Najprostszy wyznacznik hossy, część 4
Żeby nie było, że to wszystko takie proste z A.T. i średnimi, trzeba dla równowagi zrobić kolejne zastrzeżenia i uproszczenia.
Żeby nie było, że to wszystko takie proste z A.T. i średnimi, trzeba dla równowagi zrobić kolejne zastrzeżenia i uproszczenia.
Proszę się nie obawiać to nie będzie czwarty wpis w tym tygodniu dot. Rady Etyki 😉 I tak wygląda na to, że blogi.bossa.pl stworzyły więcej nt. Rady niż sama Rada 😉 Nie będzie również o Walentynkach choć temat wiąże się z przyjemnościami. Chodzi bowiem o czekoladę, a dokładniej pisząc o kakao.
Pewnie zanudzimy czytelników blogów tematem Rady Etyki, ale sprawa jest na tyle ciekawa, iż warto przy jej okazji poruszyć pewne problemy. Jacek Tyszko i Grzegorz Zalewski we własnych stylach skrytykowali już próbę kodeksu. Większość ich tez chętnie przyjąłbym za swoje, jednak wydaje mi się, że przerzucanie się argumentami na temat słuszności lub nie istnienia takiego ciała i takich regulacji omija główny problem, jaki pojawia się na rynku – dobro inwestora indywidualnego.
Jeszcze jeden test średnich na naszym rynku ale w nieco bardziej urealnionych warunkach.
W lipcu 2008 roku, a więc 8 miesięcy temu w Gazecie Prawnej pojawił się wywiad z przewodniczącym REŁI (Rada Edukacji i Ładu Informacyjnego) – Marcinem Gomołą: ?Nowe formy komentarzy i rekomendacji giełdowych chce w ciągu roku wypracować Rada Edukacji i Ładu Informacyjnego przy GPW.” Po 8 miesiącach otrzymujemy 770 znaków (tyle mi wyszło po przeniesieniu tekstu do worda. Wynik tego ?porodu” jest dla mnie na miarę polskiego przysłowia – ?Góra urodziła mysz”.
Zbigniew Jakubas ? przedsiębiorca nie bardzo kontrolujący dyrektorów finansowych i księgowych swoich spółek ? jawi się jako obrońca tych wszystkich, którzy stracili znaczne kwoty w wyniku nieznajomości zasad, jakimi rządzą się instrumenty pochodne.
Ożywiła nam się Rada Edukacji i Ładu Informacyjnego, czyli twór który powstał w reakcji na zbyt pesymistyczne wypowiedzi niektórych analityków, co jak wszyscy wiemy doprowadziło do obecnej bessy 😉
Istnieją pomysły zapożyczone z AT, które powinno się na dobre przebić osinowym kołkiem. Ich życie dawno się zakończyło a mimo to niczym zombie wracają i sieją niepotrzebny zamęt.
Nie ma chyba dziś w Polsce większej czarnej gwiazdy na rynku instrumentów pochodnych niż opcja walutowa. Opcja w swojej genezie, jak wiele innych pochodnych, pojawiła się na rynku, jako narzędzie pozwalające obniżać ryzyko z działalności gospodarczej lub zajmowanych na rynku pozycji. W polskiej rzeczywistości opcja walutowa weszła na scenę, jako diabelski instrument, który przewraca firmy, oszałamia osoby zachłyśnięte możliwościami zarobku przy korzystnych zmianach cen i – co dość częste ostatnio – wykorzystywany bywa do walki pomiędzy nowymi a starymi zarządami spółek. Efektem jest powszechne potępienie i swego rodzaju egzorcyzmy czynione nad opętanymi przez opcje.