotych do blisko 620.

Czytaj dalej >

Szufladki na straty

Jak pokazał Trystero w swoim ostatnim wpisie, jeśli mamy do wyboru lepsze własne samopoczucie (nie przyznanie się do błędu), a pół miliona złotych, to wybierzemy zazwyczaj to pierwsze. Tak przynajmniej zrobili szefowie Master Pharm, tym samym wspierając w praktyce wszystkie te tezy, o których od lat piszą psychologowie oraz finansiści behawioralni zajmujący się kwestiami podejmowania przez ludzi decyzji w warunkach niepewności, czy też naszymi wyborami związanymi z pieniędzmi i inwestowaniem.

Czytaj dalej >

Wrażliwość

Całkiem niedawno trafiłem na wypowiedź jakiegoś relatywnie młodego stażem tradera, który chciał znaleźć odpowiedź na pytanie: „Co zrobić, żeby przestać się bać handlować przy przekroczeniu pewnej kwoty?”.

Wielkość tej kwoty nie ma znaczenia, bo to jest sprawa indywidualna. Chodziło jednak o to, że pytający inwestuje już od jakiegoś czasu, całkiem nieźle mu idzie, no i doszedł do takiego momentu, gdy boi się inwestować po wzroście własnego kapitału. Ryzyko związane ze stratami nominalnymi, nagle dość istotnie w jego oczach skoczyło i paraliżuje go lęk, przed tym.

Czytaj dalej >

Kuglarstwo ekonomiczne

Długo się zastanawiałem, czy pisać ten tekst. Adam Stańczak uważa, że mam w sobie coś z masochisty, że stale czytam opinie pewnych osób, choć w zasadzie nie warto i nie ma sensu. To taka moja grzeszna przyjemność (wątpliwa), choć w wielu przypadkach już mnie nie irytuje, ale raczej śmieszy.

W tym jednak wypadku postanowiłem jednak spróbować pokazać czytelnikom blogów na czym polega zręczna i kuglarska publicystyka udająca eksperckość. Kilka drobnych i w zasadzie banalnych sztuczek wystarcza, by przekonywać czytelników do spojrzenia na świat innym okiem, zasiać w nich wątpliwość, doprowadzić do stanu „może coś w tym jest”, ewentualnie własnych popleczników utwierdzić w przekonaniu „sama prawda”.

Czytaj dalej >

Maszynki do podpisów

Pozostało już tylko wybrać dwóch członków komisji rewizyjnej, mających za zadanie przedstawiać walnemu zgromadzeniu sprawozdania o bilansie i kontrolować rachunki dostarczane przez członków zarządu: funkcja równie delikatna co zbędna, do której Saccard wyznaczył niejakich panów Rousseau i Lavingnière; pierwszy z nich słuchał ślepo drugiego, wysokiego blondyna, bardzo układnego, potakującego niezmiennie, pałającego chęcią wejścia w przyszłości, gdy Spółka zadowolona będzie z jego usług, do zarządu.

Czytaj dalej >

Jak poruszać się na szczytach

Ten tytuł wręcz prowokuje do metaforycznych tekstów obrazujących, co powinno się robić na rynku, gdy ceny akcji są już wysoko.

Naturalnie rzadko jest tak, że wysoko jest już „wszystko” stąd biorą się różnego rodzaju koncepcje i modele pokazujące, na przykład, że ostatnim etapem hossy jest ten, w którym do wzrostów dołączają spółki-śmieci. W poszukiwaniu czegokolwiek, co jeszcze nie wzrosło inwestorzy sięgają po wszelkie odpady i odrzuty. Tydzień temu sygnalizowałem, że ten etap jeszcze mamy przed sobą. Na razie wysoko są indeksy, a tym samym tylko część spółek wchodzących w ich skład.

Czytaj dalej >

Wymarzone warunki

Mamy do czynienia z niesłychanie ciekawymi warunkami. Z jednej strony rekordy na indeksach akcji, z drugiej wzrost inflacji. Można powiedzieć, że są to niebywale korzystne warunki do tego, by coraz szersza grupa osób, nie mających do czynienia z inwestowaniem zaczęła z zainteresowaniem szukać alternatywy, już nie tylko dla lokat bankowych, ale również nieruchomości. O tych ostatnich mówi się coraz częściej, że oszalały, że są napompowane, że jest już bardzo drogo.

Czytaj dalej >

Kapryśny bożek długich terminów

Spróbujmy kontynuować wątek rozpoczęty w poprzednim wpisie – dotyczącym momentu wejścia na rynek i stóp zwrotu w długim terminie. Potorturujmy trochę dostępne dane, ale może nieco inaczej niż przyjęło się to zwykle robić.

Najczęstszym sposobem pokazania, jak w długim terminie mogą pracować dla nas pieniądze jest przyjęcie jakichś stałych miesięcznych wpłat. Wówczas widać najlepiej korzyści z tych trzech elementów jakim jest czas, cierpliwość i systematyczność.
Zobaczmy więc, co mogłoby się dziać w przypadku inwestora z Polski, który przyjąłby taką strategię. Oczywiście pamiętając, że dopiero dziś inwestor ma dostęp do (w miarę tanich) instrumentów, które naśladują indeks. Dawniej mógł co najwyżej korzystać z funduszy inwestycyjnych (z bardzo wysokimi opłatami), czy jednostek indeksowych miniWIG20.

Czytaj dalej >

Dane udowadniają wszystko (temu, kto liczy)

W chwili gdy piszę te słowa, majątek Warrena Buffetta wynosi 84,5 miliarda dolarów, z czego 84,2 miliarda zgromadził po 50. roku życia. Buffett zarobił 81,5 miliarda dolarów w czasie, gdy kwalifikował się już do zasiłku emerytalnego, w wieku sześćdziesięciu kilku lat.
Warren Buffett jest genialnym inwestorem. Ale jeśli będziesz przypisywać cały jego sukces talentowi do inwestowania, przegapisz ważny aspekt. Prawdziwym kluczem do jego sukcesu jest to, że był genialnym inwestorem przez trzy czwarte wieku. Gdyby zaczął inwestować, mając trzydzieści kilka lat, i przeszedł na emeryturę po sześćdziesiątce, niewielu ludzi by o nim usłyszało. Psychologia pieniędzy, Morgan Housel

Czytaj dalej >