Trylemat Rezerwy Federalnej
Kolejne posiedzenie FOMC za nami. Zaskoczeń właściwie nie było, więc tym razem warto spojrzeć nieco szerzej na emocje, jak wywołuje polityka monetarna Fed w samych Stanach Zjednoczonych.
Kolejne posiedzenie FOMC za nami. Zaskoczeń właściwie nie było, więc tym razem warto spojrzeć nieco szerzej na emocje, jak wywołuje polityka monetarna Fed w samych Stanach Zjednoczonych.
Ostatnie tygodnie na rynku międzybankowym zdominowały spekulacje na temat kłopotów europejskich banków i spadku zaufania do partnerów. Gotycko rzecz ujmując na rynkach pojawił się duch banku Lehman Brothers, który spacerował pod rękę z poświatą kryzysu z roku 2008.
Sierpniowe tąpnięcie na rynkach wyzwoliło wśród komentatorów rynkowych i analityków nową modę, która sprowadza się do tez, iż USA i może globalną gospodarkę czeka tzw. stracona dekada.
Na rynku kilka dni wstecz, to zamierzchła przeszłość, ale przy okazji wystąpienia szefa Fed pojawił się standardowy zestaw rynkowych zachowań, który zasługuje przynajmniej na notkę na blogu.
Chciałem zanudzić czytelników blogów bossy zbliżającym się wystąpieniem szefa Fed w Jackson Hole, ale gdzieś na dysku miałem zarys notki na temat Warrena Buffetta i jego portfela, w którym roi się od spółek związanych z sektorem finansowym. Dzisiejsze wejście do gry w miażdżony podażą i spadkiem zaufania Bank of America to dobry moment, żeby sięgnąć do archiwum tekstów nienapisanych.
W dobie powszechnego negatywizmu zdanie, które pokazuje, że można na rynku zachować umiar w ocenach. Fragment komentarza – za agencją DJ Newswire – „.… the best that one can say is that this process will end when it ends. We would like to be able to say something far more keenly insightful, and of greater definition and certainty, but there is nothing else that we can say„*.
Bywają chwile, w których zazdroszczę części moich kolegów komentatorów odwagi w stawianiu tez tam, gdzie należałoby postawiać raczej pytania. Często na podstawie cząstkowych i sprzecznych danych potrafią zbudować prognozę, którą sięga 10 lat do przodu. Jedną z takich prognoz, która dominuje dziś w mediach, jest przekonanie, że świat czeka teraz stracona dekada. Wprawdzie w USA stawia się takie tezy ze znakiem zapytania, ale w Polsce funkcjonują właściwie już w kategoriach faktów.
Nie minęły trzy tygodnie od notki na blogach bossy, w której wyliczyliśmy kroki, jakie może podjąć Rezerwa Federalna w walce z potencjalnym powrotem recesji a już jeden z punktów programu został wypełniony – określenie punktu w czasie, do którego nie będzie podwyżki ceny kredytu. Jednak energia komentatorów skupiła się na głosie sprzeciwu, jaki wobec decyzji FOMC zgłosiło trzech członków kształtujących politykę monetarną w USA.
Obserwując waszyngtońską przepychankę wokół podniesienia limitu zadłużenia trudno nie odnieść wrażenia, iż amerykańska klasa polityczna popadła w otumanienie sprawami, które dziś nie mają większego znaczenia. Demokraci wspierają swojego prezydenta, Republikanie wspierają swoją partię w zbliżających się wyborach na zasadzie, im gorsze będą nastroje i niepewność obywateli, tym większe szanse w roku 2012. Oczywiście Demokraci również grają na tym strachu krzycząc, iż kraj stanie w miejscu przez Republikanów, chociaż wszyscy wiedzą, że nie stanie – WallStreet tąpnie i politycy znów uklękną przed siłą rynku.
Czytelnicy blogów bossy, którzy obecni są na Facebooku wiedzą, iż część notek pisanych na tym polu znajduje komentarze na facebook’owej tablicy, czy jak się tam nazywa ta część do komentarzy (przepraszam za ignorancję na tym polu, ale po miłość do Facebooka ciągle stoję w kolejce). Po ostatnim wpisie jeden z komentatorów na FB pozwolił sobie postawić tezę, iż Fed nie wie już co robić, żeby gospodarka poderwała się do lotu.