Gra muzyka
Na rynkach zdaje się panować zgoda – rysująca się na horyzoncie nowa fala luźnej polityki monetarnej ma być gwarantem kontynuacji hossy. Rzućmy okiem na zamieszanie i spróbujmy spytać o drugą połowę roku.
Na rynkach zdaje się panować zgoda – rysująca się na horyzoncie nowa fala luźnej polityki monetarnej ma być gwarantem kontynuacji hossy. Rzućmy okiem na zamieszanie i spróbujmy spytać o drugą połowę roku.
Ostatni tydzień na giełdach przyniósł sporo zamieszania. Rynki wpadły w korekcyjne spadki prześcigając się w wyprzedzaniu wydarzeń.
Nasz wykres dnia sprzed dwóch tygodni odnosił się do bilansów banków centralnych i skali zaangażowania na rynku długu. Częścią notki była teza, iż kiedyś redukcja obecności musi mieć miejsce. Osobiście uważam, że możemy być świadkami fundamentalnej zmiany i stałej obecności BC na rynku, ale to temat na osobną notkę. Dziś spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, jak szybko rynki doświadczą redukcji obecności BC?
Wczorajsza podwyżka stóp procentowych w USA zdaje się być krokiem do normalizacji polityki monetarnej w USA, ale wiele wskazuje na to, iż przed nami – zwłaszcza w skali globu – jeszcze wiele lat „nienormalności”.
Na progu bieżącego roku spodziewaliśmy się, że będzie to okres dynamicznych zmian w polityce monetarnej, ale chyba nikt nie prognozował tego, co zrobił dziś Europejski Bank Centralny. Dyskutowano, spekulowano, ale z racji wątpliwości nie brano na poważnie możliwości negatywnej stopy procentowej.
Trudno byłoby wyobrazić sobie lepsze drożdże przed zbliżające się dużymi krokami posiedzenie władz Europejskiego Banku Centralnego w czerwcu niż skok poparcia dla eurosceptyków w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego. System polityczny jednoznacznie dał do zrozumienia, iż po kryzysie zaufania do unii walutowej pojawia się kryzys zaufania do Unii Europejskiej w całości.
Po miesiącach skupienia na końcu luzowania ilościowego w USA i dzisiejszej fali spekulacji o terminie pierwszej podwyżki stóp procentowych, świat staje przed pytaniem o rolę banków centralnych w gospodarce.
Czytelnicy wybaczą mi lapidarność dzisiejszej notki, ale spałem w nocy mało i właściwie po nic. Nie żebym się skarżył – giełda to nie jest zajęcie od 8 do 16, ale od poniedziałkowego poranka do piątkowego wieczora – raczej tłumaczę ze zbyt grubo ciosanych tez i odwołań do historii blogów.
Czytelnicy blogów bossy, którzy obecni są na Facebooku wiedzą, iż część notek pisanych na tym polu znajduje komentarze na facebook’owej tablicy, czy jak się tam nazywa ta część do komentarzy (przepraszam za ignorancję na tym polu, ale po miłość do Facebooka ciągle stoję w kolejce). Po ostatnim wpisie jeden z komentatorów na FB pozwolił sobie postawić tezę, iż Fed nie wie już co robić, żeby gospodarka poderwała się do lotu.
Wczorajsze wystąpienia szefa Fed w amerykańskim parlamencie zdążyło już odbić się szerokim echem na rynkach.