Ego – wróg czy przyjaciel inwestora? Część 7
Straty i ego to wybuchowa mieszanka.
Straty i ego to wybuchowa mieszanka.
Odwołam się do klasyki: jeśli próbujemy coś zmieniać, ulepszać czy naprawiać, zawsze pierwsze w kolejności pojawia się pytanie:
Co dokładnie nie działa poprawnie i wymaga korekty?
Słowo ego pojawia się w podręcznikach inwestycyjnych zwykle w pejoratywnym ujęciu, jako zawalidroga, balast, coś niepożądanego. Dlatego postuluję w poniższym wpisie przywrócenie pewnego balansu w tym myśleniu.
Repertuar naszego ego w ochronie naszej psychiki przed zakusami rynku jest doprawdy szeroki. Ograniczę się w tej części tylko do najważniejszych zagrań, aby nie przeciągać tematu ponad miarę. Nasze ego czytając to i tak się dostatecznie buntuje wobec ujawnienia jego skrytych zwykle przed nami tajemnic.
Nasze ego potrafi wszystko wyjaśnić, aby tylko zrobić nam dobrze. Rzadko myślimy o nim w ten sposób.
61% inwestorów odpowiedziało w sondażu przeprowadzonym przez CNBC, że hossa w USA zabrnęła za wysoko i odbyła się zbyt gwałtownie, a głębsza korekta jest nieunikniona.
Ego broniąc nas przed lękiem, stresem i wewnętrznymi konfliktami, które w inwestowaniu dopadają nas nieustannie, stosuje różnorodne mechanizmy obronne.
U źródeł większości błędów inwestycyjnych i emocjonalnych uniesień stoi jeden z najmniej rozpoznanych i omawianych czynników jakim jest nasze EGO. Czas więc nadrobić zaległości w wiedzy o jego wpływie i sposobach radzenia sobie z nim.
Ten dość długi cykl podsumuję poniżej kilkunastoma wnioskami i praktycznymi poradami. Choć najważniejszą rolą, jaka przyświecała powstaniu cyklu, było „wręczenie wędki”, czyli stworzenie kompendium pracy ze zrozumieniem nad wzorcami wszelkiego rodzaju.
„Stock trader’s almanac” (Almanach traderów akcyjnych) to jak biblia inwestujących w akcje przy pomocy wzorców, więc nie może nie znaleźć się w tym wątku jako przykład tego, o co z tym działaniami na wzorcach chodzi.