Wirtualny test polskiego krachu
Ponieważ era robotów na GPW nadchodzi całkiem sporymi krokami więc zasadne wydaje się pytanie o to czy za nią podąży era mini krachów?
Ponieważ era robotów na GPW nadchodzi całkiem sporymi krokami więc zasadne wydaje się pytanie o to czy za nią podąży era mini krachów?
Niemal miesiąc po jednogodzinnej panice na amerykańskich giełdach okazuje się, że nie było buntu maszyn, na który polują media. Na szczęście komputerom, które chciałby się buntować, można po prostu tradycyjnym sposobem wyciągnąć nadal wtyczkę z gniazdka.
W żadnej mierze nie sięgam po reklamę, po prostu z ciekawości próbuję przyjrzeć się polskim start-upom, które inwestują również w derywaty.
Zaznaczę na wstępie, że w zasadzie jest on przeznaczony dla inwestorów posługujących się systemami transakcyjnymi.
Przepływy pieniędzy do i od funduszy inwestycyjnych od dziesiątek lat wskazują ten sam, niepokonany w swym działaniu wzór, z którego można uczynić praktyczny użytek.
Odzew na mój poprzedni wpis o ryzyku potwierdza moje przekonania o tym, że do tematu tego część inwestorów podchodzi z pewną dozą niezrozumienia. Wydaje mi się, że potrzebny jest więc mały suplement.
Ryzyko nie jest jedynie kategorią wymierną, matematyczną, całkiem spora jego część podlega po prostu psychologicznym ocenom.
Zebrałem jeszcze kilka ciekawostek i użytecznych informacji, nawiązujących do krachu giełdowego z 6 maja w USA.
Jeszcze na chwilę chciałbym wrócić do „krachu” na amerykańskich giełdach z ostatniego czwartku (6 maja), który sam nazwałem „dominem” ze względu na jego seryjną dramaturgię.
Skoro stosuje się analizę techniczną czy astrologiczną, to dlaczego nie pokusić się o wulkanologiczną ?