Trzeci jeździec apokalipsy
Po miesiącach skupienia na końcu luzowania ilościowego w USA i dzisiejszej fali spekulacji o terminie pierwszej podwyżki stóp procentowych, świat staje przed pytaniem o rolę banków centralnych w gospodarce.
Po miesiącach skupienia na końcu luzowania ilościowego w USA i dzisiejszej fali spekulacji o terminie pierwszej podwyżki stóp procentowych, świat staje przed pytaniem o rolę banków centralnych w gospodarce.
Ograniczony sukces ETF-ów na GPW i zbyt wolno przebijające się do świadomości inwestorów indywidualnych zalety funduszy indeksowych oraz szeroko rozumianego inwestowania pasywnego stoją w sprzeczności z globalnym trendami. Tymczasem świat zdaje się zmierzać do punktu, w którym inwestycje pasywne zjedzą ponad 20 procent globalnego kapitału powierzonego instytucjom.
Sukcesy kilku emisji długu peryferyjnych państw strefy euro i spadek rentowności obligacji PIIGS musiały zaowocować tekstem Krzysztofa Rybińskiego. Jak w większości wystąpień publicznych Pana Rybińskiego pojawia się standardowy zestaw opisów sytuacji, których centralnym punktem jest oczywiście środowisko banksterów. Tym razem pojawia się jednak nowość w postaci fałszywego pożenienia praw fizyki z praktyczną stroną rynku długu.
Ostatnie miesiące na GPW trudno nazwać udanymi. Rynek oglądany przez pryzmat obrotu i zmian indeksu WIG20 jawi się jako zamrożony a w bliskiej perspektywie parkiet czeka zderzenie z finalnym aktem w postaci strachu przed wygaszeniem OFE. Ciekawsze jednak zdają się być również inne procesy, które do dziś nie znalazły miejsca na blogach bossy.
Zbliża się kolejny raport z amerykańskiego rynku pracy i jak zwykle uwaga skupi się na wzroście liczby etatów oraz bezrobociu. Jak zawsze w tle pozostają inne części raportu, z których ostatnio – z racji sygnałów ze strony Fed o wadze czynnika – nieco emocji wzbudza stopa partycypacji, którą na blogu oglądaliśmy w grudniu.
W jednej poprzednich notek na blogu miałem przyjemność odnotować powrót Grecji na międzynarodowe rynki. W komentarzach pojawiły się głosy, które zbiorczo nazwałbym sceptycznymi i znacząco kontrastujące z pytaniem o zbiorowy stan umysłów w pokryzysowej rzeczywistości. Nie mogę zatem odmówić sobie nowego tekstu, w którym odnotujemy kolejny dowód zmiany.
Pierwsze szacunki liczby osób, które zdecydowały się zostać w OFE – czy dokładniej jakoś wbrew klasie politycznej dotarły do informacji o tym, że pozostanie w II filarze wymaga wysiłku złożenia deklaracji – rozlały się szerokim echem po prasie branżowej. Udział procentowy potencjalnych klientów do tych, którzy już złożyli deklaracje jest tak mały, iż zapanowała zgoda: w kolejnych latach podaż akcji ze strony OFE dosłownie zaleje GPW.
W ostatnim roku nie brakowało głosów, iż strefa euro daleka jest od zdrowia a deflacyjne obawy mają być potwierdzeniem, iż Europę czeka stracona dekada analogiczna do stagnacji, której po 1990 roku doświadczyła Japonia. W tle roiło się od spekulacji, iż peryferia strefy euro pozostały tykającą bombą, która w bliskiej przyszłości wybuchnie ze zdwojoną siłą. Ostatnie godziny przyniosły jednak wydarzenie, które jawi się jako najczarniejszy sen wszystkich pesymistów – powrót Grecji na międzynarodowe rynki.
Zamieszanie polityczne wokół Krymu spowodowało, iż na rynkach szybko pojawiły się wizje kryzysu paliwowego lat 70 i zwyżek cen ropy do nieba.
Pod ostatnią moją notką na blogu pojawił się ciekawy spór, który dobrze pokazuje sprzeczne punkty widzenia na rynek. Z całej dyskusji wyłowię jednak tylko jeden element, który stanie się sponsorem dzisiejszej notki – przecenę o 50 procent.