Odzew na mój poprzedni wpis o ryzyku potwierdza moje przekonania o tym, że do tematu tego część inwestorów podchodzi z pewną dozą niezrozumienia. Wydaje mi się, że potrzebny jest więc mały suplement.

Nie po raz pierwszy zderzam się ze zjawiskiem, i nie chodzi tylko o nasze blogi, nieadekwatnego utożsamiania zmienności rynku z ryzykiem, lub w innym wariancie – lewara z ryzykiem. Pokażę na przykładzie praktyczne tego i niepożądane objawy.

Przede wszystkim wrócę na chwilę do cytowanego w poprzednim wpisie zdania i zapytam na poły retorycznie: co oznacza termin „jest najbardziej ryzykowną formą lokowania pieniędzy”? Zakładam, że tak użyte określenie „najbardziej” nie jest jedynie subiektywnym odczuciem ale terminem jak najbardziej z krwi i kości matematycznym, skoro posłużył autorowi do wartościowania finansowych aktywów. Pójdźmy więc tym śladem. Wprawdzie wielu inwestorów broni się przed kwantyfikacją ryzyka ale niestety nie ma przed tym ucieczki, przynajmniej w metodach opartych na analizie technicznej czy w ogóle ilościowej (systemy mechaniczne), a do takich właśnie nawiązuję w swoim blogu w zdecydowanej części wpisów.

Samo posługiwanie się zmiennością jako straszakiem może co najwyżej zatrważać początkujących inwestorów, profesjonalne podejście do własnych kapitałów wymaga nieco bardziej racjonalnego podejścia. Zmienność jest kojarzona całkiem słusznie z fluktuacjami rynku, gwałtownością jego ruchów, odchyleniami od średniej, amplitudą zmian kursów. Pomijając statystyczne jej miary typu wariancja czy odchylenie standardowe, skupmy się na najprostszej – dziennemu zakresowi zmian cen od minimum do maksimum sesji dla danego instrumentu.

Zmienność tak mierzona nabiera znaczenia dopiero gdy przeliczamy ją na wartości złotowe (dolarowe, czy inne). Tu wkracza do wyliczeń lewar, od którego zależy ile wart jest każdy krok (tik) zmiany. Załóżmy dla porównań, że taki zakres w badanym okresie średnio wynosi na sesję:

– dla akcji A – 30 tików x 0,1 PLN/tik = 3 PLN

– dla kontraktów B – 50 tików x 10 PLN/tik = 500 PLN

– dla pary walutowej C/D – 100 tików (pips) x 3 PLN/tik = 300 PLN

To oznacza, że cena kupionej 1 akcji A zmienia się średnio co sesję o 3 złote, 1 kontraktu B o 500 złoty i 1 jednostka pary walutowej C/D o 300 PLN.

Czy mówi to cokolwiek o ryzyku inwestora? Praktycznie niewiele. Nikt nie kupuje 1 akcji do portfela, porównywać możemy JEDYNIE podobne kwoty inwestycji zaangażowane w poszczególne instrumenty. Z drugiej strony kontrakty terminowe w portfelu mogą być częścią arbitrażu gdzie ryzyko wynosi zero a akcje mogą w tym czasie zmieniać się o dziesiątki procent w obie strony.

Zmienność kursów 1 jednostki wybranego instrumentu nie jest tożsama z ryzykiem – nie mówi nic o możliwości straty ani o jej wielkości, nie da się jej szacować bez odniesienia do wartości całego kapitału. Porównywanie pojedynczej zmienności różnych instrumentów jest tradycyjnym przyrównywaniem jabłek do pomarańczy.

Możemy więc mówić co najwyżej o „największej zmienności” ale nie największym ryzyku. O różnicach ryzyka można dyskutować wprowadzając jego miary. Stąd biorą się takie pojęcia jak: wielkość ryzyka (straty) w pojedynczej transakcji, w ciągu transakcji (zjazd kapitału czyli ang. drawdown) albo ryzyku całego portfela czy klasy aktywów.

W poprzednim wpisie wprowadziłem najprostszą miarę porównania ryzyka – potencjalną stratę w pojedynczej transakcji. Nie ma tutaj kanonicznych reguł – można założyć ją na poziomie 0,5% aktualnej wartości portfela, można (jeśli ktoś czuje się pewnie) użyć i granicy 10%. Tak ustawione ryzyko nie może być z samej tylko definicji większe lub mniejsze dla różnej klasy instrumentów czy aktywów, jest zależne od działań inwestora. Jeśli ja ustawię sobie owo ryzyko pojedynczej straty na forexie w wysokości 1% wielkości całego kapitału a ktoś inny zrobi to dla akcji na poziomie 5% to z jakiej racji moje ryzyko w derywatach jest wyższe niż to w akcjach???!!!

