Mieli świat u stóp, ?skrzydła” u ramion, ale chcieli więcej, dużo więcej. Na tyle dużo, że priorytety, w tym – określenie co jest najważniejsze w prowadzeniu działalności gospodarczej, stały się mniej ważne, ryzyko pomyliło się z bezpieczeństwem, a rozsądek stał się zapomnianym, niepotrzebnym wynalazkiem. Sprzeciwili się…. wcześniejszym dokonaniom i logice. Przegrali. Raj został utracony. Pozostały tylko tłumaczenia, że to podobno ?tajemnicze głosy”, gdzieś z boku (a może po drugiej stronie linii telefonicznej) namawiały do złego. Za późno….
Wpis nie będzie mimo wszystko o narodzinach Szatana i jego wyznawców, choć koleje losu mogą się jawić dość podobnie. Jak podaje Wikipedia ?W mitologi chrześcijańskiej upadły anioł to anioł wypędzony z nieba za sprzeciwienie się Bogu lub powstanie przeciwko Niemu. (…) Istnieje kilka hipotez i mitów tłumaczących przyczyny upadku aniołów. Większość z nich opiera się o posiadanie przez anioły wolnej woli, odczuwania pożądania lub dumy, lub niezrozumienia działania Boga.” W mitologii giełdowej, jeśli takowa powstanie – upadły anioł to, moim zdaniem, spółka giełdowa, wykluczona z obrotu giełdowego wskutek ogłoszenia upadłości, która sprzeciwiła się logice i zdrowemu rozsądkowi – prowadząc rentowną działalność operacyjną, z niezrozumiałych powodów postanowiła spróbować swoich sił w kasynie, jakim jest rynek walutowy, wykorzystując do tego środki firmy, czyli własnych akcjonariuszy. Chyba już wiadomo czemu ten wpis będzie poświęcony….
Opcje – nowa odsłona
Spółki giełdowe już od grudnia informują o stratach jaki poniosły wskutek zawierania kontraktów opcyjnych dotyczących walut. Informacje takie są szczególnie przykre dla akcjonariuszy tychże firm, albowiem tracą one dość gwałtownie na wartości. Portfele zawierające takie akcje chudną, a inwestorzy (szczególnie instytucjonalni, obecni w akcjonariacie takich spółek) irytują się, że spadają im wyceny aktywów i wartości jednostek rozrachunkowych, wskutek, powiedzmy otwarcie – głupoty firm; ale cóż można poradzić?. Po fakcie – niewiele. Opcje można zamknąć, zrealizować stratę i żyć dalej, biedniej bo biedniej (czyli prowadzić działalność gospodarczą z mniejszym rozmachem), ale zawsze to życie, a nie smierć. Nie wszystkie firmy będą w tak ?komfortowej” sytuacji, że będą mogły sobie pozwolić na akceptację straty, nawet jeśli wskutek negocjacji z bankiem ulegnie ona zmniejszeniu – jak miało to miejsce w przypadku Ropczyc. Kilka dni temu pojawił jednak komunikat, który może poruszyć całkiem nową kość tego ?opcyjnego domina” i ?położyć” kilka Bogu ducha winnych innych ?kości” lub nawet wywołać spory ?Domino Day” Odlewnie Polskie, jako pierwsza z firm dotkniętych stratami na handlu opcjami złożyły wniosek o upadłość z możliwością zawarcia układu z wierzycielami. Jak podano w komunikacie:
„Spółka prowadzi rentowną działalność gospodarczą, na bieżąco reguluje swoje zobowiązania a stan niewypłacalności powstał ze względu na nadzwyczajne okoliczności spowodowane gwałtownym i nieprzewidywalnym wzrostem kursu EUR do PLN oraz spekulacyjnym charakterem umów opcji walutowych, oferowanych przez banki. Umowy te w założeniu miały zabezpieczać ryzyko zmian kursu złotego do innych walut, a faktycznie naraziły spółkę na duże ryzyko” (…) „wartość zobowiązań z tytułu zawartych opcji walutowych przekroczyła wartość majątku spółki”.
