Gdy dziennikarz nie ma nic do powiedzenia
Kilka tygodni temu, w Gazecie Wyborczej ukazał się tekst Mirosława Czecha pt. „Opcja kompromitacja”. Czytając ten materiał coraz bardziej wytrzeszczałem oczy.
Kilka tygodni temu, w Gazecie Wyborczej ukazał się tekst Mirosława Czecha pt. „Opcja kompromitacja”. Czytając ten materiał coraz bardziej wytrzeszczałem oczy.
Magazyn „Alpha”, poświęcony funduszom typu hedge, od 3 lat na wiosnę szokuje świat listą najlepiej zarabiających zarządzających. Zamiast jednak ekscytować się niewyobrażalnymi cyframi na kontach, proponuję krótkie spojrzenie na to co je generuje.
Na stronach polecanej już wcześniej na blogach bossy ogranizacji World Gold Council pojawiły się nowe kwartalne statystyki posiadania złota przez największe kraje. Osoby, które nie zarejestrowały się na stronach WGC mogą rzucić okiem na plik. Stale jednak zachęcam do zarejestrowania się na WGC i korzystania z tamtejszych baz danych dostępnych w popularnych arkuszach kalkulacyjnych, które można obrabiać wedle własnych potrzeb i szybko tworzyć potrzebne do analiz wykresy.
Po latach zainteresowania chilijską miedzią, brazylijskim cukrem i wenezuelską ropą inwestorzy musieli przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania rynkami i gospodarkami Ameryki Południowej. Silne spadki cen towarów, odnotowywane na przestrzeni ostatnich miesięcy wskutek globalnego kryzysu, w bardzo znaczący sposób rzutują na obecną sytuację ekonomiczną krajów tego regionu. Temat ów poruszają w artykule pt. ?Commodity Price Dive Hits Latin Economies” dziennikarze WSJ.
I
„Istota problemu nie polega na tym, że polska gospodarka jest niewrażliwa na światowy kryzys. Oczywiście, gdy Zachodnia Europa wpada w recesję, my odczuwamy to w postaci wolniejszego wzrostu. Ale jednocześnie tak się szczęśliwie składa, że dzięki sukcesowi transformacji i członkostwu w Unii akurat w tych trudnych latach możemy liczyć na dodatkowy wiatr w żagle, który powinien nam pozwolić na utrzymanie całkiem przyzwoitej – na tle reszty świata – dynamiki rozwoju.
Serwisy od dwóch dni powielają ten sam news na temat kary dla Sorosa za manipulację. Jeśli ta wiadomość ma ugruntować pewien stereotyp na jego temat to przynajmniej ja tego nie kupuję.
Chciałbym wrócić na chwilę do tekstu Grzegorza Zalewskiego, który przywołał na blogach bossy analizę rynku złota, która – nie mam wątpliwości – jest wynikiem zwyżek cen kruszcu oraz kilku analiz światowych prognozujących uncję po 2500 dolarów. W istocie argumenty w takich tekstach są najczęściej te same – słabość dolara i obawy inflacyjne. Jednak nie chcę polemizować z wycenami, ani argumentami. Interesuje mnie bardziej pewien schemat w myśleniu o złocie, który pojawia się zawsze – no może więcej niż często – w omówieniach tego rynku, gdy zachęca się do inwestowania w instrumenty z nim powiązane.
Nie zabierajcie nam zysków, krzyczą towarzystwa emerytalne głosem Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. Niewiele zarobicie dzięki zmniejszeniu stawek prowizyjnych („już my wam to zagwarantujemy”, zdają się mówić w domyśle), ale MY stracimy. No jak możecie!!
Wiemy już, że zamiast wakacji emerytalnych na Hawajach, będą wakacje z nogami w misce na tle fototapety (jedna z danych reklam OFE pokazywała ten lepszy scenariusz, ale wiemy jak reklama ma się do rzeczywistości). OFE już nie ukrywają i nie obiecują złotych gór. Naszego bytu nie poprawią, więc walczą teraz o własny.
„Przestałem inwestować wbrew opinii większości, kiedy odkryłem, że wszyscy inni też to robią.” Martin S. Fridson
W lutym polski rynek akcji zanotował dno. Przynajmniej dotychczas. Tak wygląda obraz rynku, gdy przegląda się różnego rodzaju analizy i opinie, a przede wszystkim patrzy na wykres najważniejszych indeksów – WIG i WIG20. Od tego dna, indeksy wzrosły ponad 20% rozbudzając na nowo nadzieje na powrót hossy. Jedną z nielicznych spółek, które doczekały się „spostrzeżenia”, że mamy do czynienia z niezłym wzrostem jest KGHM – od dołka na indeksach wzrósł z poziomu 32 PLN do blisko 50 PLN, ale… Faktyczne dno KGHM miało miejsce 27 października 2008 przy poziomie nieco ponad 20 PLN. Było to dokładnie 100 sesji temu.
Jeśli dostaniemy się do poczekalni, która kończy się zastąpieniem waluty narodowej przez euro, czeka nas nieuchronna zmiana motoryki rynku.