Ryzyko można w ten sposób normalizować za pomocą zmienności dla różnych instrumentów a potem porównywać, dlatego pisałem poprzednio, że ryzyko 2% (czy każda inna wielkość) będzie takie samo bez względu na to czy są to derywaty czy nie.

Z innej strony – jeśli posiadam kapitał 100 000 PLN i założę, że w pojedynczej transakcji stracę 2% a więc 2 000 PLN to może się okazać, że jeśli cały portfel wypełnię akcjami to owo moje ryzyko 2% może zostać osiągnięte w pół sesji, a jeśli otworzę 1 kontrakt to może się okazać, że pozycja utrzyma się miesiąc zanim owe 2% zostanie wymazane. Ryzyko to pochodna działań prowadzących do zarządzania transakcją, pozycją, portfelem a nie miara dowolnie fruwająca sobie po świecie.

Mówmy więc o ryzyku w kategoriach realnych wielkości a nie odczuć.

—Kat—

24 Komentarzy

  1. osoamoroso

    Bardzo dobry wpis. Rzeczywiście w tzw. głównym nurcie dominuje mocno ‚klasyczny’ pogląd na ryzyko, utożsamiający go ze zmiennością. Zmienność to nie ryzyko, o czym przekonało sie wielu inwestorów tracąc swój kapitał.

  2. lesserwisser

    A moim zdaniem bardzo niedobry wpis, bo może spowodować potencjalnie niebezpieczny zamęt w umysłach i psychice czytających.

    Zmienność to właśnie ryzyko, choć poprawniej mówiąc to jest ona miarą czy też tzw indeksem ryzyka, ale w praktyce zasadniczo na jedno wychodzi.

    Postaram się poddać ten, bardzo dyskusyjny, tekst krytycznej analizie, rozbierając go na części i licząc na dyskusję.

    Na razie podaję za Investopedią :

    „What Does Risk Mean? – The chance that an investment’s actual return will be different than expected. This includes the possibility of losing some or all of the original investment. Risk is usually measured by calculating the standard deviation of the historical returns or average returns of a specific investment.”

  3. gzalewski

    @ lesserwisser
    ale znow wracamy do utozsamiania ryzyka ze zmiennoscią w tej definicji Investopedii. A tymczasem co oznacza, że odchylenie standardowe stóp zwrotu dla kontraktu na obligacje wynosi 2% a dla kontraktu na indeks akcji 20%?
    Zwlaszcza jesli pierwszy ma dzwignie 100:1 a drugi 25:1?

  4. gzalewski

    @ lesser
    Mam całą sterte rzeczy do przeczytania. A niestety Twoje działania mi nie pomagają.
    Bo znów trzeba dotrzeć do źródeł w dyskusji
    http://www.archive.org/details/cu31924030405579

    Bardzo mi się to podoba
    „Risk in this sense is the objective correlative of the m
    subjective uncertainty. It is the uncertainty considered as
    embodied in the course of events in the external world, of
    which the subjective uncertainty is a more or less faithful
    interpretation.”

    „Risk, in the sense in which we are to use the term, is, so to
    speak, the objectified uncertainty as to the occurrence of an
    undesired event. It varies with the uncertainty and not with •
    the degree of probability. In that sense the degree of risk in
    any individual case is a definite quantity.”

    co w polskich źrodlach cytuje sie jako :

    „Ryzyko jest obiektywnie współzależne od subiektywnej niepewności”

    I tu jednak zbliżymy sie do tego co Kathay miał na myśli (a z czym się zgadzam). My określamy jakie jest ryzyko (nasze subiektywne), choć wykorzystujemy pewną obiektywną miarę (zmiennosc rynku)

  5. lesserwisser

    @ gzalewski

    Przykro mi, aż prawie wstyd, że moje działania odciągają kogoś od lektury, pożytecznej mam nadzieję. Ale cóż już taki ze mnie wredziulec no i niewierny Tomasz, tym bardziej że po lekturze jestem chyba bardziej zaszokowany, niż po przegranej walce Pudziana z niejaką Sylvią. Chociaż domyślam się co KatHay miał na myśli.

    Po kolei dojdziemy, mam nadzieję, i do obiektywnego pojęcia ryzyka i do jego subiektywnej oceny.Zazwyczaj w każdej definicji ryzyka jest coś ciekawego i istotnego, ale zazwyczaj wystarcza nam pragmatyczne podejście, podobne jak w Investopedii.

