Wykres dnia: Nasdaq 5000
W poniedziałek 2 marca, indeks spółek technologicznych Nasdaq na krótko przekroczył barierę 5000 punktów. Zarówno inwestorzy jak i media finansowe przywiązują sporą uwagę do tego rodzaju okrągłych poziomów.
W poniedziałek 2 marca, indeks spółek technologicznych Nasdaq na krótko przekroczył barierę 5000 punktów. Zarówno inwestorzy jak i media finansowe przywiązują sporą uwagę do tego rodzaju okrągłych poziomów.
Jakie mechanizmy stoją za tym, że potrzebujemy znaleźć powody tego, co stało się na poprzedniej sesji (sesjach), albo że usiłujemy poznać zdanie analityków w tej kwestii?
Krzyczący wątpliwościami tekst o hossie bez fundamentów i pytania o przyszłość świata, aż proszą się o notkę, która wniesie nieco uspokojenia. Spojrzymy zatem na scenariusze, które pokazują, iż nie wszystko zostało przegrane, a obecne kryzysy zadłużenia państw, których częścią jest doskonała postawa giełd, miały swoje odpowiedniki w przeszłości.
Kilka dni temu Reuters zwrócił uwagę na fascynujący wehikuł inwestycyjny, który dogmatycznie przestrzega zasad strategii inwestycyjnej kup i trzymaj.
Korzystam z okazji i tym razem sam się zabawię przez chwilę w analityka, czego w zasadzie nie lubię, ale atmosfera na giełdach tak się zagęściła, że przyda się spuszczenie nieco powietrza.
Ostatniego dnia lutego Berkshire Hathaway opublikował jubileuszowy, pięćdziesiąty coroczny list do akcjonariuszy, który ze względu na osobę jego autora – Warrena Buffetta, traktowany jest przez media finansowe i wielu inwestorów jako bardzo ważne wydarzenie.
Podwójny mandat Fed powoduje, iż na przyszłość polityki monetarnej w USA patrzy się przed dwie zmienne – kondycję rynku pracy i inflację. Pierwsza zmienna, z racji okazywanej ostatnio siły, zeszła na drugi plan, a w centrum uwagi znalazł się wzrost cen.
Przypomnę, że rozstrzygamy tym razem efektywność szukania źródeł ruchów cen z poprzednich sesji. I nie tylko.
Dlaczego ironicznie mówimy o analitykach, a jednocześnie czytamy ich produkcje i namiętnie dyskutujemy o nich?
Jestem w trakcie lektury książki wydanej w 1968 roku „Libretto finansisty” Antoniego Jaroszewicza. Są to wspomnienia polskiego milionera z lat 1881-1947. Nie ma tam zbyt wielu opisów jakichś wyjątkowo wyrafinowanych transakcji. Autor więcej uwagi poświęca swojej pasji, czyli śpiewaniu, niemniej jest to ciekawe świadectwo pewnej epoki (a bonusem jest „niesamowity” wstęp napisany przez Zbigniewa Mitznera, zgodny z duchem socjalizmu).