Pociąg się rozpędził

W internecie nic nie ginie, tylko trudno to znaleźć. Zwłaszcza po wielu latach, zwłaszcza gdy zawodna ludzka pamięć, może poprzekręcać nazwy i okoliczności. Pisząc to zastrzeżenie spróbuję przypomnieć wydarzenia sprzed siedemnastu lat. Hossa internetowa na świecie trwa. Pracując wówczas w funduszu inwestycyjnym szukałem ciekawych spółek na rynku amerykańskim, od czasu do czasu wynajdując perełki świadczące o tym, że mamy do czynienia z niezwykłym złudzeniem i szaleństwem tłumów. Ono nie ominęło również polskiego rynku. Oto spółki produkujące buty ogłaszają zmianę nazwy i zamierzają „robić w internecie”, garbarnie biorą się za biznes medialny i wiele, wiele innych. Wracając do rynku amerykańskiego, w pewnym momencie natrafiłem na spółkę notowaną na OTCBB (czyli rynku prowadzonym przez NASD dla spółek, które nie muszą spełniać niemal żadnych kryteriów) i obecną tam już od kilku lat. Nic się na niej nie działo. Obroty wygaszone, notowania pojawiają się incydentalnie. W wynikach spółki nie dzieje się NIC. Przychodów nie ma, jedynym kosztem jest wynagrodzenie zarządu, w wysokości kilkunastu tysięcy dolarów. Jeśli dobrze pamiętam. Jestem przekonany, że spółka nosiła nazwę J-News, ale nie jestem w stanie znaleźć po niej śladów. Archiwum własnych testów (bo na pewno pisałem o niej na bieżąco) też nie chce ze mną współpracować.

Czytaj dalej >

Świat się wciąż zmienia

Zdaje się, że to był 1996 rok. Może koniec 1995. Wspólnie z kilkoma dziennikarzami z GG Parkiet otworzyliśmy wspólne konto internetowe w firmie Polbox (abonament miesięczny wynosił wtedy całkiem sporo), żeby mieć dostęp do sieci. Firma kupiła modemy o zabójczej prędkości 14.4 kbit/s i byliśmy panami cyfrowego świata.

Jednym z podstawowych serwisów, z jakich wówczas korzystałem był Yahoo! Finance (dawny adres quote.yahoo.com, później zmieniony na finance.yahoo.com). Młodsi czytelnicy prawdopodobnie sobie tego nie wyobrażają, ale to był czas, gdy dostęp do newsów oznaczał wówczas korzystanie z Polskiej Agencji Prasowej. Indywidualny inwestor mógł sobie najnowsze wiadomości poczytać następnego dnia rano w gazetach. Dopiero kilka lat później PAP zaoferował usługi dla indywidualnych osób. Krótko mówiąc serwis finansowy Yahoo! był jak smartfon w porównaniu do telefonu analogowego.

Czytaj dalej >

Słowo na niedzielę…

 

Cały tydzień żyjemy giełdą, walutami, gospodarka – zróbmy sobie wolne, choć w niedziele, na ile to oczywiscie możliwe, aby podyskutować o czymś innym. Gdy mróz trzaska i strach wychodzić na zewnątrz, szczególnie jak się jest lekko podziębionym, człowiekowi zbiera się na refleksje, np. o tym jak świat się zmienia. Wiadomo, ze pewne rzeczy się zmieniają, ale – inne uparcie stoją w miejscu. Jaka jest w tym zasługa technologii? Tradycja i postęp ida w parze, ulubiona polska tradycja jest od pokoleń – narzekanie, a postępem – to, w jaki sposób to robimy.

Czytaj dalej >

To już tylko historia

Ubiegłotygodniowe wpisy, w których wspomniałem o portalu yoyo.pl zainspirowały mnie do przypomnienia sobie tej historii. Zwłaszcza, że były to czasy manii internetowej, podczas której wystarczyła zapowiedź o tym, że dowolna spółka wejdzie w tę niszę, żeby zainteresować wszystkich. Część sytuacji była tak absurdalna, że może się dziś wydawać niemożliwa:

Czytaj dalej >