W poszukiwaniu drogi do sukcesu, część 10
Tym razem kilka słów o tym rodzaju rynkowej supremacji, o której marzą wszyscy inwestorzy zanim nie urealnią swoich oczekiwań albo rzeczywiście trafią na żyłę złota.
Tym razem kilka słów o tym rodzaju rynkowej supremacji, o której marzą wszyscy inwestorzy zanim nie urealnią swoich oczekiwań albo rzeczywiście trafią na żyłę złota.
Indeksy amerykańskie szybują na historycznych maksimach. Europejskie biją roczne rekordy, a rynek warszawski zdaje się być nawet silniejszy od otoczenia. Doskonały moment, żeby zadać pytanie o kolejną recesję.
Na początku stycznia zwróciłem uwagę na analizę filozofii inwestycyjnej Michaela Burry’ego. Opracowanie wskazywało między innymi, że używanie innego niż inni uczestnicy rynku horyzontu inwestycyjnego (z reguły dłuższego) jest jednym z najprostszych sposobów kontrariańskiego inwestowania.
W kolejnym wpisie z tej serii 2 podejścia do przewagi nieco mniej popularne, choć wcale nie gorsze przez to.
Zmierzmy się z pewnym problemem. Mamy w portfelu akcje spółki, która nie chce rosnąć. Podaje coraz lepsze wyniki, ale mimo to jej kurs spada. Poza wściekłością i rzucaniem oskarżeń na wszystkich dookoła, że są idiotami i nie widzą tego co my widzimy, będziemy próbować przekonywać siebie samych, że to wciąż dobra decyzja.
W poprzednim tekście podkreśliłem rolę prowadzenia dziennika transakcyjnego w procesie doskonalenia umiejętności inwestycyjnych i ulepszania warsztatu. Oparłem swoje argumenty o uwagi Bretta Steenbargera, który zajmuje się psychologicznym treningiem zawodowych inwestorów.
Tydzień, w którym DJIA melduje się na 20000 pkt. narzuca temat wykresu na niedzielę. W prasie branżowej sporo miejsca poświęcono odmierzaniu czasu, jakiego potrzebowała amerykańska średnia, by zyskać kolejne 1000 pkt. Zrekapitulujmy zatem wyliczenia z pytaniem o przyszłość.
Pozwolę sobie jeszcze raz nawiązać do strategii osiągania przewagi inwestycyjnej za pomocą jedynie operowania wielkościami pozycji i „zarządzania” ryzykiem.
Stali czytelnicy naszych blogów wiedzą, że unikamy polityki. Osobiście nie muszę jej unikać, gdyż wielokrotnie deklarowałem neutralność wobec polskiej sceny politycznej i zachęcałem do skupiania się na myśleniu o szansach i zagrożeniach, a nie na kibicowaniu jednemu, czy drugiemu politykowi. W ramach tego modelu proponuję spojrzeć na prezydenturę D. Trumpa przez pryzmat polskiego inwestora szukającego swojej szansy na rynkach zagranicznych, z akcentem na USA.
Tydzień temu gościem Barry’ego Ritholtza w programie Masters in Business był psycholog i trener inwestycyjny – Brett Steenbarger. Rozmowa, którą zacząłem słuchać z dużymi uprzedzeniami, okazała się interesującą dyskusją o sposobach doskonalenia umiejętności inwestycyjnych.