Zabawy algorytmowe
W pojedynku algorytmy kontra amerykański nadzór giełdowy ci ostatni ciągle są kilka kroków z tyłu.
W pojedynku algorytmy kontra amerykański nadzór giełdowy ci ostatni ciągle są kilka kroków z tyłu.
W oryginale „One good trade” – to tytuł mojej urlopowej lektury (już tylko dlatego dobrze mi się kojarzy:-)), o której obiecałem napisać po powrocie i podzielić się doznaniami.
W odpowiedzi na prośby o więcej materiałów na temat zarządzania pozycjami, dziś gościnny wpis specjalisty od systemów transakcyjnych – mojego serdecznego kolegi Tomka Kamińskiego.
„Kto ma szczęście w grach ten ma pieniądze na miłość”/ Jacek Inglot/
Nieco żartobliwym bon motem wracam do „gry” na giełdzie.
Przynajmniej w jednym miejscu część aktywnych inwestorów od fundamentów znajdzie wspólny język z tymi od wykresów.
Personifikacja rynku być może pozwala zidentyfikować przeciwnika i ukoić emocje, nie zmienia jednak stanu rzeczy.
Symulacja wielkościami pozycji podczas testów mechanicznych systemów transakcyjnych to moja ulubiona zabawa. Pokazuje bowiem coś czego umysł nie zawsze potrafi ogarnąć pomimo tego, że to najprostsza matematyka.
W temacie, o którym za chwilę, kontrowersje pojawiają się już standardowo. To znak, że pasuje do tej listy 🙂
Jeden z najnowszych trendów w inwestowaniu i spekulacji wykorzystuje w procesie decyzyjnym efekty ludzkiej irracjonalności, wykryte i udokumentowane przez behawiorystów finansowych.