Najlepszy nieudacznik wygrywa, część 2
Wybrałem do niniejszego wpisu kilka najtrafniejszych moim zdaniem cytatów z książki „Best loser wins” recenzowanej przeze mnie w poprzednim wpisie.
Wybrałem do niniejszego wpisu kilka najtrafniejszych moim zdaniem cytatów z książki „Best loser wins” recenzowanej przeze mnie w poprzednim wpisie.
Wiele lat temu – nie żyjący już – Tadeusz Mosz (znany z programu Plus Minus), był moim szefem w gazecie Parkiet. Co jakiś czas przypominają mi się jego słowa, które padły w trakcie jakiejś dyskusji rynkowej „Grzegorzowi, w gruncie rzeczy nie chodzi o zarabianie pieniędzy, tylko zrozumienie tego co się dzieje”. Jest w tym zdaniu wiele prawdy, ale po tych dwóch dekadach, które minęły od tamtej rozmowy, powiedziałbym, że przede wszystkim chodzi mi o to, co dzieje się z nami – inwestorami i jak możemy podejść do zmiennej i nieobliczalnej natury rynku.
Jedną z największych niespodzianek ostatnich miesięcy jest odbudowanie się amerykańskiego sektora technologicznego. Jeszcze w końcówce 2022 roku Apple czy Tesla straszyły rekordami słabości, a Facebook końcem ery inwestowania we wzrost. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Ten nieco przewrotny nagłówek do wpisu to moje tłumaczenie angielskiego tytułu jednej z najlepszych książek z tematu inwestowania/tradingu jakie czytałem ostatnimi czasy.
Nieco dziś już martwa filozofia postmodernistyczna lubiła posługiwać się pojęciem narracji. Idea została potem zbrutalizowana przez tak częste użycie, że za słowem nie stał już gram sensu, bo wszystko było narracją. Problem w tym, że na rynku ciągle musimy posługiwać się jakimiś opowieściami – przepraszam, nie przechodzi mi przez klawiaturę już słowo narracja – a niektórzy w ramach tych zabiegów próbują robić kariery, gdy inni powołują do życia różnych guru, królów i może też papieży.
Stwierdzenie, że wyniki inwestycyjne (zwłaszcza w krótkim terminie) są zawodnym wskaźnikiem jakości inwestora, zarządzającego funduszem czy strategii inwestycyjnej wzbudza wiele kontrowersji wśród indywidualnych inwestorów.
Poniższy tytuł w Bloombergu idealnie wpasował się w to, co po głowie chodzi mi od kilku dni i zmotywował do przelania tego na papier w usystematyzowanej formie:
Nie jest tajemnicą, że część uczestników rynku akcyjnego kieruje się motywami spekulacyjnymi: chcą możliwie szybko osiągnąć wysokie zyski. Ta grupa inwestorów wypatruje więc rajdów w gorących segmentach rynku z nadzieją, że skutecznie się pod nie podłączy.
Motywy inwestycyjne są więc zjawiskiem jakby stworzonym na potrzeby spekulacyjnie nastawionych inwestorów. Tworzą gorące segmenty rynku, w których jedna iskra w postaci komunikatu spółki lub artykułu prasowego wystarczy by wywołać dynamiczny ruch w górę.
15 stycznia 2015 r., czyli siedem lat po aferze Bernarda Madoffa, węgierski regulator rynku zarządził niezapowiedziany audyt wszystkich biur maklerskich w kraju. I okazało się, że trzy z nich oszukiwały klientów: Quaestor, Buda Cash i Hungaria Brokerhaz. Byli to uznani brokerzy z długą obecnością na rynku. W przypadku największego z oszustw, dotyczącego firmy Quaestor, straty klientów sięgnęły pół miliarda euro a przestępstwa były popełniane przez prawie dwie dekady.