Brexit Game
Do referendum w sprawie być/nie być Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej zostało sześć tygodni i powoli można szykować się na spekulacyjne zagrania związane z całością zamieszania.
Do referendum w sprawie być/nie być Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej zostało sześć tygodni i powoli można szykować się na spekulacyjne zagrania związane z całością zamieszania.
Troszkę bez echa przeszły nowe prognozy Komisji Europejskiej odnośnie wzrostu gospodarczego na 2016 i 2017. Komentatorzy skupili się raczej na fakcie obniżenia części prognoz niż niepopularnej tezie, iż w nowych danych kolejne 18 miesięcy jawią się raczej w kategoriach pozytywnych niż negatywnych.
Rynek giełdowy, jak wiele innych branż, ma swoje powiedzenia, mądrości i zalecenia, które zwykle więcej mówią o tych, którzy po nie sięgają niż o naturze samych rynków. Jednym z popularniejszych jest idea, iż na rynek trzeba wchodzić, kiedy leje się krew, a nie wówczas, gdy inni tryskają optymizmem. W ostatnich latach jeden z rynków wypełnił cytowaną mądrość dosłowną treścią.
Nie wiem, czy jeszcze na rynku ktoś używa nieco zwietrzałej idei, iż miedź posiada doktorat z globalnej ekonomii i dobrze swoją ceną oddaje kondycję globalnej gospodarki. Ostatnie rozejście się cen miedzi i ropy wskazuje jednak, iż dwa ważne rynki zdają się grać zupełnie różne scenariusze odnośnie przyszłości.
W ostatnich dniach w giełdowym światku coraz więcej emocji wzbudza umocnienie jena. Temat odnotowuje nawet FT, który dziś podkreśla, iż całość jest ciekawa również z powodu czytelnego spadku korelacji pomiędzy globalnym rynkiem akcji, a jenem. Niepewność i siedemnastomiesięczne minima USDJPY wymusiły na analizujących wykresy szukanie wskazówek w przeszłości i na plan pierwszy wybił się analogiczny ruch z ostatniego kryzysu.
Ostatnie notki na blogach oscylowały wokół tezy, iż kilka osób na rynku było zaskoczonych zachowaniem różnych segmentów giełdowego pejzażu w I kwartale 2016 roku. Ktoś jeszcze pamięta te pesymistyczne treści ze stycznia i lutego, wedle których świat miał pogrążyć się w nowym kryzysie?
Zakończenie I kwartału, które – jak odnotował Grzegorz Zalewski – przyniosło niektórym „irracjonalną hossę na rynkach wschodzących”, jest dobrym pretekstem, by przypomnieć notkę z sierpnia zeszłego roku i jeszcze raz podkreślić wagę korelacji w zglobalizowanym świecie.
Już w zeszłym tygodniu moja notka na blogach bossy ocierała się o świąteczno-wiosenny dystans. Dzisiaj proponuję sięgnąć skrajności i spojrzeć na rynek przez pryzmat… świątecznego jaja.