    A jeśli chodzi o pytanie:”A tymczasem co oznacza, że odchylenie standardowe stóp zwrotu dla kontraktu na obligacje wynosi 2% a dla kontraktu na indeks akcji 20% ?”

    Zmienność wyrażona może być (i jest) różnymi miarami dyspersji, jedne bardziej pasujące w danej sytuacji inne mniej, chociaż są pochodne i z siebie wynikają, jak odchyleni standardowe (wielkości mające miano) z wariancji (miano nieokreślone bo skwadratowane),itd.

    Do porównań ryzyk – różnych wielkości odchyleń standardowych lub wielkości wyrażone w różnych miarach- stosuje się względną miarę rozrzutu (bezmianową) zwaną współczynnikiem zmienności (coefficient of variation lub variability), wyrażoną stosunkiem odchylenia standardowego do wartości oczekiwanej.

    Miara to odpowiednio przeskalowuje ryzyko, standaryzuje je lub normalizuje, jak kto woli, umożliwiając porównanie miedzy sobą różnych alternatyw inwestycyjnych.

    Wracając do pytania, no i sprowadzając dane do bardziej realnych proporcji, mamy : obligacje z odchylenie standardowym (SD) – 2%, i oczekiwana stopą zwrotu 8 %, portfel akcji o SD 10 % i zwrocie 16 % oraz okazję inwestycyjną o SD 20 % oraz spodziewanej stopie zwrotu 40 %. Współczynniki zmienność (CV) wynoszą odpowiednio: CVo 0,25, CVa 0,625, CVo 0,50 %.

    Z tego wynika, że okazja inwestycyjna, mimo że ma bezwzględnie dwa razy wyższe odchylenia standardowe od akcji, jest jednak potencjalnie wyraźnie bardziej bezpieczna niż inwestycje w akcje, bo ma niższy współczynnik zmienności. Ryzyko należy bowiem zawsze odnosić do oczekiwanej nagrody.

    PS

    No i kto tu kogo odciaga od lektury !

  6. gzalewski

    ale, ale…
    to co napisałeś jest ok i nie zamierzam z tym dyskutować. Z tym, ze odnosi sie do instrumentów bazowych. Tymczasem przeslizgnąłes sie nad kwestią dziwgni, która w naszych rozwazaniach ma największy wpływ na wszelkie wątpliwości

    PS. Lektura wyglada na nieslychanie interesującą.

  7. lesserwisser

    # 6

    Myślę, że będzie i o dźwigni, która powoduje nic innego tylko efekt mnożnikowy wobec ryzyka wyjściowego, czyli go wzmaga.

    Pominąłem chwilowo tę kwestię bo wpis by się rozróśł znacznie, a musi miec najpierw właściwe wprowadzenie, a dopiero potem rozwinięcie, wraz ze skrzydłami.

    A teraz, zabieram się wreszcie za pracę.

  8. pit65

    Ryzyko należy bowiem zawsze odnosić do oczekiwanej nagrody.
    Pełna zgoda.
    Problem w tym, że oczekiwana nagroda jest taka sama dla wszystkich w danej sytuacji, a tylko niewielu ja otrzymuje.
    Stąd moje przypuszczenie ,że ryzyko to nie przynależy do rynku lecz do konkretnego człowieka na nim działającego.
    Jest obiektywnie niemierzalne, więc zastepczo niejako dokonuje sie pomiarów tzw ryzyka rynku, ale to nie to samo IMO.
    W analogiczny sposób
    Szybkość nurtu rzeki można kojarzyć z ryzykiem,ale nim nie bedzie.
    Natomiast bezpośrednio zależy od postepowania kogoś wstępującego w jej nurt.
    Dlatego też nie należało by ich nazywać miarami ryzyka , ale miarą narażenia na ryzyko, a może odwrotnie miarą narażenia na sukces.

  9. agnes

    Ryzyko jest nieodzowną częścią naszego życia.Smakuje go podczas spekulacji na giełdzie,w życiu osobistym i naukowym. Tak naprawdę zastanawia mnie, czy tak bogata instytucja jak DM BOŚ pomyślał i zamierza przekazać jakąś kwotę na pomoc dla ludzi którzy ucierpieli podczas powodzi. Mój wpis pojawił się, dlatego ponieważ nawet „biedni” studenci(jestem studentką) organizują się i pomagają;jeżeli nie mogą finansowo to pracą własną.Jeżeli Pan Dyrektor DM lub Państwo prowadzący blog czują taką potrzebę to bardzo proszę o kontakt. Chcemy pomóc w innej płaśzczyżnie niż np.PCK, zbieramy zabawki dla dzieci,kredki,miłe podarunki dla dorosłych.Oczywiście pomoc materialna idzie równolegle.
    Pozdrawiam

