Ekonomiści (niezłymi) inwestorami, część 2
Czy biletem do fortuny osiągniętej dzięki inwestowaniu na giełdzie jest rzeczywiście wykształcenie ekonomiczne?
Czy biletem do fortuny osiągniętej dzięki inwestowaniu na giełdzie jest rzeczywiście wykształcenie ekonomiczne?
Czy w ogóle ustalenie tego, czy rynek ma rację (lub nie) ma jakiekolwiek praktyczne znaczenie dla inwestorów?
Na pewnym etapie zdobywania kwalifikacji nieuniknione będzie wpadnięcie w pewien dysonans poznawczy, którego z zewnątrz nie widać:
Skoro jesteście tacy mądrzy, to dlaczego nie jesteście bogaci? – w ten sposób można by podsumować zarzuty, które sformułował w stosunku do prof. Andrew W. Lo jego kolega na konferencji naukowej. Powodem ataku była praca, w której udowodnił on, że ceny akcji nie poruszają się w sposób losowy a rynek nie jest w pełni efektywny. Wynika z tego, że na giełdzie pieniądze „leżą na ulicy”, czyli że można wykorzystać te nieefektywności rynku, by zarobić – opisuje Lo w książce „ Adaptive Markets: Financial Evolution at the Speed of Thought”.
W poprzednim tygodniu gościem programu Masters in Business Barry’ego Ritholtza był profesor Burton Malkiel – jeden z największych propagatorów pasywnego inwestowania i autor książki A Random Walk Down Wall Street, która regularnie trafia na listy najważniejszych książek inwestycyjnych.
Kontynuując wpis poprzedni, wskazujący słabe strony Hipotezy Efektywnego Rynku (HER), spróbuję poniżej wyjaśnić w sposób jak najbardziej dostępny założenia Hipotezy Adaptacyjnego Rynku (HAR).
Jeśli ktokolwiek czuje obiekcje wobec Hipotezy Efektywnego Rynku (HER) to ten wpis powinien pomóc w odnalezieniu nowego punktu widzenia.
Co wyróżnia spółki giełdowe, które osiągają w długich terminach najwyższe przyrosty kursów? Odpowiedź poniżej.