Piątkowe dane z rynku pracy w USA wywołały sporo zamieszania. Dla jednych były bardzo dobre a dla innych za słabe. Generalnie jednak panuje zgoda, że kondycja rynku pracy uległa znacznej poprawie. Zatem w niedzielę rzut oka na wykres stopy partycypacji, pod wieloma względami jednego z ciekawszych mierników zdrowia rynku pracy.
Poniższy wykres ze strony Departamentu Pracy doskonale pokazuje, jak słabo po 5 latach kryzysu wygląda udział w rynku pracy ludzi w wieku produkcyjnym. Naprawdę trudno jeszcze mówić o zmianie trendu, który pokazuje np. stopa bezrobocia. Oczywiście patrząc na wykres na przestrzeni wielu dekad trzeba pamiętać o kulturowej zmianie w postaci większego udziału kobiet w sile roboczej, co zgrabnie pokazuje różowa linia na wykresie serwowanym przez wikipedię. Niemniej oglądanie tylko stopy bezrobocia bez uzupełnienia analizy o wykres partycypacji może zaprowadzić do świata, którego zwyczajnie nie ma i jeszcze długo nie będzie.
(Źródło: U.S. Bureau of Labor Statistics)
W istocie inne mierniki bezrobocia, których rząd amerykański ma kilka – od U1 do U6, gdzie U3 to wskaźnik trafiający na rynek uderzeniem w pierwsze piątki miesiąca – są równie dalekie od optymistycznych odczytów z piątku. Wskaźnik U6, który obejmuje również ludzi pracujących w niepełnym wymiarze, ale szukających stałego etatu jest ciągle na poziomie wyższym od 13 procent. Jak pokazują wykresy – jedne z wygodniejszych w sieci – U6 spadało w ostatnich latach razem z oficjalną stopą bezrobocia, ale porównanie z dwoma ostatnimi cyklami koniunkturalnymi (do 2000 roku i do 2007 roku) każe zadać pytanie: czy naprawdę jest tak dobrze? Uważni czytelnicy różnic w miernikach bezrobocia odnotują, że w 2000 roku luka pomiędzy U3 a u U6 wynosiła mniej lub niewiele więcej niż 3 procent, co uznaje się za różnicę akceptowalną. Dziś przepaść rozciąga się na przeszło 6 procent. Uwzględniając podwójny mandat Fed (dbałość o stabilność cen i pełne zatrudnienie) trzeba zadać kluczowe pytanie: czy naprawdę już czas bać zmian w polityce Fed?

3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
No właśnie. W tych danych jest mnóstwo niuansów, to prawdziwy labirynt, w którym nieźle porusza się Mish Shedlock.
Np. gdy pracodawca zastępuje pracownika pełnoetatowego dwoma pracownikami na pół etatu (np. po to, żeby nie musieć ich przymusowo ubezpieczać w ramach Obamacare), to przybywa miejsc pracy, a do tego może wzrosnąć stopa partycypacji i/lub spaść bezrobocie!
@ kajet
Oraz rośnie szeroka miara bezrobocia U-6 i nie zmnienia się łączna ilość przepracowanych godzin. Wszystkie te dane są publikowane w tym samym raporcie.
to problem z natury „czy Masaj który ma 3 krowy jest bogaty czy biedny?”. Jak to się ma do tych samych danych nie z poprzedniego szczytu koniunktury a okresu porównywalnego?