Ropa na złość OPEC nie chce rosnąć
W ramach podsumowań roku dochodzę do wniosku, że zaraz po bitcoinie najbardziej zdziwiła mnie ropa, ale pozytywnie.
W ramach podsumowań roku dochodzę do wniosku, że zaraz po bitcoinie najbardziej zdziwiła mnie ropa, ale pozytywnie.
Co jakiś czas wracam na blogu do rynku ropy, po części dlatego, że sam uważam go za lepszy miernik nastrojów i gospodarki niż giełda.
We wpisie nieco ponad miesiąc temu byłem przekonany, że na długich pozycjach w kontraktach na ropę da się ugrać jeszcze kilka dolarów i nadal podtrzymuję owo przekonanie.
Kilkukrotnie byłem ostatnio pytany przy różnych okazjach o to, czy kupno ropy w postaci ETFa lub kontraktów CFD nadal rokuje nadzieję na przyzwoite zyski.
„Przede wszystkim od tej niedzieli począwszy, może na skutek zbiegu okoliczności, pojawił się w naszym mieście strach dość powszechny i dość głęboki, by można było podejrzewać, że nasi współobywatele naprawdę osiągają świadomość swej sytuacji.”, Albert Camus, Dżuma, 1947
Popularna w ostatnich latach zabawa noworoczna „wytypujmy tyle czarnych łabędzi ile się da” zdaje się, że nie ma tym razem swoich zwycięzców. To czego doświadcza świat przyszło znienacka, choć nie z nieoczekiwanej strony, wszak od przynajmniej dekady Chiny są wskazywane jako miejsce, w którym „coś” się zacznie. „Coś” okazało się jak w prozie Stephena Kinga – czymś zupełnie zaskakującym i nieoczekiwanym.
Bywają takie momenty na rynku, kiedy wszyscy piszący wpadają w pułapki nadinterpretacji wydarzeń, które mają stać za zmianami cen. Nie przeglądałem jeszcze dzisiejszej Gazety Wyborczej, ale na jej stronach widzę, iż pojawi się tekst pod tytułem Ropa tanieje, popłoch na giełdzie w Moskwie. Autor stawia tezę, iż wczorajszy spadek cen ropy był pochodną braku zmian w podaży ropy ze strony OPEC. Niestety stało się inaczej. OPEC wydobycie obniży a autor tekstu pomylił założenia rynku z rzeczywistością. Na dodatek nie sprawdził u źródła wieści, która miała stać za spadkiem cen ropy.
Nicolas Taleb w charakterystycznym dla siebie stylu wyśmiewa ludzi, którzy czytając gazety liczą na to, iż informacje podane np. w prasie branżowej uczynią ich bogatszymi. Taleb daje do zrozumienia, iż czytanie informacji w gazetach nie ma sensu. Nie podzielam tego punktu widzenia. Niezależnie od tego, jaki ma się stosunek do WSJ lub Financial Times wszyscy skazani jesteśmy na informacje dostarczane przez media. Nawet, jeśli kogoś nie interesuje gra oparta o agencyjne doniesienia, będzie poddany ich wpływowi, bo rynek, jako całość, zawsze na nie reaguje. Mówiąc w skrócie niektóre rzeczy trzeba po prostu wiedzieć niezależnie od tego, czy da się na tym zarobić.