Jaki jest sens aktywnego inwestowania?
Muszę przyznać, że analiza zachowań inwestorów zaczynająca się od zdania „przeciętnie, aktywny handel akcjami przez indywidualnych inwestorów obniża ich wyniki inwestycyjne” przyciąga moją uwagę.
Muszę przyznać, że analiza zachowań inwestorów zaczynająca się od zdania „przeciętnie, aktywny handel akcjami przez indywidualnych inwestorów obniża ich wyniki inwestycyjne” przyciąga moją uwagę.
Gdy ostatnim razem pisałem o Mercatorze w lipcu 2020 kurs spółki wynosił 291 zł. Spółka traktowana była jako jeden z największych wygranych w segmencie WIG-COVID bo jej kurs od początku roku wzrósł 29 razy. Na zamknięcie dzisiejszej sesji kurs wyniósł 610 zł i był to wynik 10% spadku.
Analiza błędów i wypaczeń związanych z procesem testowania pomysłów inwestycyjnych na danych wstecznych, prezentowana przeze mnie w poprzednim wpisie z tego tematu, domaga się dla równowagi głosu drugiej strony.
W epoce COVID-owej zwyżki na rynkach akcji mają być zbudowane na tanim pieniądzu i niedoświadczonych inwestorach z Robinhooda. Przynajmniej taka jest dziś główna narracja, która wyjaśnia dlaczego zwyżki nie powinny mieć miejsca. Warto mieć dystans do takich postaw i pamiętać, że na rynku zawsze funkcjonuje jakaś modna zmienna, która wyjaśnia bezsensowność hossy, stanu w pewnym sensie naturalnego dla rynków akcji.
W internecie nic miało nie ginąć, a jednak wielu rzeczy sprzed kilku, kilkunastu lat nie można już znaleźć. Jedną z nich jest dawne forum futures.pl, którego brak odczuwam szczególnie teraz, gdy czytam rozmowy dotyczące rynku i nawoływań do kupowania podczas przecen, okazji, promocji, argumentowanych tym, że w długim terminie, fundamentalnie jest wszystko w porządku, nie ma podstaw do najmniejszych nawet obaw, a ewentualne korekty jeśli nastąpią, są bez znaczenia, bo przecież… i tu pojawiają się wykresy i stopy zwrotu najbardziej gorących spółek z ostatnich lat.
Pierwszą spółką na warszawskiej giełdzie, która przeprowadziła podział akcji (split) był Mostostal Export. W tym samym roku – 1993 – splitu dokonały jeszcze Exbud i Elektrim. To był rok pierwszej wielkiej hossy, zaś podział akcji, był zupełną nowością. Jednak najbardziej zapamiętałem zapowiedzi splitu Polifarbu Cieszyn, o czym za chwilę.
Choć dla inwestora podział ceny nominalnej (a tym samym rynkowej) jest zupełnie neutralny i nie wiąże się ze wzrostem, czy spadkiem stanu posiadania. Jeśli ktoś posiadał 10 akcji spółki, kosztującej 120 złotych, to po splicie 1:10 będzie posiadał 100 akcji, po 12 złotych. Wartość pakietu w obu przypadkach jest identyczna. Pizza podzielona na osiem kawałków, nie staje się większa.
Na polskim rynku WIG20 od kilku dni zniżkuje (ciągle w ramach trendu bocznego) a spółki z segmentu GPW-COVID i gorące mikro-spółki z NewConnect są w fazie korekty. Jednak amerykański rynek akcyjny kontynuuje poprawianie historycznych rekordów co sprawia, że pisanie o FOMO nie będzie świadczyć o oderwaniu od rzeczywistości.
Pozwoliłem sobie wykorzystać ten tytuł z forum bankier.pl, jako tytuł tego wpisu, bo jest naprawdę świetny. No właśnie DLACZEGO TO SPADA?
Chodzi o sytuację z 18 sierpnia, gdy spółka BIOMED Lublin poinformowała o produkcji pierwszej partii leku na COVID-19 z osocza ozdrowieńców. Niemal wszystkie krajowe media poinformowały o tym, że polska spółka MA LEK. Rozpoczęła produkcję, Polska spółka!
Nie przypominam sobie, by podczas którejś szaleńczej hossy, gdy kursy akcji różnych spółek rosły tylko dlatego, że firma działa lub zamierza działać w modnej w danym momencie branży narzekano, że jej kurs za mocno rośnie. To znaczy nie chodzi mi o sceptyków i niedowiarków, do jakich się zaliczam, którzy stoją z boku (choć czasem się przyłączają) i kraczą „to się źle skończy”. Mam przede wszystkim na myśli te etapy wzrostów, gdy przedstawiciel zarządu wychodzi i mówi „zamierzamy…”, i jeszcze nie skończy zdania, a kurs już rośnie o kilkanaście procent. Chodzi mi o te wszystkie sytuacje, gdy zarząd ogłasza, zamierzamy już w tym roku znaleźć się w WIG20 i zarabiać biliony bilionów (Wstępnie, niewiążąco). Inwestorzy, uznawani przez starą ekonomiczną szkołę, za niebywale racjonalnych i oceniających na zimno wszystkie „za” i „przeciw” rzucają się tłumnie na te akcje i słychać tylko „łomatkopociągodjeżdża”. Chodzi mi o ten etap wzrostów, gdy spółki, które faktycznie prowadzą działalność i mają jakąś wizję już na tyle porosły, że rozpoczyna się poszukiwanie czegokolwiek, co można skojarzyć z daną modą.
Tytuł dzisiejszego tekstu nie nawiązuje do gry polskich drużyn piłkarskich w europejskich pucharach. Nawiązuje do wykresów najgorętszych giełdowych spółek.