Sekrety giełdowej edukacji, część 13a
Przypomnę na wstępie, że w poprzednim wpisie rozpocząłem wyjaśnianie kolejnego sekretu, czyli jak robią to analitycy i dlaczego ślepe ich kopiowanie nie musi być wcale dobrym krokiem w edukacji.
Przypomnę na wstępie, że w poprzednim wpisie rozpocząłem wyjaśnianie kolejnego sekretu, czyli jak robią to analitycy i dlaczego ślepe ich kopiowanie nie musi być wcale dobrym krokiem w edukacji.
Jeden wykres i kilka statystyk pomaga zrozumieć fundament tej hossy w USA i jej najbliższą przyszłość.
Istnieje jeszcze jedna grupa profesjonalistów na rynku, od której w pośredni sposób i trochę niejako przy okazji uczą się inwestorzy.
Kolejny sekret pojawia się w poradnikach, ale w zupełnie innej roli niż powinno się go rozpatrywać:
Na pewnym etapie zdobywania kwalifikacji nieuniknione będzie wpadnięcie w pewien dysonans poznawczy, którego z zewnątrz nie widać:
W tym wpisie spróbuję pokazać, jak niesymetrycznie wiedza o giełdowym inwestowaniu jest transferowana do kolejnych generacji.
Zagaję odwiecznym pytaniem: czy giełda rzeczywiście mówi coś o obecnym i spodziewanym stanie gospodarki?
Magiczne słowo, jakiego poszukuje zdecydowana większość studiujących literaturę, porady, strony internetowe czy filmiki to: „działa”.