JAK OGŁASZAC RYZYKO UPADŁOŚCI TO KULTURALNIE I Z KLASĄ 🙂
Ktoś musi zjeść tę żabę
Opcje to problem nie tylko przedsiębiorstw, które je nabywały. Warto zwrócić uwagę, iż polskie banki były najczęściej tylko pośrednikami, a opcje wystawiały podmioty zagraniczne. Z punktu widzenia takiego podmiotu będzie mało ważne będzie, kto reguluje zobowiązania wynikające z opcji na poszczególnych etapach łańcuszka pośredników. Wystawca opcji będzie się domagał rozliczenia od tego, komu te opcje sprzedał bezpośrednio – czyli od banku polskiego i nie będzie go obchodziło, ze ?finalny biorca opcji i dawca kapitału” jest niewypłacalny. Zgodnie z łańcuchem pokarmowym, ten kto stoi wyżej – pożera tego kto stoi bezpośrednio pod nim. Wystawca opcji będzie ?pożerał” polski bank, a polski bank – firmę, która w nieszczęsne opcje dała się wmanewrować, najczęściej z własnej i nieprzymuszonej woli …. niestety. Konkludując, jeśli firma, która poniosła straty na opcjach – upadnie, a bank nie odzyska środków, będzie musiał sam ?zjeść tę żabę”. Sporo mówi się o firmach, które nabywały opcje, ale dużo mniej o transakcjach banków dokonywanych na własny rachunek – a niewykluczone, iż banki zajmowały niekorzystne pozycje opcyjne także we własnym portfelu. Gdyby tak było, sprawa ma się gorzej, bo trzeba byłoby ?brać na klatę” nie tylko zobowiązania klientów, ale dodatkowo jeszcze pokrywać własne straty. Nasze banki mają bezpieczne portfele i niski wskaźnik trudno ściągalnych zobowiązań, ale każda strata boli… szczególnie akcjonariuszy.
Wojna polsko – polska?
Skutkiem konieczności regulowania zobowiązań wynikających z opcji walutowych, będzie niewątpliwie także zmiana relacji na linii bank – spółka (będąca klientem banku). Jeśli sprawa zostanie załatwiona polubownie, będzie to zwycięstwo obu stron -?pyrrusowe”, ale jednak zwycięstwo. Firmy, które będą miały nóż na gardle z powodu zbyt dużej skali strat względem wartości aktywów, szczególnie tych, najbardziej płynnych, którymi można pokryć straty, a które nie będą w stanie dogadać się z bankami; będą miały tylko jedno wyjście – ogłosić upadłość (z możliwością zawarcia układu), jak Odlewnie, albo od razu skierować sprawę na drogę sądową, licząc, iż uda im się przerzucić straty na bank, jeśli będą w stanie wybronić się na drodze sądowej od przyjętych na siebie zobowiązań. Desperackie posunięcie, ale dla niektórych firm – chyba jedyne możliwe. W takim przypadku straty będzie musiał pokrywać…. bank. Ale jak tu współpracować, gdy wojna idzie na noże? Przecież, banki które oferowały opcje walutowe obsługują te same firmy także w zakresie prowadzonej przez nie działalności, stawiają w gotowości i obsługują kredyty obrotowe czy inwestycyjne, z których firmy te korzystają. Bieżąca współpraca może być utrudniona, a bank wykorzystywać każdą okazję żeby ?przetestować” firmę wyższymi kosztami. Wykorzystywanie takich sytuacji na trudnym rynku finansowym może być zatem dla banków dość miłym (rentownym) zajęciem. Jeśli jednak nastąpi najgorsze i firma ?przekręci się” na opcjach, kto będzie spłacał zobowiązania kredytowe? Hmmm, jak to kto? Oczywiste. Bank utworzy rezerwę. Nie dość że na opcje to jeszcze na kredyty….. I nie będzie to tylko ?papierowa”, ale realna strata. A kogo zaboli najbardziej? Znów akcjonariuszy !
Straty to tylko wierzchołek góry lodowej (oby małej).
Upadłość firmy – to utrata miejsc pracy. Mniejsza liczba miejsc pracy to mniejsze wpływy do budżetu i konieczność wypłaty zasiłków dla bezrobotnych. Upadłość firmy to także trudności dla jej kooperantów uruchamiające w niektórych przypadkach podobny łańcuszek – w kolejnych firmach. A co z tego wychodzi (powoli i podstępnie jak miażdżyca) ? – mniejsza produkcja, mniejsza konsumpcja, niższy PKB. Wszystko się zazębia – jeszcze w skali mikro, ale nieubłaganie liczba takich cegiełek może rosnąć i przeradzać się w skalę makro. Z konsekwencjami dla nas wszystkich. A w tym samym czasie – wystawca opcji liczy kasę, analizuje i być może nawet wydaje rekomendacje dla polskiej waluty i ocenia naszą gospodarkę. A nuż uda się jeszcze coś wydusić, jeśli złoty nadal będzie słabł, a na rynku zostaną ?frajerzy” z otwartymi pozycjami, licząc, iż być może złoty się osłabi i strata zacznie maleć. W końcu prognozy mówiły co innego o sile polskiego złotego, a modele bazujące na danych historycznych także nie wróżyły takiego załamania kursu złotego w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
W sprawę zaangażowało się nawet Mnisterstwo Gospodarki, widząc w tym handlu opcjami i ekspozycji walutowej realne zagrożenie dla gospodarki. Do resortu, jeszcze w grudniu 2008 roku, zgłosiły się firmy, których straty z tego tytułu sięgały ponad pół miliarda złotych. A czas płynie….. firm z podobnym ?problemem” przybywa, a złotówka nadal się osłabia…. Ciekaw jestem, czy pojawią się aktualne szacunki potencjalnych strat polskich firm z tego tytułu. Formalnie, rząd nie może nic z tym zagrożeniem niewiele zrobić, gdyż cały łańcuszek operacji opcyjnych był jak najbardziej legalny. Firmy same sobie winne, ale jak czytamy na stronie Ministerstwa Gospodarki :
?Ministerstwo Gospodarki informuje, że otrzymuje zgłoszenia od wyspecjalizowanych kancelarii gotowych świadczyć usługi, w tym prawnicze, na rzecz firm, które zawarły transakcje opcji walutowych. Przedsiębiorcy zainteresowani nawiązaniem kontaktu z tymi kancelariami mogą uzyskać ich adresy pod numerami telefonów infolinii MG (022) 693 5585 lub (022) 693 5165 albo pisząc na adres e-mail Opcje.Walutowe@mg.gov.pl. Ministerstwo Gospodarki zastrzega, że nie ponosi odpowiedzialności za efekty działań tych kancelarii.”
Dobre i to !
KNF też trzyma rękę na pulsie
Jeszcze w grudniu KNF wydał komunikat ws wpływu opcji walutowych na banki i spółki publiczne. Warto go sobie przypomnieć, można go znaleźć tutaj.
Polecam szczególnie poniższy fragment : ?Z uwagi na prawdopodobieństwo ujemnej wyceny zawartych w 2008 roku i nierozliczonych jeszcze opcji walutowych, ww. grupa 99 emitentów podlegać będzie szczególnemu nadzorowi KNF w zakresie przekazywania do publicznej wiadomości informacji na temat wpływu na sytuację finansową wyników zrealizowanych przez te podmioty z tytułu kontraktów opcyjnych. Ostateczne dane finansowe dotyczące rozliczonych kontraktów oraz wycena kontraktów otwartych, będą zaprezentowane przez spółki publiczne w zaudytowanych raportach rocznych według stanu na dzień 31 grudnia 2008 r. W przypadku wyceny ww. kontraktów na poziomie mogącym mieć znaczący negatywny wpływ na wyniki finansowe emitenci zobowiązani będą również zaprezentować te ekspozycje w raporcie rocznym. W takim przypadku również podmiot uprawniony do badania sprawozdań finansowych będzie zobligowany do przedstawienia swojego stanowiska w raporcie z badania sprawozdania finansowego.”
A raporty kwartalne i roczne tuż tuż…
Niektóre ze spółek giełdowych dość szybko poinformowały o poniesionych stratach i równie szybko postanowiły uciąć sprawę, zamykając bez zbędnych ceregieli ryzykowne pozycje. Wyniki niektórych spółek mogą być jednak sporą loterią, gdyż są zapewne firmy, które do ostatniej chwili będą szukać rozwiązań najkorzystniejszych z księgowego punktu widzenia. Biorąc pod uwagę obecną koniunkturę giełdową i to jak inwestorzy reagowali na straty z tytułu opcji, zmienność cen może być w tym okresie wyjątkowo duża. Na przełomie grudnia trwało swoiste polowanie na czarownice, czyli typowanie spółek, które mogły stracić na opcjach, ale jeszcze się do tego nie przyznały. Prezesi niektórych spółek ?na wszelki wypadek” zarzekali się, ze nie mają ryzykownych instrumentów. Obawiam się jednak, iż będą tacy, którzy trzymali w sekrecie ?to co najlepsze” do ostatniej chwili. Raporty kwartalne w Polsce coraz bliżej. Nadchodzi czas ?twardych faktów” i weryfikacji portfeli walutowych w spółkach. Strach się bać.
I jeszcze – motto
Dla tych, którzy zamiast zajmować się rentownym biznesem, nie potrafią opanować chciwości, więc nie do końca myślą o swoich akcjonariuszach, choć być może mają dobre intencje (ale ?dobrymi intencjami wybrukowane jest piekło”….czyli odpowiednie miejsce dla upadłych aniołów).
Aniołem byłem, lecz na opcjach straciłem (i się ?wyłożyłem”)!
21 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
no koniec trzea by jeszcze zacytowac wywiad sprzed 6 miesiecy, kiedy to zarabiali na silnej zlotowce i mowili, ze zabezpieczaja i wszystko pod kontrola :)) aha zeby bylo smieszniej spolka byla klientem ‚mojego’ banku i mowili ze nie zrobia zabezpieczen u nas, bo za prymitywne instrumenty mamy /fwr i zwykla opcja/ – oddaje smiesznosc komentarza, ze „oraz spekulacyjnym charakterem umów opcji walutowych, oferowanych przez banki. Umowy te w założeniu miały zabezpieczać ryzyko zmian kursu złotego do innych walut, a faktycznie naraziły spółkę na duże ryzyko?
Powtórze to co zacytowałem na blogu Trystero
?Świat jest bardzo zmienny, a nowy system finansowy [..]przenosi ryzyko z tych, którzy nie chcą się z nim mierzyć, na tych , któzy są najlepiej przygotowasni do podjęcia takiego obciążeania. Ale rynki mogą także być wykorzystane do przeniesienia ryzyka na tych partnerów, którzy są zbyt wielkimi ignorantami lub są zbyt chciwi, aby zmierzyć się z ryzykiem w sposób odpowiedzialny. ?
Czas spekulacji, G.Millman , 1995 !!!
Polecam rozdział 32 w dość popularnej i przystępnej książce J.C. Hull’a (Options, futures and Other Derivatives), wydanie 6. Tytuł rozdziału: Derivatives Mishaps and What We Can Learn from them. (Z grubsza: „Wpadki na derywatach i jakie z tego płyną lekcje”). Było jakieś polskie tłumaczenie, ale wcześniejszego wydania, nie wiem, czy był tam rozdział 32…
Wymienię kilka, niekoniecznie w tej samej kolejności (autor podaje liczne interesujące bardzo przykłady).
Dla „użytkowników” instrumentów pochodnych:
* Określ akceptowalny poziom ryzyka
* Nie zakładaj, że potrafisz przewidzieć przyszły stan rynku
* Musisz dobrze rozumieć naturę transakcji które przeprowadzasz
* Uważaj by hedging nie zamienił się w spekulację
* Strzeż się gdy wszyscy zawierają te same pozycje [to w odniesieniu do firm z danego sektora, np. „wszystkie” fundusze hedge]
Tak, to smutne. To są dobrze znane, elementarne, stare, podręcznikowe prawdy, żadna tam wiedza tajemna …
I jedno z zaleceń dla instytucji finansowych:
* Nie sprzedawaj klientom niewłaściwego dla nich produktu
Jako przykład autor opisuje jakie to egzotyczne swapy sprzedawał swoim klientom w 1992-94 Bankers Trust, i jak na tym wyszedł (procesy, ugody, gigantyczne odszkodowania, utrata reputacji, w 1999 – przejęcie przez Deutche Bank).
A tak przy okazji: media okołobiznesowe zapowiadają możliwość gwałtownego ścięcia w kilku szybkich ruchach stóp procentowych przez RPP. I jeśli do tego dojdzie, to być może wtedy się dowiemy, ile firm ma w portfelach niezbyt miło pachnące egzotyczne swapy, które zamiast zabezpieczać, generują ryzyko …
AL Geboid 100% racji.
Jeszcze jedna historia – firma w oole nie potrzebuje zabezpieczen walutowych. Wlasciciel i zalozyciel rownoczesnie decyduje sie na IRS-y, jak stwierdza dla świetego spokoju, po jakims mocno sponsorowanym lanchu i wczesniejszych dziesiątkach telefonów. Czyli klasyczny cold calling wwykonaniu instytucji publicznego zaufania 🙂
Ja tu widzę też inną niekonsekwencję (dość grożną) wykorzystywaną w planowaniu pozycji na rynku walutowym. Nie chodzi tylko o dopasowanie produktu ale bardziej o okreslenie poziomu ryzyka na podstawie danych historycznych. Niemal wszyscy opierają się na danych z ostatnich góra 10 lat (może niektórzy 30-u), ktore nie uwzględniają Wielkiego Kryzysu. Fakt, ze dla Polski trudno o takie dane, ale mozna korzystac ze zmiennosci innych walut w tym okresie i na tej podstawie prognozowac coś więcej dla złotówki. Ale komu by się chciało robić takie porówania !
Jacku, ale to wlasnie pokazuje poziom niekompetencji bankowców. Mysle, ze oni tak chetnie sprzedawali te produkty, w bo w najczarniejszych snach (oraz różnego rodzaju modelach) nie zakładano aż TAKIEGO osłabienia złotego
Jak mawiał patron mojej szkoły, Jan Zamojski „Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, a ja dodam – „Takie będą oferty banków – jakie ich pracowników kształcenie”
no to na co czekacie? zakladajcie bank, albo hedge, CFA/DI macie?
Chyba tylko jakis Jaś Fasola zakladałby teraz bank, tylko patrzeć jak na głównych ulicach miast, odddziały banków będą wypierane przez szmateksy. Swoją drogą, ubawić się można, ze banki podpuszczały swoich najlepszych klientów na opcje walutowe, a teraz im odmawiają kredytów na ich spłatę. A jak słyszę, że Prezes Kott z Millenium ma za złe premierowi Pawlakowi, ze jego ministerstwo opowiada się po stronie firm z opcjami a nie banków to sam nie wiem, po co są niektóre banki? Wspomagać i zarabiać na rozwoju czy nabijać w butelkę i pchać firmy do upadku?. Może Pani Jaworowicz zrobi z tego jakiś dramatyczny program w TV, przydałoby się. A ja dziękuje za ostrzeżenie przed wynikami spółek.
exnergy – pomysl z zalozenia dobry, ale czas na jego realizacje zly… bedzie czas na zakladanie bankow, ale jeszcze nie teraz 🙂
Ja osobiscie wolalbym hedga 😉 banki to takie „nieruchawe grubasy”.
>inwestorzy (szczególnie instytucjonalni, obecni w akcjonariacie takich spółek) irytują się, że spadają im wyceny aktywów i wartości jednostek rozrachunkowych, wskutek, powiedzmy otwarcie – głupoty firm; ale cóż można poradzić?.
Ja bym radził aby sprawdzili np. w prospektach emisyjnych spółki której akcje kupili czy w tej części, gdzie jest mowa o czynnikach ryzyka, wymienia się możliwe straty na spekulacji opcjami. Jeśli nie to powinni wytoczyć proces.
„Jacku, ale to wlasnie pokazuje poziom niekompetencji bankowców. Mysle, ze oni tak chetnie sprzedawali te produkty, w bo w najczarniejszych snach (oraz różnego rodzaju modelach) nie zakładano aż TAKIEGO osłabienia złotego”
grzegorz, sprzedawane byly wszelkie struktury, zeby byl wiekszy zysk = wieksza premia dealera /jak w TFI 🙂 /itp. nie bazuje sie na zakladaniu oslabienia itd. jak cos zapraszam na prv, struktury byly zarowna dla exportera i importera – byle zrobic
dead-eye ma racje – były wciskane ciemnej masie kredyty i fundusze – teraz wciskane są struktury, naganiacze nadal działają, tylko powoli zmianiają juz struktury na lokaty, o funduszach akcji – nawet nie wspomną , jakby nigdy nie pośredniczyli w ich sprzedaży!
@Leon, pośrednicy też muszą z czegoś żyć, więc jeśli postępują etycznie i dochowują należytej staranności to jest ok, gorzej – jeśli promują produkty na podstawie własnej marży, a nie interesu klienta 🙁
Fajny tekst, szkoda ze nie przeczytałem wcześniej, to tłumaczy w dużym stopniu przecenę banków, ciekawe kto będzie natępny w tym opcyjnym tornado. Pozdrawiam.
Najlepiej wyjda na opcjach chyba kancelarie prawne !!!!! Jak podaje internetowa strona PB: *….Według Przemysława Maciaka, partnera zarządzającego w kancelarii Sójka & Maciak, członkowie zarządu i członkowie rady nadzorczej w spółce akcyjnej są odpowiedzialni za szkodę wyrządzoną jej swoim działaniem lub zaniechaniem sprzecznym z prawem lub postanowieniami statutu spółki. Gdy odpowiedzialność oparta jest na zasadzie winy, tak jak w tym przypadku – przyjmuje się wtedy domniemanie winy członka organu spółki, który działał wbrew postanowieniom statutu, czym zaszkodził spółce….* Szykuje sie naprawde wojna polsko – polska, jak pisalem w blogu, niestety mialem racje…..
Coraz więcej chętnych, żeby żerować na tych nieszczęsnych spółkach, szkoda, że KNF nie podała które to z tych 99 spółek mają największe straty
@dead-eye, jesli w prospekcie nie bylo tego wymienionego w czynnikach ryzyka (spekulacja opcjami) ani nie bylo to zwiazane z przedmiotem dzialalnosci, a spolka nie wypelniala obowiazkow informacyjnch, co teraz wyjasnia KNF – to na pewno byloby sie do czego przyczepic.
Jak podal na swojej stronie jeden z serwisow prawnych;
„Prowadzenie działalności gospodarczej w formie spółki handlowej, poza zakresem wpisu w rejestrze sądowym, nie jest karalne i tak, jak nie można zmusić spółki, aby wykreślony został z jej umowy czy statutu przedmiot działalności, którego nie podejmuje, tak samo nie można zmusić do wpisania przedmiotu, który spółka w rzeczywistości wykonuje.”
Najwazniejsza jest chyba ostatnia czesc tej powyzszej opinii.
@Leon – obowiazki informacyjne ciaza na spolce, jesli tego nie robi, to KNF, jak ma miejsce ostatnio – prowadzi postepowania i wlepia kary, najgorzej z inwestorami, ktorzy dowiaduja sie ostatni ! Swoja droga, KNF, jesli posiada stosowne informacje – moglby nakazywac spolkom ich publikowanie (jesli sam nie chce tego robic), ale moze sie nie znam na procedurach jakie tam obowiazuja……
A wszystko będzie tylko wspomnieniem, jeżeli euro wróci do 3,20 a dolar do 2,20.
Tylko kto to wywącha?
Jesli tak sie stanie, wszyscy posiadacze kredytów we frankach szwajcarskich, euro czy dolarach, ze chęcią postawią ci dużą Tequilę !
Ja liczę, że sytuacja zacznie się normalizować jak z naszego rynku znikną w końcu spekulanci walutowi i zobowiązania walutowe kreowane spekulacyjnie na rynku terminowym – im szybciej iż wszystkich pożegnamy, tym lepiej, bo się unormują w końcu przepływy walutowe….. i wtedy złoty zacznie moim zdaniem zyskiwać, a wraz z nim i giełda 🙂