  10. Martuś

    No nie. Ludzie reprezentujący Boś, a ich instrumenty bazowe opierają się na partycypacji co kto dorzuci?;) Chłopaki, przestaną Was czytać, i Agnes Wam nie pomoże. Konkrety, przykłady. Pozdrawiam

  11. T

    Osobiście zgadzam się z autorem tego wątku. Moim zdaniem ryzyko inwestycji w N akcji firmy XYZ o wartości np. 10.000 zł (czyli N * cena_akcji=10.000 zł) jest identyczne z ryzykiem inwestycji w M kontraktów (pozycja długa) na akcje firmy XYZ przy założeniu, że:
    a) M * lewar * cena_kontraktu = 10.000 zł
    b) kontrakty charakteryzują się „przyzwoitą” płynnością.

    Zalety inwestycji w akcje:
    a) brak spreadu (różnica między wyceną kontraktu a ceną akcji)
    b) możliwość otrzymania dywidendy
    c) nie trzeba przedłużać (rollować) kontraktów po wygaśnięciu serii

    Zalety inwestycji w kontrakty:
    a) niższa kwota, którą trzeba zainwestować aby osiągnąć ten sam zysk co w przypadku akcji
    b) możliwość inwestycji na wzrosty i spadki

    W sumie chcąc inwestować kwotami rzędu powyżej 10.000 zł w akcje dużych firm, dla których istnieją kontrakty, zdecydowanie skłaniałbym się w stronę kontraktów. A Wy co o tym sądzicie?
    Pozdrawiam
    Tadek

  12. Rybka78

    Witam, zgadzam się z @T oraz autorem wpisu.
    Tak jak podkreślał 2% czegoś z danej ilości to zawsze tyle samo.
    Myślę że powyższy suplement wyjaśnia to w 100% ( a 100% to zawsze całość z danej ilości – tak na marginesie dla „filozofów” lubiących wyliczać procenty ).
    Pozdrawiam.

  13. copy

    To świetny wpis. Nieporozumienia z utożsamianiem zmienności z ryzykiem wynikaja z ich wielkiej zależności. Zmiennośc to cecha kwantytywna ryzyka rynkowego. Rynek właśnie dlatego jest ryzykowny, że jest zmienny. Ale w zadnym razie nie jest miarą ryzyka z prostego powodu – zmiennośc jest funkcja czasu, a ryzyko naszej MM, w której zmienność miewa swój udział.

  14. ev8w

    „Jeśli ja ustawię sobie owo ryzyko pojedynczej straty na forexie w wysokości 1% wielkości całego kapitału a ktoś inny zrobi to dla akcji na poziomie 5% to z jakiej racji moje ryzyko w derywatach jest wyższe niż to w akcjach???!!!”

    Ustaw, zagraj i szybko zobaczysz z jakiej racji.

  15. gzalewski

    @ev8w
    a jakies konkrety?
    Bo wlasnie chodzi o to, ze autor pewnie nie raz widział 🙂

  16. ev8w

    np. na Interbrok Investment widział,
    albo może grał o Porsche na XTB ?

  17. ev8w

    to takie pierwsze z brzegu oszustwa, nie chce mi się szukać więcej.
    I co z tego, że ktoś ustawi sobie ryzyko na 2% ?

    Jeśli zaś porównać grę na fw20 i na akcjach z New Connect to jak najbardziej się zgadzam 😉

  18. gzalewski

    odnosze wrazenie, ze jednak mowimy o dwóch róznych rzeczywistosciach.
    trading na fx to nie interbrok, czy gry w konkursach

  19. Pingback: Blogi bossa.pl » Ryzyko dla opornych

  20. Pingback: Blogi bossa.pl » Czy możesz mieć szansę?

  21. Pingback: Grzegorz Zalewski - Blogbank.pl » Archiwum » Czy możesz mieć szansę?

  22. Pingback: Czy możesz mieć szansę? | Tajemniczy świat finansów

  23. Pingback: Czy możesz mieć szansÄ™? | Finanse osobiste, kredyty gotówkowe

  24. Fouad

    Niby wamdoio, a nie zawsze sie pamieta . Niby wiemy cokolwiek dasz swiatu, wraca do ciebie zwielokrotnione .No, to cwiczmy codziennie, az nam wejdzie w staly nawyk. Nasi rozmowcy beda sie czuli dobrze, a w efekcie my sami tez. I o to chodzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *